- Marek Szufa był nie tylko doskonałym pilotem, ale fantastycznym człowiekiem. Miałem okazję z nim latać. Podczas mistrzostw świata w akrobacji samolotowej, które odbyły się w Radomiu w 2006 roku był dyrektorem sportowym. Takiej funkcji nie powierza się przypadkowym ludziom, bo niesie ona ze sobą wielką odpowiedzialność – mówi przytłoczony wiadomością o śmierci kolegi Wiesław Wędzonka.
Podkreśla też, że Marek Szufa był pilotem i akrobatą cenionym w całym lotniczym świecie.
- Z tego, co pamiętam, to Marek brał udział chyba we wszystkich pokazach Air Show w Radomiu. Znakomicie się u nas czuł, cieszył się dużym poważaniem. Także w PLL LOT, gdzie pracował, darzony był powszechnym szacunkiem.
Wielką pasją Marka Szufy było też modelarstwo lotnicze. – Często w Radomiu widzieliśmy specjalny samochód, którymi woził swoje modele w dużej skali. W hagnarze radomskiego aeroklubu dlugo stał m.in. największy w Polsce model samolotu - "kukuruźnika". To wszystko nie mieści mi się w głowie. Jeszcze rano w Polsacie oglądałem wywiad z Markiem, podczas którego opowiadał o swoich lotniczych pasjach – dodaje Wiesław Wędzonka.
Dziś Marek Szufa wyleciał w przestworza nad Płockiem, by odbyć swój ostatni lot. Jego samolot - dwupłatowiec christen eagle II - rozbił się w zderzeniu z powierzchnią Wisły podczas wykonywania tzw. beczki. Sam pilot, mimo długotrwałej akcji ratunkowej, zmarł w szpitalu w Płocku.