Uczniowie ZSOSiU nie zgadzają się na połączenie ich szkoły z ZSZ im. Jana Killińskiego. W związku z tym zorganizowali protest. Pod urząd miejski przyszło ok. 150 osób z transparentami w dłoniach, skandujących hasła przeciwko zmianom. Społeczność szkolna uważa, że oszczędzanie na oświacie jest najgorszym z możliwych rozwiązań. Uczniowie zarzucali wiceprezydentowi Ryszardowi Fałkowi odbieranie im możliwości dalszego kształcenia się w szkole, którą sami wybrali i którą chcą skończyć.
Niechęć do połączenia „odzieżówki” ze szkołą zawodową protestujący argumentowali m.in. tym, że nie lubią się z uczniami ZSZ, nie są z nimi w żaden sposób związani ani zintegrowani, są zupełnie inną szkołą, znają swoich nauczycieli i darzą ich zaufaniem.
Zapytaliśmy kilku uczestników protestu, w jaki sposób zamierzają walczyć o samodzielność swojej szkoly. Nie chcieli oni jednak rozmawiać z dziennikarzami mówiąc, że takie otrzymali wytyczne. Ostatecznie udało nam się namówić na rozmowę jednego z nich. – Z tego, co usłyszałem oficjalne spotkanie z prezydentem odbędzie się we wtorek. U nas, każdy ze sobą współpracuje, wszyscy się znają i lubią, nie chcemy wymieszania klas, nauczycieli… Dlaczego nie oszczędza się w inny sposób, tylko naszym kosztem? To nie jest w porządku – mówił uczeń ZSOSiU.
Dziś z protestującymi nie porozmawiał żaden z przedstawicieli speckomisji. Trójka uczniów „odzieżówki” zaniosła do prezydenta Andrzeja Kosztowniaka petycję zawierającą argumenty przeciwko połączeniu z ZSZ. We wtorek delegacja spotka się z władzami miasta. Co zamierzają dalej uczniowie? –Będziemy walczyć do końca – zapewnił nas anonimowy rozmówca.