Wiceprezydent Fałek oskarżenia nie chce komentować. - Skoro sprawą ma się zająć sąd, niech on rozstrzygnie, kto ma rację. Może i dobrze się stało, że sprawa trafiła do sądu – powiedział nam.
Przypomnijmy: wiceprezydent wypowiadając się przeciwko zaproszeniu geja do udziału w Żywej Bibliotece, która miała się odbyć w Resursie Obywatelskiej, czyli placówce miejskiej, użył wyrażenia „postawy dewiacyjne” na określenie homoseksualności. Pracownia Różnorodności zażądała sprostowania i przeproszenia tych, którzy poczuli się lub mogli poczuć urażeni. Fałek przeprosiny zamieścił, przyznając, że homoseksualizm nie jest chorobą, ale zaznaczył jednocześnie, że sam jest „zwolennikiem propagowania innego niż homoseksualizm modelu zachowania, który ze względu na swoje właściwości jest w pełni pożądany z punktu widzenia określonego systemu wartości, zarówno dla konkretnej jednostki, jak i dla społeczeństwa, w którym żyje”. Pracownia uznała, że takie przeprosiny przeprosinami nie są i skierowała do sądu – przez swojego prawnika, który jest gejem – prywatny akt oskarżenia.
Z kolei Adamiec protestował przeciwko „propagowaniu dewiacji” i „promocji w naszym mieście homoseksualizmu”, a Żywą Bibliotekę nazwał „skandalicznym pseudo projektem edukacyjnym”. On przepraszać nie zamierzał. Teraz został pozwany do sądu.
Pracownia Różnorodności nie poprzestała na tym. Zauważyła taką wypowiedź w jednym z lokalnych tygodników radnego Radomian Razem Kazimierza Woźniaka: „Sławomir Adamiec popadł w histerię. W jaki sposób Żywa Biblioteka miałaby promować homoseksualizm? To choroba, o której trzeba rozmawiać”. Pracownia wystosowała do Woźniaka pismo, w którym domaga się sprostowania nieprawdziwego twierdzenia jakoby homoseksualizm był chorobą i przeprosin. Jeśli radny tego nie zrobi w ciągu 14 dni, stowarzyszenie „użyje wszystkich dostępnych środków prawnych dla osiągnięcia celu”.
Radny Sławomir Adamiec, którego chcieliśmy poprosić o komentarz do sprawy od rana nie odbierał dziś telefonu. Na swoim blogu zamieścił oświadczenie: