Miejski Zarząd Lokalami, który jest właścicielem budynku, wypowiedział stowarzyszeniu umowę najmu pomieszczeń, przypomnijmy, przed trzema miesiącami. Powodem był fatalny stan techniczny budynku; powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał wyłączyć obiekt z użytkowania, jako że zagraża życiu i zdrowiu lokatorów.
- Nie zgadzamy się z ekspertyzą techniczną, która stwierdza, że budynek nie nadaje się do użytku. Poinformowaliśmy o tym wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego, a chcemy jeszcze zawiadomić wojewodę i prokuratora generalnego, że miasto sprowadziło niebezpieczeństwo na parlamentarzystów i dostojników kościelnych, którzy byli na otwarciu naszego lokalu 22 czerwca; już wtedy była ta ekspertyza – tłumaczy Leonard Kowalczyk, wiceprezes stowarzyszenia Radomski Czerwiec '76.
Członkowie stowarzyszenia mieli czas na opuszczenie lokalu do poniedziałku. - Nie wyprowadziliśmy się i nie wyprowadzimy. Chcemy zostać w tych pomieszczeniach; wyremontowaliśmy je przecież na władny koszt – mówi Leonard Kowalczyk.
Największy żal Radomski Czerwiec '76 ma do prezydenta Andrzeja Kosztowniaka. - Prosiliśmy pana prezydenta dwa tygodnie temu, żeby się z nami spotkał i wyjaśnił całą tę sprawę, ale nie miał czasu – twierdzi wiceprezes stowarzyszenia.
We wtorek w południe uczestnicy radomskich wydarzeń przyszli pod pomnik u zbiegu ulic Żeromskiego i 25 Czerwca z transparentami i ulotkami, które rozdawali przechodniom. „Władze Radomia chcą zabrać lokal ludziom schorowanym, na inwalidzkich wózkach. Czy znów będzie trzeba dla ludzi zrobić ścieżki zdrowia? Prezydent Radomia obiecał pomoc i słowa nie dotrzymał, bo WARCHOŁÓW znów trzeba tępić – po co nam WARCHOŁY w mieście? Nie wyrzucajcie nas na bruk jak śmiecie!!! My też jesteśmy ludźmi! - można było przeczytać na ulotce.
To wszystko są biedni, schorowani ludzie i muszą mieć miejsce, gdzie we własnym gronie mogą się spotkać, gdzie dostana jakąś pomoc. Niech władze pamiętają o nas, bo przecież to dzięki nam rządzą – mówiła Teodora Biegańska, jedna z uczestniczek protestu w 1976 roku.
Nie udało się nas uzyskać komentarza prezydenta Andrzeja Kosztowniaka, ponieważ we wtorek nie było go w urzędzie.