Miał zmotoryzować nasz kraj, przez długi okres czasu był jednym z najczęściej spotykanych samochodów na polskich drogach. W Maluchu nie ma zbyt wiele miejsca, przeznaczony jest dla 4 osób, a najmocniejsza wersja silnika to jedynie kilkadziesiąt koni mechanicznych. Jest jednak jednym z najniebezpieczniejszych samochodów, ponieważ nie posiada m.in. systemu kontroli trakcji (ESP), czyli jednego z najważniejszych elementów zapewniających bezpieczną jazdę. Nie ma także systemu ABS ale kierowcy „czuli” ten samochodzik, wielu wręcz podchodziło i nadal podchodzi do niego z niekłamanym uczuciem. Był za to prekursorem poduszek powietrznych, wszak w bagażniku zamontowano koło zapasowe, pełne kilku atmosfer. Mimo wszystkich niedoskonałości był marzeniem wielu kierowców, a niejedna rodzina wyjechała na wakacje Maluchem.
– To był mój pierwszy i najfajniejszy samochód. Najprzyjemniej wspominam, jak wybrałem się z przyjaciółmi nad jezioro pod Płock. Połowa bagaży poszła na bagażnik dachowy, drugą połowę upchnęliśmy do środka i bagażnika seryjnego z przodu pojazdu. Po drodze zrobiliśmy zakupy i okazało się, że mamy jeszcze pełny marketowy wózek do wpakowania do kapsla. Chyba żadnej torby w całości nie zmieściliśmy do środka. Wszystko trzeba było wypakowywać i wpychać pojedynczo w znalezione dziury. Pamiętam, że jadąc we cztery osoby Maluszkiem na chromowanych zderzakach, z bagażnikiem na dachu i obładowanym do granic możliwości, ludzie po drodze robili nam zdjęcia. To był prawdziwy wehikuł czasu – wspomina Jerzy Mąkosa.
Choć większość osób darzy Fiata 126p sentymentem i sympatią, to młodzi kierowcy zazwyczaj nie chcą jeździć Maluchem. Najprawdopodobniej się wstydzą. A może to być świetny samochód na początek przygody z motoryzacją, ponieważ uczy wyczucia, umożliwia zdobycie wprawy. Niestety nie do końca może być dobrym samochodem dla kobiet, ponieważ często się psuje.
– Chodziłem do szkoły podstawowej. Na podwórku u babci tata siedział na miejscu pasażera a ja pierwszy raz w życiu nacisnąłem na pedał gazu. Niestety nie ujechałem daleko, silnik zgasł! Zrobiłem maluchem tzw. kangurka! Okazało się, że dodałem za mało gazu i za szybko puściłem sprzęgło. Przy drugim podejściu było już tak jak powinno być. Przejechałem całe podwórko, jakieś piętnaście metrów. To był mój pierwszy raz! Tego się nigdy nie zapomina. Maluszek był żółty a ja dumnym mistrzem kierownicy – wspomina z niekłamanym uśmiechem Rafał Frydman.
– Ile razy uruchamiałem go „na pych”, a nie raz zgasł na czerwonym świetle! Wychodziłem wtedy na zewnątrz, czekałem na zielone światło, a po zapaleniu rozpędzałem fiacika ile sił w nogach. Wskakiwałem do środka, uruchamiałem z dwójki i jechałem dalej jakby nigdy nic. Kiedyś jak zepsuł się rozrusznik, przez ponad tydzień zapalałem go „na pych”. Jak nabrałem wprawy to wystarczało mi 4 metry na odpalenie – mówi Jurek. – A najtaniej Malucha naprawiłem za… 1,5 zł, kiedy to pękła linka gazu i musiałem kupić nową – dodaje ze śmiechem.
Fiat 126p był produkowany w Polsce od 6 czerwca 1973 roku do 22 września roku 2000. Jego następcą jest Fiat Cinquecento.
Najpopularniejszy polski samochód
Jego miłośnicy twierdzą, że jest w nim sportowa żyłka, bo posiada napęd na tylną oś i silnik z tyłu. Natomiast złośliwi porównują go do Mercedesa, twierdząc, że w obu samochodach podczas kraksy, strefa zgniotu jest taka sama – kończy się na silniku! Fiat 126p, zwany także Maluchem, bo o nim mowa, w tym rok obchodzi 40-lecie rozpoczęcia produkcji w Polsce.
Komentarze naszych czytelników
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu