Artykuł za mzdik.pl:
Kacper jest jednym z kierowców autobusów, którzy pracowali w ten szczególny weekend. Pierwszego dnia jeździł na linii dodatkowej P4, zaś drugiego - na linii 5. "Air Show to dla większości czas oglądania podniebnych akrobacji. A dla nas? To ciężkie wyzwanie, żeby bezpiecznie dowieźć was na lotnisko!" - podsumował pracę po zakończeniu pokazów. Łatwo rzeczywiście nie było, ponieważ szczególnie w sobotę autobusy zapełniały się już na pierwszych przystankach. Niejednokrotnie na dalszych fragmentach tras w kierunku lotniska nikogo już nie zabierały, ponieważ nie było miejsca. Wysłaliśmy na trasy tyle autobusów, ile to było możliwe. Więcej wyjechać nie mogło, ponieważ ze względu na trudną sytuację kadrową operatorzy przewozów nie mieli już więcej kierowców. Ci, którzy w tych dniach pełnili służbę, starali się jednak dowozić i odwozić pasażerów z lotniska najsprawniej jak to było możliwe. Wiele osób doceniało to, choćby prostymi słowami "dziękujemy" i "do widzenia" podczas wysiadania z autobusów. My też dziękujemy za waszą pracę.
Niestety, autobusy głównie w sobotę łapały spore opóźnienia z powodu ogromnych korków na ulicy Kozienickiej i na alei Grzecznarowskiego. Ruchem na rondach po dwóch stronach zamkniętej alei Wojska Polskiego kierowali policjanci oraz żandarmi wojskowi. Wiele osób przyjezdnych nie zapoznało się jednak wcześniej z komunikatami o zmianach w organizacji ruchu. Zamiast od razu wjechać na wyznaczone parkingi, obsługiwane przez pracowników Zakładu Usług Komunalnych, chcieli dojeżdżać samochodami przed same bramy lotniska. To oczywiście było niemożliwe, ponieważ wpuszczani byli tam tylko posiadacze przepustek wydanych przez organizatora Air Show 2023, czyli Agencję Mienia Wojskowego. Mimo poleceń funkcjonariuszy, żeby nie zatrzymywać się i nie blokować rond, co chwilę jakiś kierowca wdawał się w niepotrzebne dyskusje. Każdy taki pojazd blokował także wjazd autobusów na aleję Wojska Polskiego.
Jacek przyjechał w niedzielę na pokazy lotnicze z Warszawy. Zaparkował swój samochód na wyznaczonym parkingu przy ulicy Bulwarowej, w sąsiedztwie zalewu. "Bez problemu trafiłem na parking, gdzie szybko zapłaciłem. Było sporo miejsca i pokierowano mnie, gdzie trzeba. Bilet parkingowy upoważniał do bezpłatnych przejazdów autobusami, więc nie trzeba było się już martwić. Autobus linii P4 przyjechał bardzo szybko i sprawnie dowiózł nas przed samo wejście na lotnisko" - opisywał później swą wizytę w Radomiu. Mimo pewnych niedogodności związanych z tłokiem i korkami podobnych opinii było sporo. Pasażerowie, którzy przyjeżdżali też na poprzednie edycje Air Show w naszym mieście, chwalili przede wszystkim zmiany na ulicy Fołtyn i alei Wojska Polskiego. Po przebudowie tych dróg komfort dojazdu znacznie się poprawił. Specjalnie na Air Show wybudowaliśmy tak zwaną przewiązkę pomiędzy jezdniami. Dzięki niej wszystkie linie obsługujące okolice wejścia od ulicy Lubelskiej mogły teraz zatrzymywać się na wspólnym przystanku.
W tym roku dodatkowym ułatwieniem dla pasażerów, jak się okazało - bardzo potrzebnym, było umieszczenie nazwy pokazów Air Show na wyświetlaczach autobusów i na tablicach Systemu Dynamicznej Informacji Pasażerskiej przed nazwami docelowych przystanków końcowych. Dzięki temu nikt nie miał wątpliwości, że dana linia dowozi na imprezę.
Nadzór nad zmianami w organizacji ruchu oraz komunikacją miejską obok lotniska i innych punktach Radomia pełniło w weekend około 40 naszych pracowników (nie wyłączając oczywiście dyrektorów, którzy w pocie czoła - dosłownie i w przenośni, biorąc pod uwagę upały - pomagali policjantom przy dwóch rondach weryfikować okazywane przepustki). Pracę tę poprzedziły wielotygodniowe przygotowania rozkładów jazdy, mapek, informacji dla pasażerów oraz innych rzeczy, bez których taka wielka impreza nie mogłaby się odbyć. Zdajemy sobie sprawę, że nie wszystkie oczekiwania pasażerów mogły być spełnione, lecz przy takiej masie ludzi możliwości przewozu nie są nieograniczone. Dziękujemy wszystkim, którzy skorzystali z komunikacji miejskiej. Liczymy, że podczas następnego Air Show znowu się spotkamy.