Przed marszem w kościele pw. św. Piotra odprawiona została msza za spokój duszy 19-letniego Maćka, który zmarł w szpitalu po tym, jak skatowali go dwaj szczypiorniści z klubu Delta. Msza była inicjatywą uczniów Publicznego Gimnazjum nr 22, gdzie jeszcze niedawno Maciek się uczył.
Młodzi ludzie obok Auli zaczęli się gromadzić przed pierwszą. - Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie uczestniczyły w tym marszu. Znałyśmy Maćka ze szkoły, z podwórka – mówią Martyna i Iwona. Obie mają nadzieję, że klub przy ul. Chrobrego zostanie zamknięty: - Byłyśmy tam raz. I więcej iść nie zamierzamy.
„Klub, który znajduje się na terenie Politechniki Radomskiej, a w nazwie ma słowo studencki, nie zapewnia bezpieczeństwa osobom, które przychodzą się tam bawić” - pod apelem o zamknięcie Auli podpisywały się dziesiątki osób.
- Nie można dłużej tolerować tego, co się tutaj dzieje. Zdarzeń podobnych do tego, które doprowadziło do śmierci Maćka, jest tutaj pełno. Nie chodzi nam o całkowite zlikwidowanie Auli, ale o stworzenie klubu z prawdziwego zdarzenia, oazy kulturalnej dla ludzi, którzy chcą się tu bawić, a nie bać o swoje życie czy zdrowie – tłumaczy Piotr Mieśnik, brat Maćka. On, z fotografią Maćka, otwierał marsz.
Część uczestników marszu założyła koszulki z fotografią 19-latka i napisem „Maciuś na zawsze z nami”, część niosła plakaty zachęcające do udziału w marszu. Wśród młodych ludzi szedł też prezydent Andrzej Kosztowniak i przewodniczący klubu radnych PiS Jakub Kowalski. - Jestem tutaj, bo to marsz przeciwko przemocy. A ja żadnej formy przemocy nie akceptuję – powiedział Jakub Kowalski. Zdaniem prezydenta Kosztowniaka, marsz powinien uświadomić społeczeństwu, jak ważne jest, by reagować na przemoc. - Niech nie dzieje się tak, że ktoś jest bity na przystanku, a nikt na to nie reaguje – stwierdził prezydent.
Przed UM Andrzej Kosztowniak odebrał petycję od Piotra Mieśnika. - Bandytyzmu nie można tolerować, trzeba go potępiać. Ale wydaje mi się też, że lepszą formułą dla funkcjonowania tego klubu – czy innych – jest kwestia wzajemnego traktowania się przez młodych ludzi. Mam nadzieję, że ten marsz powinien nam uświadomić, że powinniśmy dbać o bezpieczeństwo i swoje, i innych ludzi. Warto reagować, by nie dochodziło do takich tragedii – mówił prezydent.
W marszu uczestniczył także tata Maćka. - To chyba najgorsze, co może spotkać rodzica: śmierć własnego dziecka. Myślę, że ten marsz jest po to, by nigdy już żaden rodzic nie martwił się, co się stanie z jego dzieckiem, które poszło z przyjaciółmi do klubu, by się pobawić, rozerwać – stwierdził.
- Starajcie się żyć dobrze i pamiętajcie o Maćku – dziękował uczestnikom marszu Piotr Mieśnik.