„Niedawno, bo 16 lutego odebrałem ze skrzynki pocztowej pismo z jednego z radomskich banków. Dyrekcja placówki uprzejmie mnie poinformowała, że został uruchomiony kredyt z tytułu umowy ratalnej. Przesłano mi także formularze spłat, których jest łącznie dwanaście. Byłem w niemałym szoku, ponieważ nie wziąłem żadnego kredytu. Zdziwienie było jeszcze większe, gdy spostrzegłem, że na piśmie widnieje moje nazwisko, pesel i numer dowodu osobistego, ale błędny adres zamieszkania oraz nie mój numer telefonu. Niezwłocznie udałem się do siedziby banku, gdzie poproszono mnie o napisanie podania w celu wyjaśnienia okoliczności zawarcia umowy na moje nazwisko. Tak też uczyniłem... Następnie udałem się na policję w celu złożenia zawiadomienia.
Nie zgubiłem dowodu, nikomu go też nie dawałem na dłuższy czas... Sprawa jest dziwna i liczę na jej szybkie wyjaśnienie przez bank. A list pisze ku przestrodze innych, jak bardzo należy uważać w tych czasach. Wystarczy odrobina nieuwagi i można mieć naprawdę duże kłopoty.”
List Czytelnika: a dowodu pilnuj jak oka w głowie...
Jeden z naszych Czytelników nadesłał do redakcji bardzo ciekawy list. Otóż otrzymał on podziękowanie za wzięcie kredytu, którego nigdy nie wziął i wezwanie do jego spłaty. - Sprawę zgłosiłem na policję, teraz czekam na jej wyjaśnienie. A list piszę ku przestrodze... – informuje nas Czytelnik.
Komentarze naszych czytelników
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu