Nielegalni łowcy są bezwzględni. Do polowań wykorzystują najczęściej zabronione wnyki i broń palną, a ich łupem padają sarny, jelenie i dziki. W minionym roku leśnicy znaleźli i zniszczyli blisko tysiąc sideł. Zwierzęta, które wpadają w takie pułapki, przeżywają męczarnie.
- Proszę sobie wyobrazić zwierzę, które ma wnyk na szyi, które próbuje się uwolnić, szarpie się, dodatkowo rani i oczywiście bez jedzenia, picia ginie - mówi Hubert Ogar, specjalista służby leśnej z Nadleśnictwa Radom.
To proceder niebezpieczny zarówno dla zwierząt, jak i dla ludzi, bo niesie za sobą ryzyko niekontrolowanego szerzenia wielu chorób.
- Współcześnie mamy problem z ASF-em i wścieklizną, gdzie zwierzęta nieprzebadane są rozprzestrzeniane lub ich fragmenty na inne tereny, przyczyniając się również do tego, że choroby te są rozprzestrzeniane na tereny, gdzie tych chorób nie ma - tłumaczył Hubert Ogar.
Najwięcej przypadków kłusownictwa leśnicy zaobserwowali w lasach na południu regionu radomskiego. Za kłusownictwo grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.