W książeczce trzeba zarejestrować wszystkie złowione ryby, ich gatunek, długość i wagę. – Zamiast oddawać się przyjemności wędkowania muszę prowadzić całą buchalterię, warzyć i mierzyć każdą rybę – żali się nam pan Antoni, który łowi ryby od ponad 20 lat, ale robi to tylko okazjonalnie, głównie wiosną i latem – Jeżeli czegoś nie dopatrzę, mogę nawet otrzymać mandat do wysokości 500 zł.
- To nie jest tak, jak niektórzy malkontenci próbują całą sprawę przedstawiać – mówi nam radny Jan Pszczoła, na co dzień członek prezydium Głównej Komisji Rewizyjnej Polskiego Związku Wędkarskiego. – Kilka razy słyszałem, jak to brudnymi rękami wędkarze muszą wypełniać masę dokumentacji. A rzeczywistość jest zupełnie inna.
Jan Pszczoła twierdzi, że przed wyjazdem na ryby wystarczy wypełnić datę wędkowania i numer łowiska, a dopiero po powrocie wpisać pozostałe wymagane dane. Według niego kontrolujący na pewno nie nałożą mandatu na osobę, która dokonała takiego wpisu przed rozpoczęciem łowienia ryb.
Zdaniem naszego rozmówcy żadnego problemu nie ma. – W takim Domaniowie np. jest do odłowienia aż 100 ton ryb, jeżeli nie zrobią tego wędkarze, to ryby zostaną wyłowione sieciami. Dobrze by więc było, aby moi koledzy zajęli się wędkowaniem, a nie wymyślaniem nowych problemów - mówi J. Pszczoła.
Rejestrowanie ryb ma pozwolić na racjonalną gospodarkę w zakresie zarybiania. Jest stosowany niemal w całej Europie.
Szacuje się, że w okręgu radomskim jest 13 tysięcy wędkarzy.