Letnia pogoda sprzyja rozkoszowaniu się chłodnymi deserami. Kawiarnia, w której takowych można skosztować... Marcus. Zawsze mogłam tam zjeść przepyszne naleśniki z lodami, które mogą pełnić rolę zarówno obiadu jak i deseru. Jednak nasuwa mi się jedno pytanie: czy po remoncie serwowane tam jedzenie będzie smakować tak samo, a klimat nie zmieni się?
Pierwsze, co rzuca mi się w oczy to fakt, że już o godz. 13 w poniedziałek przy kilku stolikach siedzą goście. Kolejną zauważalną rzeczą jest zmiana wystroju kawiarni. Zawsze kojarzyłam Marcusa z kafejką sprzyjającą romantycznym kolacyjkom we dwoje z uwagi na przyciemniane wnętrze. Pamiętam, że przechodząc obok w zimowe wieczory, obiecywałam sobie, że przyprowadzę tam chłopaka w dniu Walentynek. Teraz, co prawda, wystrój się nieco zmienił, ale miejsce i tak zachowało swój charakter. Nieco inny charakter niż wcześniej.
Kolorystyka pomieszczenia jest zdecydowanie jaśniejsza. Dodatkowo, wystrój, a dokładnie rysunki na ścianach wzorowane są na twórczość Alfonsa Muchy, secesyjnego malarza, którego prace wpisywały się w charakter rzymsko-grecki. - Być może jest to styl trochę bulwarowy, ale dzięki temu lokal ma charakter bardziej kawiarniany – tłumaczy Anita Rychtelska, właścicielka kawiarni.
Po krótkiej obserwacji, co się zmieniło, siadam przy jednym ze stolików z nadzieją na sprawdzenie, czy menu wciąż zawiera moje ulubione naleśniki. Właścicielka Marcusa tłumaczy mi, że właściwe menu jest w trakcie przygotowań, ale mogę zobaczyć jego „roboczą” wersję, co też z ochotą robię. Co prawda, nie ma tam moich naleśników, a menu prawie całkowicie się zmieniło, jednak nie martwię się, ponieważ jest możliwość dopisania do niego swoich własnych propozycji. Jestem zaskoczona, ale uważam to za świetny pomysł. Prawdopodobnie, nie wszystkie propozycje klientów zostaną zaakceptowane, ale jest to dowodem na to, że Marcus troszczy się o to, aby i starzy i nowi klienci byli zadowoleni.
Już teraz w menu można znaleźć ciasta (od 7 do 12 zł), naleśniki (8 – 12 zł), mix galaretkowy z bitą śmietaną (6 zł), różnego rodzaju przekąski, m.in. kanapki z łososiem z sosem kaparowym czy sałatka z kurczakiem w sosie miodowo-musztardowym (9 – 15 zł), a również napoje kawowe, kawy mrożone, czekolada na gorąca (od 5 do 12 zł). Kolejnym plusem jest fakt, że rezerwacja stolików nic nie kosztuje. Należy tylko zadzwonić i zabukować stolik. Co więcej, Marcus potrafi zrozumieć osoby, które lubią posiedzieć przy kawie nad dobrą książką. Jeśli ktoś relaksuje się w kawiarni zamawiając jedną filiżankę na dwie godziny, na pewno nie spotka się z negatywną reakcją pracowników.
Po krótkiej rozmowie z panią Rychtelską udaje mi się dodatkowo poznać kilka ciekawostek związanych z Marcusem. Po pierwsze, mało kto pamięta, że Marcus powstał już 20 lat temu jako... sklep kolonialny, gdzie można było zakupić sprowadzane z zagranicy herbaty czy też różnego rodzaju słodycze. Jeśli to nie jest zaskoczeniem, to fakt, że Marcus kiedyś był pierwszym sklepem sprzedającym kolorowe buty na pewno już będzie. Jeszcze zanim stał się kawiarnią, był on również lokalem zajmującym się sprzedażą sukien wizytowych i koktajlowych. Jak widać, zawsze potrafił dostosować się do potrzeb klientów :)
Jedyne, co nie zmieniło się przez te 20 lat, to nazwa. Co jest tak szczególnego w słowie „Marcus”? Odpowiedź jest bardzo prosta: - Nazwa wzięła się od imienia człowieka, który lokal ten odsprzedał właścicielom – wyjaśnia właścicielka Marcusa.
Czy nowy wystrój oraz menu spodobają się radomianom? - Marcus przed remontem, ale i teraz ma ten sam romantyczny klimat, jednak wystrój po remoncie jest zdecydowanie przyjemniejszy dla oka. Jasne i łagodne kolory ścian uspokajają – mówi jedna z klientek kawiarni. Jednak, aby to ocenić najlepiej samemu sprawdzić, jak lokal prezentuje się od wewnątrz. Właścicielka serdecznie zaprasza wszystkich na ul. Żeromskiego 39, aby spróbować domowych wyrobów i odpocząć w zaciszu małej, ale przyjemnej kawiarni.