Do kas w supermarkecie MarcPol bez przerwy podchodzą kolejni klienci. - Nareszcie mam market spożywczy naprzeciwko domu i nie muszę jechać autobusem na drugi koniec miasta - śmieje się pani Krystyna. - Duży wybór towarów; wszystko tu jest takie ładne, że aż się chce robić zakupy.
Jarosław Stelmach przyznaje, że do Galerii Słonecznej wyciągnęła go córka. To ich pierwsza wizyta; o przyjściu na otwarcie nawet nie myśleli. Oboje zaczęli od księgarni Matras. - Córa pewnie później poleci oglądać jakieś łaszki, ale ja tu chyba zostanę. Wreszcie ktoś pomyślał, że książki to nie banany i dobrze byłoby je przejrzeć na siedząco, bo to czasem trwa. Na dodatek tu się można napić kawy. Takie kupowanie to rozumiem - mówi.
Panią Jadwigę Galeria Słoneczna rozczarowała: - Chciałam kupić torebkę. Myślałam, że kosztuje 78 zł, a ona kosztowała 780. To nie na moją kieszeń.
Największy tłok panuje w Teatralnej, Samirze, Burger Kingu. Stoliki okupuje młodzież. - To teraz największa atrakcja w Radomiu - twierdzi Marta. Przyszła do Galerii Słonecznej z chłopakiem po prostu zobaczyć, co tu jest, posiedzieć, coś zjeść. - Tu jest pewnie więcej zwiedzających niż kupujących. Zresztą, jak rozmawiamy z ludźmi w szkole, to każdy mówi, że był się powłóczyć po Galerii. A jak kupił, to najwyżej lody. Albo pizzę - zwierza się Norbert.
Natalia i Ewa oglądają letnią, turkusową spódnicę w C&A. - Na tę sieć czekałyśmy w Radomiu od dawna. Mają świetne rzeczy. I cena nie zwala z nóg - cieszy się Ewa.
W barze Sezam kilkunastu klientów czeka na obsłużenie. Pracownicy nie zauważyli, by w ostatnim tygodniu radomianie mniej chętnie niż zazwyczaj przychodzili tu na obiad. - Ruch się wcale nie zmniejszył - mówią zgodnie.
Państwo Jastrzębscy wybrali się na Żeromskiego po buty dla pana Wacława. - Zgłodnieliśmy i postanowiliśmy wpaść do Sezamu. Ja tam nie wierzę w te modne hamburbery i pizze. O, pierożki, kopytka... To jest jedzenie - twierdzi pani Jastrzębska. A buty dla męża woli kupić w zwykłym sklepie. - W tej Galerii to pewnie wszystko dla młodych tylko... - zastanawia się.
Właścicielka jednego ze sklepów z damską odzieżą przy ul. Żeromskiego nie uważa, by Galeria Słoneczna była dla niej zagrożeniem. - Jeśli ktoś kupował ubrania firmy Solar, Zary, Reserved albo Maxx, to u mnie i tak nie miał czego szukać. Nie prowadziłam i nie prowadzę tych marek. Więc Galeria mi w niczym nie przeszkadza. Ale na pewno mniej jest teraz młodych. Rzadko coś kupowali; ja ich nazywałam kibicami. Ot, tak się włóczyli po Żeromce i wstępowali do sklepów. Byle zabić czas - mówi.