Czwartek 24 kwietnia
Aleksandra, Horacego, Grzegorza

Epidemii grypy nie ma, ale uważać trzeba

dag 2012-01-07 17:00:00

Dotychczas, podobnie jak w roku ubieglym o tej porze, odnotowano cztery tysiące przypadków zachorowań na grypę. – W tej chwili jednak częściej spotykamy się z zachorowaniami rzekomogrypowymi – mówi Beata Nowak, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Radomiu.

Pojawienie się objawów rzekomogrypowych  związane jest z aurą. – Mamy styczeń, temperatura powinna być na minusie, a tymczasem zerkając na termometr widzimy często siedem stopni powyżej zera. Rozwijają się bakterie i wirusy, stąd przeziębienia, które trwają naprawdę długo. Najczęstszymi dolegliwościami są katar i kaszel – wyjaśnia Beata Nowak.

Typowa grypa trwa pięć lub sześć dni. Zwykle objawem są bóle mięśni i stawów oraz wysoka gorączka. Wówczas najlepszym rozwiązaniem jest udanie się do lekarza oraz tzw. terapia pidżamkowo-pościelowa. – Jeśli temperatura utrzymuje się dłużej niż te sześć dni, mamy do czynienia z powikłaniem pogrypowym. Wirusy uszkadzają śluzówkę, torując drogę bakteriom. Dlatego najczęstszymi powikłaniami są zapalenia oskrzeli i płuc, zaostrzenie objawów choroby przewlekłej, np. cukrzycy, astmy – mówi rzecznik sanepidu.

Grypa jest chorobą sezonową i trwa od stycznia do marca. Jej apogeum przypada jednak na luty. – Dlatego szczepimy jesienią. Organizm musi nabrać odporności. Często słyszę, że ktoś się zaszczepił, a i tak chorował. Tak naprawdę celem szczepień jest to, aby było jak najmniej powikłań pogrypowych. Z całego regionu radomskiego szczepi się do 25 tys. osób – tłumaczy Beata Nowak.

Szczepienia odbywają się ciągle, ponieważ nie ma epidemii ani zbyt wielu zachorowań.
 

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

Nie przegap