Maria Czubaszek to znana felietonistka, dziennikarka, satyryk i pisarka. Ceni sobie autoironię, twierdzi, że najczęściej podczas różnych spotkań gada „głupoty”. – Jednak w tym kraju nie tylko ja to robię. Kiedyś lubiłam słuchać Neli Rokity, najzwyczajniej mówiąc śmieszyła mnie. Pewnego razu w którymś z telewizyjnych programów rozmawiała z dziennikarzem na temat in vitro. Powiedziała wówczas, że państwo nie powinno refundować tego zabiegu, a ona sama nie wierzy w niepłodność kobiet. Wystarczy dobra kolacja, wino i rano kobieta obudzi się w stanie błogosławionym. Następnego dnia na korytarzu sejmowym dziennikarze zapytali, czy faktycznie wierzy w swoją teorię. Odpowiedziała, że tak i dodała, że udowodnione jest, iż jeśli koło20-letniej dziewczyny przemknie mężczyzna to zajdzie ona w ciążę. Na szczęście nie mam 20 lat, bo dosyć często przemykają koło mnie mężczyźni – stwierdziła Czubaszek.
Jak się okazało Maria Czubaszek jest w pewien sposób związana z Radomiem. Otóż uwielbia psy. Od 7 roku życia zawsze jakiegoś miała. Artur Andrus, który przeprowadza z nią wywiad w książce „Każdy szczyt ma swój Czubaszek” odnalazł w Internecie ogłoszenie o porzuconym w Radomiu piesku, który źle znosi pobyt w schronisku. Jako że poprzedni pies felietonistki zdechł, postanowił przywieźć jej tego. – Kiedy go zobaczyłam pomyślałam, że piesek jest tak brzydki, jak ja – śmiała się Czubaszek. – Nazwałam go Supron. Mam zatem wielki sentyment do Radomia, a po dzisiejszej wizycie na pewno będzie on jeszcze większy.
Czubaszek przytoczyła także wiele zabawnych historii ze swojego życia. Opowiedziała o sesji do Playboy’a. Fotograf robił jej zdjęcia na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie, a modelka, której rolę pełniła, ubrana była w worek na zwłoki. Dodatkowo miała ze sobą sztuczne kwiaty.
Pisarka wspomniała także, że bardzo nie lubi na siebie patrzeć. – Pamiętam, jak pewnego razu w hotelu, w którym nie wolno palić, zapaliłam papierosa. Usiadłam potem na łóżku i bez niezbędnych mi okularów próbowałam wykręcić numer telefonu do męża. Wówczas zobaczyłam okropną, patrzącą na mnie gębę. Odrzuciłam natychmiast telefon i pomyślałam, że ktoś mnie obserwuje. Ciekawość wzięła jednak górę, sięgnęłam po okulary, a następnie po komórkę. Jak się okazało gęba, która mnie wystraszyła, była moją gębą. Włączył mi się aparat fotograficzny. Od tamtej pory nie lubię na siebie patrzeć – zdradziła Czubaszek.
Po trwającym ponad godzinę spotkaniu, na które przyszło wiele osób, pisarka podpisywała książki, które można było nabyć na korytarzu. – Ja jej nie czytałam i nie mam takiego zamiaru – powiedziała na koniec.
Czubaszek o sobie i związkach z Radomiem. Przy pełnej sali
Lubi prawdę i zawsze ją mówi. Uwielbia psy, które towarzyszyły jej przez całe życie. Jednak najbardziej lubi palić papierosy, do czego szczerze się przyznaje. O sobie oraz zabawnych historiach ze swojego życia opowiedziała w czwartek w Wyższej Szkole Nauk Społecznych i Technicznych Maria Czubaszek.
Komentarze naszych czytelników
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu