- Na chwilę obecną nie mamy żadnych nowych informacji w sprawie. W środę odbyło się to spotkanie, ale nic nam nie powiedziano, nie przekazano żadnych informacji - mówił Marcin Gębczyk przewodniczący komisji zakładowej NSZZ Solidarność w Fabryce Łączników.
Przedstawicielka większościowego udziałowca zjawila się w fabryce w poniedziałek. Pracownicy chcieli ją zatrzymać w firmie, ale wyszła w eskorcie policji. - Chciano ustalić, którzy z pracowników nie chcieli wypuścić pani z firmy. Zapewne chciała wyciągnąć wobec nich konsekwencje, jednak póki co, nic się nie dzieje - wyjasnia Gębczyk.
W fabryce od 19 grudnia trwa przymusowy przestój. Pracownicy fizyczni nie otrzymali pensji za grudzień i styczeń, umysłowi tylko za styczeń. Od trzech tygodni nie mamy prądu. Zużywamy tylko 150 kilowatów energii dziennie, nie pracuje żadna maszyna, jedynie komputery w razie potrzeby.
Przypomnijmy, że kupnem Fabryki Łączników zainteresowana jest krakowska firma. Zapowiada rozszerzenie produkcji, wprowadzenie nowego produktu, utrzymanie zatrudnienia, a potem jego zwiększenie. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, została już podpisana umowa przedwstępna między krakowskim inwestorem a warszawską spółką Ferro Masz Invest, która jest właścicielem 85 proc. akcji Fabryki Łączników.