Odwołany w sierpniu ubiegłego roku komendant SM chce uznania wypowiedzenia za nieskuteczne i przywrócenia do pracy na zajmowanym poprzednio stanowisku. Pojawiła się jednak kwestia, kto właściwie był pracodawcą Czachora – prezydent miasta, który go na stanowisko powoływał, czy Straż Miejska, gdzie komendant pracował. Czachor został odwołany po tym, jak nie zawiesił strażników, chociaż mieli prokuratorskie zarzuty. Władze miasta miały także za złe komendantowi wypowiedzi o funkcjonowaniu miejskiego monitoringu oraz ogólnie konfliktową osobowość.
Na dzisiejszej rozprawie były komendant przepytywał Czesława Gąsiorowskiego, sprawującego nadzór nad monitoringiem miejskim i Joannę Górską, dyrektor Wydziału Ochrony UM. Czachor chciał wiedzieć m.in., jakie szkody wyrządziły jego wypowiedzi do mediów, iż tylko trzy służby: SM, policja i straż graniczna mogą dysponować monitoringiem. - Mogło to spowodować lawinę pozwów od mieszkańców, bo z tych wypowiedzi wynikało, że monitoring jest nielegalny – stwierdził Gąsiorowski. - Powinien pan powiedzieć swojemu rzecznikowi, że mówi nieprawdę, wyrzucić go z pracy i dać sprostowanie do mediów.
Gąsiorowski nie przypominał sobie spotkania z Czachorem i prezydentem Kosztowniakiem, podczas którego miały paść słowa, iż negatywne wypowiedzi o monitoringu mogą przeszkodzić Kosztowniakowi w ponownym wyborze.
Joanna Górska, którą Czachor pytał, czy zdarzało jej się nie odpowiadać na pisma z SM, zdradziła, że były dwa takie przypadki. Pierwsze pismo od komendanta SM dotyczyło dezorganizowania pracy strażnikom przez pracowników referatu monitoringu – jeden z nich został zaczepiony przez dwóch swoich znajomych z SM i odpowiadał na ich pytania, co słychać. W drugim piśmie komendant prosił Górską, by pouczyła pracowników, jak mają korzystać z toalety, ponieważ ubikacja jest sprzątana przez pracowników SM i za pieniądze straży. Sąd przesłuchał także w charakterze świadka Roberta Skibę, który jako wiceprezydent zastępujący Kosztowniaka wręczał Czachorowi wypowiedzenie. Okazało się, że Skiba poinformował telefonicznie prezydenta, że zamierza zwolnić komendanta SM. - Komendant nie odpowiadał na nasze pisma w sprawie zwieszenia strażników z prokuratorskimi zarzutami. Napisał tylko: „odpowiem, jak wyjaśnię”. Często wysyłał takie żartobliwe pisma – wyjaśniał Robert Skiba. Jego zdaniem w tym było widać brak należytej współpracy między władzami miasta a komendantem – albo nie odpowiadał na pisma, albo odpowiadał po terminie, albo nie na temat. Sąd zdecydował o odrzuceniu pozwu w stosunku do prezydenta, ponieważ ten nigdy nie był pracodawcą Czachora. Pozew przeciwko SM będzie rozpatrywany dalej. Niewykluczone, że na rozprawę 18 maja sąd wezwie w charakterze świadka prezydenta Andrzeja Kosztowniaka.
Były komendant pozywa
Sąd postanowił odrzucić pozew byłego komendanta Kazimierza Czachora przeciwko prezydentowi Andrzejowi Kosztowniakowi. O przywrócenie do pracy Czachor będzie się teraz starał tylko w Straży Miejskiej.
Komentarze naszych czytelników
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu