- Spotykając się w miejscu uświęconym krwią naszych przodków oddajemy hołd wszystkim ofiarom zbrodni dokonanej przez hitlerowskiego okupanta. Naszym moralnym obowiązkiem jest przypominanie o tym wielkim dramacie tysięcy polskich rodzin - mówił wiceprezydent Mateusz Tyczyński, który nawiązał także do trwającej wojny w Ukrainie. - Stało się coś, co we współczesnej Europie i po koszmarze II wojny światowej wielu z nas wydawało się niemożliwe. Dziś kilkaset kilometrów stąd wyrastają krzyże pamięci. Musimy jednak pamiętać, że zło nie bierze się znikąd i nie pojawia się nagle. Ono długo dojrzewa zanim wyda swoje śmiertelne owoce. Oddając hołd ofiarom zbrodniczej ideologii pamiętajmy, że to w naszych rękach spoczywa odpowiedzialność za to w jakim świecie obudzimy się jutro i jaki świat zostawimy naszym dzieciom i wnukom - powiedział Mateusz Tyczyński.
Do pierwszej egzekucji na Firleju doszło 4 kwietnia 1940 roku. Niemcy rozstrzelali 145 chłopów ze wsi Gałki, Gielniów i Mechlin oraz wsi Stefanków za udzielanie pomocy oddziałom majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala”. Od tego momentu, na Firleju dokonano co najmniej kilkudziesięciu egzekucji, które były przeprowadzane przez prawie pięć lat. Ostatnia miała miejsce w styczniu 1945 roku. Według historyków liczba ofiar mogła sięgać nawet 15 tysięcy osób pochodzących z Radomia i okolic oraz wielu innych miejscowości z całej centralnej Polski.