Radomiak Radom zakończył rundę jesienną ekstraklasy w środku tabeli. Na pewno mogło być lepiej, o czym najlepiej świadczy zmiana na stanowisku trenera – Constantina Galcę zastąpił Maciej Kędziorek. Z drugiej strony można odnieść wrażenie, że czasem Radomiakowi brakowało szczęścia. Wystarczy spojrzeć na to, co działo się po strzałach Pedro Henrique

Historia Pedro Henrique

Pedro Henrique to napastnik, który w trakcie rundy jesiennej ośmiokrotnie pokonywał bramkarzy rywali. Jest to bez wątpienia dobry wynik, co ma swoje odzwierciedlenie w klasyfikacji strzelców. Zresztą w ubiegłym sezonie do korony króla strzelców wystarczyło 16 trafień. W obecnych rozgrywkach prawdopodobnie będzie trzeba strzelić więcej, o czym najlepiej świadczy to, że Exposito na półmetku rozgrywek ma 13 goli. Napastnik Śląska jest bezkonkurencyjny, ale mogło być inaczej.

Niekiedy można usłyszeć o tym, że jakiś trener mówi o braku szczęścia. Tego typu słowa raczej nie są przychylnie odbierane przez kibiców. Najważniejsze są w końcu punkty. Niemniej jednak warto zauważyć, że czasem rzeczywiście można rozmawiać o tym, iż zabrakło szczęścia. Świetnym przykładem jest Pedro Henrique. Brazylijczyk zanotował 8 goli i aż 6 razy trafiał w obramowanie bramki. Niecodzienne statystyki. Do tego należy też dodać, że Henrique zmarnował 2 rzuty karne. Reasumując, stosunkowo niewiele brakowało, aby Henrique miał na koncie 16 goli. Apogeum nieszczęścia Henrique wypadło na pierwszą połowę domowego meczu z Cracovią – 3 poprzeczki i 1 słupek to coś nieprawdopodobnego. Liczy się jednak to, co w sieci (a Radomiak przegrał 1:0).

Kto wie, może gdyby Henrique był bardziej skuteczny, to nie obserwowalibyśmy zmiany trenera? Choć warto zauważyć, że Constantin Galca w pewnym momencie rozpoczął swego rodzaju wojnę z zarządem. Mieliśmy okazję usłyszeć, że rumuński trener prosił o wsparcie, ale tego wsparcia nie otrzymał.

Jakie możliwości ma Radomiak?

Przed sezonem wydawało się, że Radomiak ma bardzo mocną kadrę. Nikt raczej nie myślał o dolnych rejonach tabeli i zaciekłej walce o utrzymanie. W momencie zwolnienia trenera trudno było mówić o niebezpiecznej sytuacji, ale atmosfera wokół klubu zrobiła się naprawdę napięta.

W polskiej lidze od pewnego czasu zwykło się opowiadać o polskim TOP 4, czyli Rakowie, Legii, Lechu i Pogoni. Tego typu słowa mają uzasadnienie, ale nie sposób nie spojrzeć w tabelę. Cała czwórka jest wysoko, ale runda jesienna upłynęła pod znakiem Śląska i Jagiellonii. Klubów, których raczej nikt nie widział na samej górze. Do końca sezonu jeszcze daleko, ale niewykluczone, że wymienione zespoły znajdą się w najlepszej szóstce tegorocznego sezonu. Z drugiej strony Legia czy Pogoń zanotowały w obecnych rozgrywkach wiele wpadek.

Niemniej klub z Radomia na pewno stać na miejsce w górnej połowie tabeli. Naturalnie pojawia się też wiele pytań co do osoby trenera. Na ocenę przyjdzie jeszcze pora, ale niewątpliwie plusem jest to, że do zmiany doszło niedługo przed końcem 2023 roku. Maciej Kędziorek dzięki temu ma więcej czasu na to, aby wprowadzać swoją filozofię. Do tego doszedł również tzw. efekt nowej miotły, czyli debiut okraszony wyjazdowym zwycięstwem z Widzewem 3:0.

Skuteczność Pedro Henrique

Niezależnie od wszystkiego na koniec liczy się to, co pokażą piłkarze. Oczywiście dużo zależeć będzie choćby od skuteczności Pedro Henrique. Często mówi się o tym, że dla napastnika najważniejsze są liczby. Napastników przede wszystkim rozlicza się za to, co wpada do siatki. Praca dla zespołu też jest istotna, ale kiedy brakuje goli, pojawia się problem. Jak pokazała też runda jesienna, niekiedy od szczęścia dzielą zaledwie centymetry.

Gdy patrzy się na Pedro Henrique (i w ogóle na Radomiaka), nasuwa się tylko jedno – nie jest źle, ale mogło być lepiej.