„Pospolite ruszenie” w niesieniu pomocy objęło Areszt Śledczy w Radomiu. Funkcjonariusze, pracownicy cywilni, a nawet sami osadzeni zebrali ponad 400 kg żywności, chemii, ubrań i zabawek. Dary trafiły do gminy Promna, gdzie przebywają uchodźcy.
- Tam sadownicy goszczą u siebie około 60 rodzin ukraińskich, więc ta pomoc trafi nie tylko lokalnie, ale bezpośrednio do potrzebujących - powiedział sierż. Michał Słowiński, rzecznik prasowy Aresztu Śledczego w Radomiu.
W hotelu należącym do jednego z radomskich zakładów drobiarskich mieszka już ponad 200 uchodźców. Firma najpierw ściągnęła do miasta rodziny swoich ukraińskich pracowników, a teraz przyjmuje wszystkich uchodźców zza wschodniej granicy.
- Sytuacja w jakiej znaleźli się nasi pracownicy, którzy tak de facto od 10 lat z nami współpracują jako narodowość, nie pozostawiła nam tak naprawdę przestrzeni do zastanawiania się czy pomóc, tylko jak to zrobić szybko, i jak to zrobić skutecznie - tłumaczyła Katarzyna Mazur, dyrektor do spraw personalnych zakładu.
40 ton darów, głównie artykułów spożywczych przeznaczonych dla uchodźców z Ukrainy dotarło do Radomia z niemieckiego Magdeburga. To miasto partnerskie, które odpowiedziało na apel o pomoc.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że w tak krótkim czasie udało się nam zdobyć te dary od przedsiębiorców z regionu magdeburskiego - powiedział Krzysztof Blau, prezes Towarzystwa Niemiecko-Polskiego w Saksonii-Anhalt. To konserwy, mąka, kasze, soki i dżemy. W Magdeburgu już przygotowywany jest kolejny taki transport, za co na wspólnej konferencji dziękował prezydent miasta Radomia, Radosław Witkowski.