Premier Mateusz Morawiecki wystąpił w czwartek na konferencji prasowej w gospodarstwie rolnym w regionie radomskim. Uczestniczył w niej także wicepremier, szef resortu rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk.
"Jest sprawą absolutnie fundamentalną, byśmy mogli odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: komu warto zaufać w trudnym czasie gospodarczym?" - powiedział premier. "Czy tym, którzy w poprzednich kryzysach nie robili nic, praktycznie nic, żadnych tarcz, żadnej Tarczy Antykryzysowej, żadnej Tarczy Antyinflacyjnej, kiedy wcześniej też była inflacja? Czy rządowi Prawa i Sprawiedliwości, który zawsze stara się zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby złagodzić przebieg kryzysu, żeby wzmocnić wzrost gospodarczy w taki sposób, aby służył wszystkim Polakom?" - mówił szef rządu.
Morawiecki zaznaczył, że rząd konsekwentnie realizuje wielki program, który ma "usprawnić polskie rolnictwo, pomóc rolnikom, zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe i doprowadzić do skutecznej walki z inflacją". Przypomniał, że z polskiego budżetu będą dopłaty do nawozów z powodu rekordowych ich cen.
Niedawno Komisja Europejska zatwierdziła polski program przeznaczony na wsparcie rolnictwa w związku z inwazją Rosji na Ukrainę, co oznacza zgodę na dopłaty do nawozów. Jego wartość to 3,9 mld zł. Dopłaty sięgać będą 250 i 500 zł do hektara.
Szef rządu podkreślił, że dopłaty do nawozów z budżetu państwa to inwestycja w niższą inflację w przyszłości. "Wszyscy analitycy, z którymi rozmawiałem wiedzą o tym, że dziś taka dopłata przełoży się na niższą cenę zboża" - dodał premier.
Morawiecki przypomniał też, że rząd realizuje konsekwentnie program dla rolników, w skład którego wchodzą m.in.: program ubezpieczeń dla rolników, programy dopłat, w tym także program skupu jabłek.
Minister Kowalczyk poinformował, że od poniedziałku Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będzie zbierać wnioski od rolników o dopłaty do zakupu nawozów.
"Chcemy dopłacać do zakupu nawozów - pokrywać różnicę ceny pomiędzy nawozami zakupionymi od 1 września 2021 r. do 15 maja 2022 r." - mówił Kowalczyk. Dodał, że ta różnica ceny i faktura, którą rolnik przedstawi w ARiMR będzie podstawą do wypłaty rekompensaty za wzrost cen nawozów.
Kowalczyk chciałby, żeby rolnicy jak najszybciej otrzymywali zwrot różnicy w cenach nawozów, by mogli inwestować otrzymane środki finansowe w swoje gospodarstwa rolne. "Aby plony, które spodziewają się uzyskać w następnym sezonie były godne, abyśmy mieli wystarczającą ilość zbóż, bo (...) w Ukrainie z obsiewaniem pól może być różnie" - stwierdził.
Zapytany o możliwy termin wypłaty pieniędzy rolnikom wyjaśnił, że wniosek o zwrot części kosztów zakupu nawozów musi być "kompatybilny" z wnioskiem o płatność obszarową, na podstawie tego wniosku będzie wiadomo, ile jest trwałych użytków zielonych i gruntów rolnych kwalifikuje się do dopłaty. "Myślę, że będzie to ok. 3-4 tygodnie od złożenia wniosku, jak Agencja będzie sprawnie działać, rolnicy będą otrzymywać pieniądze" - powiedział.
Szef resortu rolnictwa zauważył, że program wsparcia do zakupu nawozów realizowany będzie z budżetu krajowego. "To przede wszystkim inwestycja chroniąca polską produkcję żywności, ale (...) chroniąca też konsumentów, którzy będą tę żywność mogli kupować po cenach umiarkowanych" - podkreślił.
Rząd przewiduje także rekompensaty dla producentów jabłek. Wyniosą one ok. 30 gr. do kilograma jabłek deserowych, które zostaną skupione przez przemysł przetwórczy. Jabłek tych nie można było wyeksportować m.in. z powodu na Rosję i Białoruś - poinformował minister.
"Już w następnym tygodniu zakłady przetwórcze będą skupowały jabłka deserowe, a różnica w cenie w wysokości 30 groszy będzie rekompensowana" - zapowiedział. Dodał, że w przyszłym tygodniu na stronach ARiMR pojawią się komunikaty i będzie lista zakładów przetwórczych, które się zobowiązują do skupu jabłek deserowych z przeznaczeniem na cele przemysłowe.
"Na podstawie tej listy i sprzedaży będziemy rekompensować rolnikom (...) ubytek dochodów, po to, by rolnicy nie ponosili strat z tytułu embarga" - powiedział wicepremier.
Kowalczyk zachęcał też rolników do ubezpieczenia kompleksowego upraw rolnych z dopłatą z budżetu państwa wynoszącą 65 proc. składki. "Tylko 35 proc. tej składki płaci rolnik. Mało tego, na podstawie zmienionej ustawy rolnik może tę składkę (...) zapłacić z dopłat bezpośrednich, które otrzyma w przyszłości w październiku czy listopadzie" - zaznaczył minister.
Oznacza to, że rolnik może ubezpieczyć swoje uprawy nie wydając w tej chwili środków finansowych, tylko przekazując taką dyspozycje ARiMR, by naliczyć należną składkę z płatności bezpośrednich.
"Wybierajmy ubezpieczenia kompleksowe, łącznie z suszą, nie pojedyncze ryzyko. Mamy na ten cel przeznaczone środki finansowe w odpowiedniej ilości, nawet jeśli wszyscy rolnicy ubezpieczyliby wszystkie uprawy. Te środki finansowe są zabezpieczone" - zapewnił szef resortu rolnictwa. (PAP)