Został Pan niemal głównym bohaterem czwartkowej konferencji Bezpartyjnych Radomian. Głównie radny Kazimierz Woźniak zarzucał panu, że prowadzi pan obrady Rady Miejskiej, raz - na pograniczu obrażania radnych, dwa - nie przywołuje pan mówców do porządku, by mówili na temat, nie przerywa im pan, trzy - pozwala nadużywać wniosków formalnych do prowadzenia dyskusji. Generalnie nie panuje pan nad obradami.
Dariusz Wójcik: Głównym problemem tej rady jest pan Kazimierz Woźniak, bo to jest osoba, która wywołuje awantury i zaczepia radnych, to on pokrzykuje. Jednak większość rady ma inne zdanie niż pan Woźniak. To tylko jemu wszystko przeszkadza i jego stowarzyszeniu, ale na to nic nie poradzę.
Jestem na sesjach i akurat Kazimierz Woźniak, nie jest tym najbardziej pokrzykującym radnym.
Nie jest? Jest! On zawsze ma jakieś zastrzeżenia, jakieś zarzuty, ale to taka postać.
Nie zgodzę się, uważam, że jest to jeden z merytoryczniejszych radnych.
No to mamy inne zdanie. Jak ktoś zna się na wszystkim, to znaczy, że się nie zna na niczym, a pan Woźniak właśnie taki jest.
Chyba zostaniemy przy swoich zdaniach. Bezpartyjni Radomianie ogłosili ponadto, że chcą odpolitycznić Radę Miejską. Ich zdaniem przewodniczący powinien być wybierany z grona tych ugrupowań, które wejdą do rady i nie będą partyjne - krótko mówiąc był osobą bezpartyjną. Za przykład podano Tadeusza Derlatkę, uważanego przez nich za jednego z najlepiej prowadzących obrady.
Rozumiem, że to program tych panów (poza Kazimierzem Woźniakiem chodzi o Roberta Dębickiego, Ryszarda Fałka i Jarosława Kowalika - przyp. red.) na wybory samorządowe.
To jest jedna z ich propozycji: odpolitycznienie Rady i bezpartyjny przewodniczący.
Panowie wprowadzają jakieś nowe zasady demokracji, bo o tym, kto będzie radnym decydują mieszkańcy, a później przewodniczącego wybiera 28-osobowa rada. Panowie przecież próbowali już mnie kilka razy odwołać, nie udało się im. Obrażają się na demokrację? Jeżeli mają taki program, to lepiej będzie jak zajmą się inną działalnością, bo do samorządu się nie nadają.
W radomskim samorządzie dziś najpilniejszą sprawą jest temat przejęcia przez PPL Portu Lotniczego Radom.
Z tego co mówił marszałek Bielan wynika, że obecna sytuacja w porcie jest co najmniej dziwna: nieodpisywanie na maile, niepodpisane dokumenty. Myślę, że na sesji Rady Miejskiej będziemy o to pytać, bo być może prezydentowi nie zależy, żeby PPL przejęły tę spółkę miejską, żeby lotnisko w Radomiu mogło się rozwijać.
Radosław Witkowski nie poradził sobie z tym problemem. Tylko dzięki pomocy parlamentarzystów PiS jest szansa, żeby Radom się rozwinął, żeby to było otwarcie naszego miasta na świat. Ale teraz wszystko jest w rękach władz miasta.
Prezydent mówiąc, że nie chce wchodzić na ścieżkę wojenną z marszałkiem, podkreślał, iż Port Lotniczy Radom stara się jak najszybciej te wątpliwości, o których mówił Adam Bielan rozwiać i przygotować dokumentację. Natomiast dużo ostrzej wypowiedział się przewodniczący klubu radnych PO, Wiesław Wędzonka. Użył słów, że marszałek obraził zarząd radomskiego portu lotniczego.
No właśnie, ci panowie mówią, że ich hasło to "Zgoda zmieni Radom", a już obrazili wszystkich: Marka Suskiego, Andrzeja Kosztowniaka, Wojciecha Skurkiewicza, Annę Kwiecień, a teraz Adama Bielana. To jest polityka? To ich taka retoryka. To co dzieje się w Warszawie, panowie przenieśli do Radomia i czas najwyższy to skończyć i tym panom podziękować za pracę. To są zmarnowane cztery lata dla miasta.
Ale jednocześnie przewodniczący Wędzonka mówi, że radni zrobią wszystko, żeby lotnisko zostało jak najszybciej przez PPL przejęte, bo to jest bogaty, wartościowy partner.
Myślę, że pan Wędzonka nie ma wiedzy na ten temat, bo co rada może. Wszystkie instrumenty są w rękach zarządu portu lotniczego i prezydenta. My jesteśmy tylko w stanie na sesji podjąć uchwałę, zająć stanowisko. Ale to jest wszystko, co możemy zrobić, także nie przeceniałbym roli radnych.
Na sesji będziecie pytać o to prezydenta?
Będziemy pytali, co się dzieję, bo to dla nas jest sytuacja niepokojąca. Skoro jedna z ważniejszych osób w państwie, tj. marszałek Adam Bielan, mówi o tym, że są problemy, a zaangażował się bardzo mocno w ten projekt, to widocznie coś w tym jest. Tylko dlatego, że marszałek wyraził swoje zaniepokojenie, został obrażony i przez prezydenta, i przez wiceprzewodniczącego Wędzonkę. Ale cóż, mamy do czynienia z takim partnerem, a nie innym.
Druga ważna, bieżąca sprawa, to przebudowa alei Wojska Polskiego. Mamy przetarg, w którym miastu brakuje pieniędzy. Wy, jako PiS wnioskowaliście o najszybszą nadzwyczajną sesję, żeby te pieniądze znaleźć w budżecie. Natomiast prezydent uspokaja, by dać skończyć pracować komisji przetargowej. Przestrzega też, że może się okazać, że jedyną pozytywnie zweryfikowaną ofertą wcale nie będzie ta najtańsza, tyko np. najdroższa. I wtedy nie brakuje nam 20, ale 90 milionów złotych.
Jeśli panu prezydentowi jest potrzebne dwa tygodnie na to, żeby przejrzeć dokumentację, no to z całym szacunkiem, ale to jest trochę za długi czas. Tak ci ludzie pracują, takich sobie pan prezydent dobrał współpracowników. Przy takiej pilnej sprawie, powinna być błyskawiczna decyzja, praca po kilkanaście godzin dziennie, poinformowanie radnych, zwołanie sesji i przesunięcie potrzebnych pieniędzy na aleję Wojska Polskiego. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy wybrali droższą ofertę niż ta, która została wskazana jako najtańsza. Oczywiście jeżeli spełni wymogi, jeśli nie będzie błędów formalnych.
Ponadto teraz już wiemy, dlaczego prezydent tak długo nie ogłaszał tego przetargu. Bo doszło prawdopodobnie do przestępstwa urzędniczego popełnionego przez pracowników MZDiK. Myślę, że odpowiednie służby tą sprawą się zajmą. Przed radnymi ukrywało się protokół RIO, dopiero w tej chwili on się pojawił na stronach miasta. Kontrola była w styczniu, a do tej pory o tym nie wiedzieliśmy. Tak sprawuje władzę ta ekipa.
Dyrektor MZDiK tłumaczy się tym, że przepadłyby pieniądze, stąd takie - powiedzmy - niekonwencjonalne działania.
Czyli tylko dlatego, że miały przepaść pieniądze, dokonali przestępstwa urzędniczego - gratuluję prezydentowi takich współpracowników. A prezydent chce jeszcze ich nagradzać! Teraz jest problem tej dokumentacji, za chwilę będzie kolejny. Dla mnie jest to sytuacja nie do zaakceptowania.
O jakim problemie pan mówi?
W ogóle jeśli chodzi o 4 lata rządów Radosława Witkowskiego, to jest jeden wielki problem. Zaczęło się od kładki nad Szarych Szeregów. I właśnie podobno w tym przypadku panowie też odstąpili od wyegzekwowania roszczeń od wykonawcy. Nie wiem, czy to jest prawda - będę o to pytał na sesji.
Następny problem - pieniądze na Radomski Program Drogowy. Przetargi na kilka ulic już rozstrzygnięto, a zaplanowane pieniądze - 8 mln złotych - już prawie zostały wykorzystane. Dalej - nierozstrzygnięty przetarg na trasę N-S, rozstrzygnięty teraz, ale za wiele większe pieniądze, które nie były przewidziane w budżecie miasta. No wreszcie problem z Wojska Polskiego. Każdy przetarg, za który ci panowie się biorą, jest schrzaniony. Obrazem tej władzy jest kamienica Deskurów, gdzie prawie każda ściana już się zawaliła.
Jeśli o kładce mowa, to bądźmy sprawiedliwi, że ten projekt zaczął się za poprzedniej władzy. Dokumentacja była tworzona jeszcze za prezydenta Kosztowniaka. Oczywiście należało ją sprawdzić po przejęciu władzy. Natomiast jeśli chodzi o te przetargi, cały czas słyszymy tłumaczenia prezydenta, że wciąż wszystko drożeje i stąd te niedoszacowania. Wy byście temu zapobiegli?
Panie Redaktorze, to nie chodzi o to, że my mamy pretensje, że oferenci składają wyższą cenę, ale o to, że ci panowie tego nie przewidują. Jeżeli wiedzieliśmy, że N-S poszła za dużo drożej, to dlaczego przy takim wzroście cen, nie zabezpieczamy w budżecie na Wojska Polskiego tylu pieniędzy, by wystarczyło. Przecież ja mówiłem od razu, że tych pieniędzy nie wystarczy. Prezydent Kosztowniak w wieloletniej prognozie finansowej zabezpieczył na ten cel ponad 150 milionów. Nie wiem dlaczego ta kwota została zmniejszona. Ci panowie sobie nie radzą. Czas na zmianę, aby dalej nie niszczyli miasta.
Jednak przez trzy lata ta władza miała z waszej strony względny spokój, nie przeszkadzaliście. Co innego teraz.
My byliśmy w mniejszości, także nasze postulaty nie były realizowane. W tej chwili jest grupa byłych radnych PO, która nie zgadza się z polityką pana prezydenta. Ta grupa protestuje i stawia warunki, pokazuje to co złe we władzach miasta. Pierwszy raz w historii Radomia od prezydenta odchodzą radni i chyba powinno to o czymś świadczyć.
Czy ci radni pojawią się na listach wyborczych PiS w jesiennych wyborach?
Nie wiem, ja nie jestem szefem partii, jestem w zarządzie i będę głosował, gdy będziemy decydować o tym, czy ci radni powinni się znaleźć na naszych listach?
A powinni?
Uważam, że tak. Pani Katarzyna Pastuszka-Chrobotowicz i pan Marcin Kaca są wartościowymi osobami, i moim zdaniem powinni się znaleźć na listach PiS. Ale to zarząd podejmie taką decyzję. Powtórzę - to wartościowi radni, którzy chcą pracować. Sprzeciwili się temu, że prezydent nie chciał realizować postulatów mieszkańców Radomia. Za to byli obstrukcyjnie traktowani w swoim ugrupowaniu i zostali zmuszeni do tego, aby odejść.
Kolejny gorący temat - budowa Radomskiego Centrum Sportu. Mimo uspokajających słów prezydenta, są duże obawy, że wykonawca z terminami się nie wyrobi.
Kolejna inwestycja, która rozpoczęta została za naszych rządów. Oczywiście, pan prezydent będzie protestował, że to był jego pomysł. Tylko niech spojrzy, kiedy powstała dokumentacja, sam brałem udział w rozmowach na temat tego projektu. Projekt został wykonany za Andrzeja Kosztowniaka...
...I zakładał budowę na gruntach nienależących do miasta, dlatego nie mogliście ruszyć z budową, a cały projekt się opóźnił.
W sprawie gruntów, to jeszcze tego nie wiemy jak będzie. Nie ma wyroku sądu, więc spokojnie z tą oceną.
Ale dobrze, że ta inwestycja ruszyła?
Oczywiście, że dobrze. Ale tak naprawdę prezydent tylko rozpoczyna budowy. Rozpoczął halę i stadion, rozpoczął trasę N-S i teraz Wojska Polskiego, jeżeli uda mu się rozstrzygnąć przetarg. To są jego sukcesy przez całą kadencję - nie widzę żadnych innych sukcesów. Wróćmy do historii, popatrzmy, co zostało zrobione wtedy, kiedy my sprawowaliśmy władzę. To wtedy Radom się zmienił, a teraz to jest zastój, marazm, nieporadność.
Prezydent zaraz powie: a program drogowy, dziesiątki wyasfaltowanych ulic?
My też robiliśmy program drogowy, tylko nazywał się "remonty dróg". My remontowaliśmy chodniki, a prezydent zrobił szpilkostradę. Tylko jak ta jego szpilkostrada wygląda, wystarczy przejść się Żeromskiego. Kolejna sprawa, miasto zarosło chwastami po same uszy, całe miasto jest zarośnięte, nikt nad tym nie panuje.
My to zmienimy, będziemy mieli program, a nie tak jak PO, która jednoczy się ze wszystkimi, aby tylko odsunąć PiS od władzy. My pójdziemy z programem zmiany miasta. Oczywiście, żeby móc zmieniać miasto, prezydentem musi być ktoś z PiS, a nie z PO.
Kto będzie waszym kandydatem?
Wiem, ale umówiliśmy się, że na razie nie jest jeszcze czas, aby o tym mówić, poczekamy.
Jak długo będziemy czekać?
Może jutro, może w przyszłym tygodniu, ogłosimy kandydata. My nie mamy pilnej potrzeby, by już go ogłaszać. Na razie znamy tylko trzech kandydatów, mamy na to jeszcze dużo czasu.
Zapewne kto, by nie został tym kandydatem PiS, może liczyć na silne wsparcie partii.
Tak, może liczyć na silne wsparcie rządu PiS. To nie będzie wsparcie, takie jakie obiecała Ewa Kopacz, gdy Radosław Witkowski wygrał z Andrzejem Kosztowniakiem. Obiecała gruszki na wierzbie. Niestety te gruszki dawno już zgniły i w mieście nic z jej decyzji nie zostało. Działania PiS będą realne i o tym będzie kandydat na prezydenta mówił, bo program jest już przygotowany i niedługo zostanie zaprezentowany.
Ostro ocenia pan Radosława Witkowskiego, a co powie pan o dwóch pozostałych ogłoszonych juz kandydatach na prezydenta: Rafale Czajkowskim z Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej i Marcinie Dąbrowskim z SLD?
Ciężko mi oceniać tych kandydatów. Mogę oceniać prezydenta Witkowskiego, bo sprawuje władzę i widzę, że robi to marnie. A to jakiego kandydata wystawiły inne ugrupowania, to ich sprawa. Mam nadzieję, że kampania będzie polegała na merytorycznych dyskusjach, a nie na hasłach, takich jak głosi pan prezydent, że po 8 latach marazmu, on nareszcie zmienił Radom. Rzeczywiście zmienił, zatrudnił wszystkich członków PO w spółkach miejskich, rzeczywiście tak, to zrobił skutecznie.
Potrafi pan powiedzieć coś pozytywnego o prezydencie Witkowskim?
Kończy to, co my rozpoczęliśmy. Skończył wiadukt na Żółkiewskiego, skończył Młodzianowską, dokończył liceum Kochanowskiego. Realizuje nasz pomysł, czyli halę widowiskowo-sportową. Robi, kończy, ale czy sam osobiście jakiś duży projekt zgłosił, ciężko mi się doszukać. Być może w kampanii wyborczej pan prezydent powie, co było jego pomysłem, bo słyszałem, że Radomski Program Drogowy, szpilkostrada. I kładka na Szarych Szeregów - dynda, nie spadła (śmiech).
A co powie pan o ostatnio upublicznionych oświadczeniach majątkowe radnych. Pan, ze swoim wysokimi zarobkami odgrywa główną rolę.
Rzeczywiście, moje wynagrodzenie jest bardzo wysokie. Takie warunki płacy wynegocjowałem i z tego tytułu się cieszę. To wynagrodzenie już zostało obniżone, jeśli chodzi o zasiadanie w radach nadzorczych. Było 3 tysiące złotych, zmniejszono do 350 złotych. Wynagrodzenia w spółkach też będą obniżone.
No właśnie, w tle tych oświadczeń mamy ustawę obniżającą zarobki samorządowców. Robert Dębicki z Bezpartyjnych Radomian mówi, że to populistyczna zagrywka, że w samorządzie potrzebni są dobrzy i dobrze opłacani menadżerowie. Jak pan ocenia te zmiany?
Taka jest decyzja Sejmu i trudno z nią dyskutować. Sejm podjął decyzję, że bycie samorządowcem, prezydentem, wójtem, burmistrzem - to jest misja. Takie było oczekiwanie społeczeństwa i parlamentarzyści wsłuchali się w te głosy. Ja nie jestem parlamentarzystą, myślę, że należy zapytać ich.
Co z budową siedziby Polskiej Grupy Zbrojeniowej w Radomiu, w której pan pracuje?
W PGZ wiele się dzieje, są zatrudniani ludzie. Umowa na wynajem obecnej siedziby jest przedłużona, na dogodnych warunkach na trzy lata, ale o budowie nowej siedziby nie mogę się wypowiadać. Nie jestem upoważniony do udzielania takich informacji.