Czwartek 21 listopada
Janusza, Marii, Konrada
RADOM aktualna pogoda

Rozmowa Przedwyborcza. Artur Standowicz

Marek Wiatrak 2024-04-05 23:20:11

Przedstawiamy kolejny wywiad w ramach naszego przedwyborczego cyklu. Na nasze pytania tym razem odpowiada Artur Standowicz, kandydat PiS na prezydenta Radomia. Wkrótce kolejne rozmowy.

Przez kilka tygodni mieliśmy zagwozdkę, kto w ogóle wystartuje z list PiS jako kandydat na prezydenta. Gdy zobaczyłem „jedynki” list PiS do Rady Miejskiej obstawiłem właśnie pana. I faktycznie na pana postawiono. Co o tym zdecydowało, bo umówmy się - wielu tuzów Radom ma wśród liderów PiS.

To prawda. Tak się już przyjęło, że kandydatem na prezydenta jest "jedynka" któregoś z okręgu. Dorastaliśmy do tej decyzji wspólnie, kto ma być kandydatem PiS na prezydenta Radomia. Jest to elementem analizy wewnętrznej, w partii, ale także w całym mieście. Myślę, że wzięło górę moje doświadczenie w administracji, zarówno tej samorządowej, bo przez 8 lat byłem dyrektorem kancelarii prezydenta, ale także moje doświadczenie rządowe, bo kolejne osiem lat byłem wicewojewodą mazowieckim. To jest taka zbitka różnych dwóch spojrzeń na administrację - ze szczebla lokalnego i rządowego. Wiem, jak się poruszać po administracji rządowej, wiem, jak szukać pieniędzy, jak te pieniądze zdobywać w rządzie. Myślę więc, że pod tym kątem merytorycznym, ale także mentalnym czy osobowościowym, jako człowiek, który jest z Radomia, kocha Radom, chce pracować dla naszego miasta, to wszystko się złożyło, że zostałem kandydatem na prezydenta naszego miasta.

A to nie jest tak, że PiS przegrał wybory parlamentarne na jesieni i nikt z tych tuzów, nie chciał się narażać na te kampanijne pojedynki, natomiast pan jest, mimo tego doświadczenia administracyjnego, jest dosyć świeżą twarzą w takiej twardej kampanijnej polityce.

Powiem tak, zgodzę się, że można powiedzieć, iż przez całą moją karierę administracyjną, byłem raczej takim człowiekiem w cieniu…

...Raczej kojarzony jako urzędnik, nie polityk.

Tak, tak. Myślę, że jest ważne, żeby gospodarzem miasta był bardziej samorządowiec niż polityk, bo to ułatwia pracę. Myślę, że też sami radomianie oczekują bardziej urzędnika, człowieka, który od tej całej centralnej polityki jest może trochę oderwany niż takiego stricte polityka z krwi i kości. Ja nie jestem jakimś politycznym celebrytą, rzadko się udzielam w mediach. Ja mam sobie pomału pracować, działać na rzecz Radomia. Nawet te ostatnie osiem lat jako wicewojewoda mazowiecki, myślę, że osiągnąłem spore sukcesy, jeśli chodzi o pozyskiwane środki dla Radomia. Już gdzieś mówiłem, że jestem takim spełnionym wicewojewodą i mam takie poczucie dobrze spełnionej misji, nie tylko dla całego naszego kraju, województwa, ale właśnie dla Radomia.

No właśnie, to było dosyć wygodne, bo miał Pan za sobą całą machinę rządową. Teraz, gdyby to Pan został prezydentem, to jednak rząd jest z innej opcji. To byłaby kontynuacja tego przekleństwa Radomia, jak wielu z nas - radomian - uważa, że zawsze kiedy w kraju rządzi jedna opcja, to u nas druga. Jak pan ma pomysł na zarządzanie miastem, jeśli znajdzie się w takiej sytuacji?

Wierzę, że zostanę prezydentem i będę prezydentem dialogu, nie tylko tutaj w Radomiu, bo brakuje też dialogu w mieście, między prezydentem a mieszkańcami, o czym mi sami radomianie mówią, ale także dialogu z rządem czy samorządem województwa mazowieckiego. Nie widzę w tym żadnego problemu, a jeżeli byśmy to rozpatrywali w kategoriach, że prezydent jest z jednej opcji, a rząd z drugiej, to będzie przeszkadzał czy dawał pieniędzy, to warto przypomnieć jak było w ostatnich kilku latach. Do Radomia z rządu PiS przecież dla prezydenta z PO, ale przede wszystkim dla miasta, trafiły dofinansowania na inwestycje miejskie za około 300 mln zł, więc nie można powiedzieć, że rząd PiS w jakiś sposób przeszkadzał czy utrudniał prezydentowi. SOR, szpital czy ul. Wojska Polskiego, wiadukt, Wolanowska. To są ogromne inwestycje z ogromnym dofinansowaniem rządu PiS…

..Tak, tak, ale z drugiej strony prezydent mówi, że te pieniądze się po prostu miastu należały, a jeśli były to z opóźnieniem. Trzeba też pamiętać, że w tych inwestycjach są także duże udziały miasta w ich finansowaniu. Prezydent przytacza też kwestię środków europejskich z KPO, które w pewnym momencie, z wiadomych względów, zostały zablokowane. Jak pan skomentuje te argumenty prezydenta?

Można tak zawsze powiedzieć, że pieniądze się należą. Szkoda tylko, że jak prezydentem był Andrzej Kosztowniak, to słyszeliśmy od rządu PO, że "na przebudowę alei Wojska Polskiego, to znajdź sobie człowieku pieniądze, bo nie dostaniesz ani złotówki, to jest twój problem". Rząd PiS zupełnie inaczej do tego podchodził. Mam nadzieję, że jest teraz jakaś refleksja ze strony naszej politycznej konkurencji i rząd Donalda Tuska będzie tak samo wspierał miasto Radom, jak wspierały rządy najpierw pani Beaty Szydło, a później pana Mateusza Morawieckiego.

Bez względu na to, kto będzie rządził miastem...

Dokładnie, wierzę, że będę to ja. Będę potrafił zdobyć środki rządowe. A wie Pan, takie mówienie, że jak będzie prezydent z PiS, a rząd z PO, to rząd PO nie da pieniędzy, to jest takie szantażowanie i zupełnie na miejscu komentarze, więc ja ich w ogóle nie przyjmuje do wiadomości. Uważam, że będę w stanie pozyskiwać środki na rozwój Radomia zarówno od marszałka, jak i od rządu. Prezydent Witkowski lubi narzekać, że wszyscy przeszkadzają wokół, a jak wygląda Radom, wszyscy widzimy, jest jeden wielki brud, bałagan…

No właśnie, przejdźmy do spraw kampanijnych. Wyborcy tak naprawdę długo się zastanawiali, co oznacza zielone drzewo, niektórzy łączyli go z Zielonym Ładem, który – słusznie czy niesłusznie - nie ma dobrego PR-u. Jak Pan z tego wybrnie?

Ja nie muszę w ogóle z tego wybrnąć. Nie ma to związku z zielonym ładem, natomiast z ekologią, środowiskiem i z takim dobrym miejscem do życia, ma już bardzo dużo wspólnego. Obiecuję, że jako prezydent Radomia, posadzę w mieście tyle drzew, ilu nasze miasto ma mieszkańców. Myślę, że jest to absolutnie do zrobienia. Mieszkańcy na spotkaniach domagają się więcej zieleni. Nawet w centrum miasta, na takich ulicach, jak Piłsudskiego, Traugutta, myślę, że nawet deptak Żeromskiego da się zazielenić. Trzeba rozbudować parki, utworzyć nowe, zazielenić Radom i stworzyć dobre miejsce do życia.

To są inwestycje w przyrodę, ale także walka z betonozą, aby w naszym mieście, w upalne dni było po prostu chłodniej. To jest naukowo udowodnione, że w zielonym mieście temperatura jest niższa. Myślę więc, że to jest bardzo dobry kierunek, mieszkańcy się tego domagają. Stworzymy stolicę zieleni w Radomiu, jestem przekonany, że tak będzie.

Ekologia raz. Na co jeszcze postawiłby pan jako prezydent? Proszę wskazać trzy główne punkty, do zrealizowania w nadchodzącej kadencji.

Przede wszystkim mój program dotyczy kwestii makro, czyli takich ogólnomiejskich, ale też takich mikro, czyli można powiedzieć też takich przyziemnych. Chodzi tu o rozwiązywanie osiedlowych spraw dla ludzi. O tym właśnie głośno mówią mieszkańcy na spotkaniach, że brakuje prostego chodnika czy drogi. Ja myślę, że punktem wyjścia do tego, że w ogóle startuję, jest chęć postawienia miasta nogi. Niestety, degradujemy się, tracimy znaczenie jako centrum regionu, z Radomia ubyło nam przez ostatnie 9 lat prezydentury pana Witkowskiego, 18 tysięcy mieszkańców, więc to jest rząd wielkości Kozienic czy Pionek. Uświadomijmy sobie ilu teraz mniej mamy mieszkańców…

Ale pan wie, że to jest trend ogólnopolski, ludzie wyprowadzają się pod miasta.

Panie redaktorze, proszę zobaczyć, jaka jest dynamika tego trendu teraz. To jest podwójna dynamika, w stosunku do poprzednika pana Witkowskiego, więc pan prezydent Witkowski niewiele zrobił, by zatrzymać radomian. On degraduje nasze miasto. Radom jest zadłużony na koniec minionego roku na miliard 100 mln złotych. Jest jeden wielki bałagan w inwestycjach. Można odnieść wrażenie, że nikt tego nie pilnuje, nikt tego nie koordynuje.

Chociażby przykład RCS - dołożyliśmy ponad 100 mln zł do czegoś, co miało kosztować dużo mniej. Bałagan w finansach, brud na ulicach, o czym mówią mieszkańcy, niestrzyżone trawniki, zaniedbane parki. To się wszystko składa na taki obraz miasta, w którym mało kto, chciałby żyć, mieszkać, uczyć się. Jeżeli tego trendu nie odwrócimy, będzie bardzo ciężko.

Myślę też, że ważnym tematem jest poszerzenie granic miasta Radomia, jestem do tego przekonany. Oczywiście, nie jest to prosty proces, będzie to elementem analiz. W mojej ocenie, wokół lotniska są tereny, które powinny służyć biznesowi, usługom, handlowi. Lotnisko zawsze generuje kilkanaście tysięcy miejsc pracy, a tego potrzebujemy w Radomiu. Poszerzenie granic miasta doda nam oddechu, przestrzeni jest miastotwórcze.

Jakieś „twarde” inwestycje?

Epicentrum kultury, duża inwestycja kulturalna, nowa jednostka miejska, która będzie łączyła w sobie funkcje nowoczesnej biblioteki multimedialnej, także takich zajęć jak mamy w MDK-u i takiego centrum multimedialnego dla młodzieży z nowoczesnymi technologiami. Myślę, że tego brakuje. Biblioteka przy Piłsudskiego nie spełnia w zasadzie żadnych takich funkcji...

To musiałaby być zupełnie nowa lokalizacja. Gdzie?

Znajdziemy przestrzeń, jest kilka propozycji, ale nie chce teraz o tym mówić, gdzie takie epicentrum kultury mogłoby powstać. Myślę, że to jest ważny też element mojego programu. Dalej - szpital kliniczny, co jest niezwykle istotne w kontekście wydziału medycznego na Uniwersytecie Radomskim. Radom potrzebuje bazy naukowej i badawczej dla uniwersytetu, żeby ta medycyna mogła się normalnie rozwijać. To jest potężna inwestycja, która oczywiście bez środków państwowych się nie obędzie, bo miasta na pewno nie będzie na nią stać. To jest pomysł A. Pomysł B - jeżeli rząd nie chciałby inwestować w nasze zdrowie, to pewnie trzeba będzie pomyśleć o rozbudowie naszego szpitala miejskiego pod kątem szpitala klinicznego.

No i edukacja. Edukacja, biznes, samorząd, w tym trójkącie powinniśmy się w Radomiu poruszać, żeby stworzyć dobre miejsca pracy, rozwijać nasze szkoły techniczne. Branżowe Centra Umiejętności, które ostatnio powstały w Radomiu przy Budowlance i przy Centrum Kształcenia Ustawicznego to jest bardzo dobry kierunek. Jest to – przypominam - rządowy program PiS, czyli podnoszenie kwalifikacji, rozwijane kształcenia średniego, bo ze smutkiem obserwujemy, że nasze szkoły, nie wszystkie, ale większość szkół ponadpodstawowych spada w rankingach. Trzeba więc podnieść radomską edukację. Jeżeli mówimy o tym, żeby zatrzymać młodych ludzi w Radomiu czy w ogóle ludzi, to musimy stworzyć przyjazne miasto dla nich wszystkich. Edukacja, także wypoczynek, rekreacja, dobre miejsca pracy, budownictwo komunalne, bo trzeba gdzieś mieszkać. Obecny prezydent nie ma żadnych sukcesów na tym polu - dziewięć lat zmarnowanych. Więc to są inwestycje, na które trzeba stawiać i miasto naprawdę trzeba odbić. I to nie odbić w sensie zmiany prezydenta, choć to też jest ważne, ale musimy się odbić w górę, bo idziemy nie w tę stronę.

Przed nami za kilka dni najważniejsza część wyborów, czyli głosowanie. Jakie wynik pan przewiduje, raz do rady, dwa na prezydenta?

W związku z tym, że tracimy mieszkańców i to w zastraszającym tempie, mamy już mniejszą radę, czyli nie 28 a 25 radnych. To będzie się także przekładało na wiceprezydentów. Ja liczę, że będziemy mieli jako PiS większość w Radze Miejskiej. Nasza kampania jest naprawdę widoczna, spotykamy się z ludźmi, z bardzo dobrym odzewem. Jesteśmy na targach, gdzie rozdajemy ulotki, na ulicach i po mieszkaniach też nasi kandydaci chodzą i namawiają do zagłosowania. Jest bardzo dobry odbiór, nie spotykamy się praktycznie z żadną agresją, więc to jest naprawdę budujące. Tak więc myślę, że utrzymamy większość w Radzie.

A jeśli chodzi o urząd prezydencki? Tutaj spodziewamy się drugiej tura. Jak pan ocenia, kto się w niej znajdzie. Kto jest pana największym rywalem, rywalami?

Moim rywalem jest prezydent Radosław Witkowski. Zakładam, że będziemy w drugiej turze, i tam wszystko się rozstrzygnie. Zadecydują jak to zwykle w wyborach, głosy oddane na tych kandydatów, którzy odpadną w pierwszej turze. Jest nas siedmioro teraz i przepływy elektoratu w drugiej turze, zadecydują, kto będzie prezydentem miasta.

Jest taka narracja obozu prezydenta Witkowskiego, że PiS ma dwóch kandydatów. Że pan Pan jest tym oficjalnym kandydatem, a tym nieoficjalnym, tzw. ukrytą opcją PiS jest Robert Prygiel.

PiS ma jednego kandydata, nazywa się Artur Standowicz, jest najlepszym kandydatem dla Radomia, natomiast pan Prygiel jest kandydatem niezależnym i nie będę się w zasadzie do tych opowieści odnosił. Jeżeli ktoś rozpowiada tego typu historie, to myślę, że ostatnie kilka tygodni pokazało, kto jest kandydatem PiS. Jestem członkiem PiS, jestem kandydatem PiS i absolutnie się tego nie wstydzę. Jestem merytorycznie, mentalnie i pod każdym innym względem przygotowany do tej funkcji.

Rozmowa Przedwyborcza. Dariusz Wójcik

Rozmowa Przedwyborcza. Radosław Witkowski

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych