Na początku kryzysu wszyscy - zarówno deweloperzy, jak i konsumenci - zamarli w bezruchu. Kupujący nie decydowali się na duże wydatki w tak niepewnych czasach, sprzedający zamrozili ceny, jeszcze nie chcąc tracić, ale już rozumiejąc, że nadchodzące zmiany zapewne będą wymagać od nich elastyczności.
Snuto najróżniejsze domniemania: eksperci podzielili się na „optymistów” i „pesymistów” ? jedni wierzyli w stabilność mieszkaniówki, drudzy rokowali spektakularne spadki.
Jak sytuacja wygląda teraz, gdy gospodarka już prawie nauczyła się funkcjonować w trybie „kwarantanny”?
Zespół Korter Polska przytacza najnowsze opinie analityków.
Jak zmieniły się ceny mieszkań?
Porównując ceny mieszkań sprzed początku pandemii - marca 2020 roku - do obecnych stawek na rynku nieruchomości, możemy stwierdzić następujące tendencje:
• W 2020 roku ceny mieszkań nie spadły - jest to już aksjomat, poparty liczbami, więc prognozy o spadkach rzędu 15-20% możemy uważać za błędne.
• Tendencja wzrostowa spowalnia - jeśli wcześniej ceny rosły o dwucyfrowe kwoty (10-20 procent rocznie), to teraz często obserwujemy bardzo delikatne poprawki w kierunku wzrostu.
• Na poszczególnych rynkach regionalnych dochodzi do stabilizacji cen.
Gdzie w Polsce mieszkania podrożały najbardziej?
• W Warszawie doszło do około 4-procentowego wzrostu. W porównaniu do dynamiki poprzednich lat, gdy co roku obserwowaliśmy podwyżki o 10-15%, jest to istotna korekta. Analogiczną tendencję odnotowano na wrocławskim rynku.
• W 2020 ceny najbardziej wzrosły w Łodzi - o ok. 7 procent w skali roku.
• W Krakowie odnotowano wzrost cen o około 5% - w porównaniu do dynamiki z poprzednich lat (2018-2019 i 2019-2020) jest to znikoma liczba, gdyż wcześniej mieszkania w stolicy Małopolski drożały o około 20% rocznie.
• Przed pandemią Gdańsk charakteryzował się takim samym wzrostem cenowym, jak Kraków - ok. 20% rocznie. Gdy zaś porównamy ceny mieszkań z marca 2020 i marca 2021 roku, to zobaczymy, że wzrosły one o… 0,8%. Czyli dla pomorskiego rynku nieruchomości możemy de facto odnotować załamanie się tendencji wzrostowej.
Realne korzyści
Gdyby nie kryzys, ceny mieszkań w 2021 roku byłyby wyższe o standardowe 10-20% - stwierdzają eksperci od rynku nieruchomości. Oczywiście, dla konsumentów jest to dobra wiadomość.
Przy tym analitycy również zaznaczają - w poprzednich latach rynek nieruchomości znalazł się w stanie tak zwanej „wysokiej bazy”. To oznacza, że mimo spowolnienia dynamiki wzrostowej nominalne ceny lokali i tak są wyższe, niż wcześniej.
Jednak pewne jest to, że pandemia odczuwalnie spłaszczyła krzywą wzrostu, i dla wielu to będzie argumentem do zastanowienia się nad kupnem nieruchomości w okresie najmniejszych podwyżek.
Wnioski
Według danych Narodowego Banku Polskiego, w 2020 roku ceny transakcyjne na polskim rynku nieruchomości spadły po raz pierwszy od 2017 roku.
Niewątpliwa jest również różnica między cenami ofertowymi a transakcyjnymi, co zazwyczaj zwiastuje początek okresu, w którym będzie łatwiej o negocjowanie stawek.
”Rozpoczyna się etap stabilizacji rynku nieruchomości” - taki jest najważniejszy wniosek analityków na temat najbliższej przyszłości branży. To oznacza, że najbliższe pół roku czy rok mogą być najkorzystniejszym czasem na inwestowanie w nieruchomości lub zakup własnego mieszkania.