– Polityka klimatyczna i energetyczna Unii Europejskiej wymaga działań, które są kosztotwórcze. Należy się więc spodziewać, że ceny energii i ciepła będą rosły, ale dzięki temu będziemy oddychać czystszym powietrzem – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Przemysław Kołodziejak, p.o. prezesa zarządu PGE Energia Ciepła SA.
Ceny ciepła są pochodną wielu czynników, m.in. sytuacji rynkowej, regulacji prawnych, wzrostu kosztów wytwarzania i prowadzonych inwestycji. W ostatnich latach największy wpływ miały na nie koszty paliwa i uprawnień do emisji CO2. Wzrost ceny zakupu węgla w latach 2017–2019 wyniósł prawie 20 proc., natomiast cena uprawnień CO2 w tym czasie wzrosła pięciokrotnie, z 5 do 25 euro za tonę.
– W porównaniu z poprzednimi latami, gdy na początku całość potrzebnych uprawnień do emisji przedsiębiorstwa dostawały nieodpłatnie, w ostatnich latach liczba bezpłatnych uprawnień była ograniczana. W strukturze kosztów wzrost kosztów zakupu uprawnień do emisji CO2 jest istotny, co rzutuje na cenę ciepła – mówi Przemysław Kołodziejak.
W przypadku PGE Energia Ciepła średni wzrost cen ciepła wytwarzanego np. w rzeszowskiej elektrociepłowni na przestrzeni lat 2018–2019 wyniósł poniżej 1 proc., podczas gdy sama tylko inflacja w tym okresie wyniosła około 3,6 proc. Taryfa zatwierdzona w połowie lipca przez prezesa URE będzie oznaczała kilkunastoprocentowy wzrost cen.
– Skala podwyżek w ostatnio zatwierdzonej taryfie jest istotnie większa. Jednak zawiera ona wyrównanie wcześniej poniesionych kosztów na zakup uprawnień do emisji CO2, które nie były uwzględnione w poprzednich taryfach – mówi p.o. prezesa zarządu PGE Energia Ciepła SA.
W kształtowaniu cen ciepła nie ma dowolności, a każde przedsiębiorstwo energetyczne, czyli wytwórca i sprzedawca ciepła, kalkuluje swoją taryfę zgodnie z przepisami Prawa energetycznego i rozporządzenia taryfowego Ministra Klimatu (ostatnia wersja z 7 kwietnia br.). To rozporządzenie dokładnie określa, jakie koszty może ono uwzględniać przy kalkulowaniu stawek za ciepło. Sporządzona przez przedsiębiorstwo energetyczne taryfa musi jeszcze zostać zatwierdzona przez prezesa URE. Ma on ustawowy obowiązek równoważenia interesów przedsiębiorstw energetycznych z interesami odbiorców ciepła.
– Te skalkulowane ceny muszą pokryć koszty, jakie ponosi przedsiębiorstwo – podkreśla Przemysław Kołodziejak. – Tam, gdzie nasze przedsiębiorstwo ma swoje elektrociepłownie, stosuje tzw. metodę cen referencyjnych. Bazą dla kalkulacji nowych stawek za ciepło są ceny referencyjne, które co roku publikuje Prezes URE. Ostatni wzrost naszych cen za ciepło także wynika ze wzrostu tych stawek.
Zmiany cen referencyjnych na ciepło ogłoszone zostały przez Prezesa URE komunikatem z dnia 30 marca br. Wzrosły one dla wszystkich paliw, w szczególności dla węgla (o 11,4 proc.) i dla gazu (o 13, proc.).
– Jesteśmy w Unii Europejskiej od lat i musimy dostosowywać się do polityki klimatyczno-energetycznej. Jeżeli chcemy oddychać powietrzem bez smogu, to musimy podejmować pewne inwestycje. To jest kolejny czynnik kosztotwórczy w kształtowaniu cen ciepła. Wszystkie nasze źródła musimy dostosować do tzw. konkluzji BAT, czyli bardzo zaostrzonych norm emisji podstawowych zanieczyszczeń: pyłu, dwutlenku siarki i tlenków azotu – wskazuje ekspert.
Przyjęte w 2017 roku przez Komisję Europejską konkluzje BAT mają ograniczyć niekorzystny wpływ przemysłu na środowisko. Dotyczą dużych obiektów spalania energetycznego o mocy równej lub większej 50 MWt, wprowadzając nowe i o wiele bardziej restrykcyjne przepisy związane z działalnością elektrociepłowni i elektrowni oraz rygorystyczne normy emisji zanieczyszczeń dla takich obiektów. Dostosowanie się do norm środowiskowych BREF/BAT to w tej chwili jedno z głównych wyzwań dla branży energetycznej, która ma na to czas do połowy 2021 roku. Wymaga jednak od przedsiębiorstw dużych nakładów na inwestycje.
Jak podkreśla Przemysław Kołodziejak, zaniechanie modernizacji i remontów w długiej perspektywie doprowadziłoby tylko do jeszcze większego wzrostu kosztów pozyskiwania ciepła i wzrostu cen.
Należąca do PGE elektrociepłownia w Rzeszowie jest w trakcie przygotowań do budowy nowej jednostki wytwórczej – kotłowni gazowej złożonej z sześciu kotłów o łącznej mocy 186 MWt. Będzie to nowoczesna jednostka wytwórcza spełniająca wymagania BAT, która do końca 2023 roku zastąpi dotychczasowe kotły wodne rusztowe WR25 i kotły wodne pyłowe WP120 opalane paliwem węglowym.
– Oprócz tego, dążąc do wyznaczonego przez Komisję Europejską celu neutralności klimatycznej, mamy w strategii zmianę miksu paliwowego w kierunku niskoemisyjności. Takim paliwem niskoemisyjnym jest np. gaz ziemny. Dlatego wiele naszych inwestycji dotyczy przepaliwowania istniejących obiektów tak, aby móc je zasilać bardziej ekologicznym i czystszym paliwem, jakim jest właśnie gaz. Przy jego spalaniu nie ma np. pyłów czy dwutlenku siarki – tłumaczy p.o. prezesa zarządu PGE Energia Ciepła SA.
PGE Energia Ciepła do końca roku 2023 planuje całkowite wycofanie kotłów węglowych i zastąpienie ich kotłami gazowymi. Strategia spółki zakłada stopniowe przestawianie ciepłownictwa na gaz i w tym kierunku są prowadzone nowo rozpoczęte inwestycje m.in. w Bydgoszczy i Siechnicach.
– Mamy opracowany cały portfel inwestycji. Ta najważniejsza, w której jesteśmy w trakcie przetargu, to budowa bloku gazowo-parowego w Siechnicach pod Wrocławiem. Toczy się również postępowanie na budowę układu gazowego w Bydgoszczy. Mamy przygotowane przetargi na mniejsze układy w Kielcach i Zgierzu. Oprócz tego praktycznie we wszystkich lokalizacjach budujemy kotłownie szczytowe. Przykładowo w Rzeszowie za kilka lat nie będzie już spalany węgiel, a ciepło w okresie szczytowym będzie pozyskiwane w kotłach gazowych i olejowo-gazowych. Wszystkie te inwestycje są rzędu ponad 100 mln zł na każdą lokalizację – mówi Przemysław Kołodziejak.