Chusteczki nawilżane dołączyły do takiego grona utrapień pracowników wodociągów, takich jak np. patyczki do uszu, jednak ze względu na swoje rozmiary i coraz szersze stosowanie, stały się niemal codziennym problemem Wodociągów Miejskich. - Praktycznie nie ma dnia, by nasi pracownicy nie musieli interweniować. Zważywszy na to, że w Radomiu, mamy 56 naszych przepompowni, a przydomowych jest już ponad 100, to problem robi się coraz większy. Stąd nasz apel, by chusteczki nawilżane wyrzucać do kosza, a nie w toalecie - apeluje wiceprezes Wodociągów Miejskich w Radomiu, Jakub Kolecki.
Codziennie do nowoczesnej oczyszczalni ścieków w podradomskim Lesiowie wpływa około 36 tysięcy metrów sześciennych płynnych nieczystości. Dostarcza je sieć kanałów i przyłączy z Radomia oraz okolic, o łącznej długość około 860 km (kanały sanitarne 520 km, kanały deszczowe 340 km). Od mieszkańców zależy, co do nich trafia. Służby techniczne Wodociągów Miejskich przyznają, że większość nieczystości płynnych dociera do oczyszczalni ścieków kanałami grawitacyjnymi czyli samoczynnie. Z nimi nie ma większego kłopotu.
Problemy występują na osiedlach i ulicach, w których z powodu ukształtowania terenu, trzeba stosować przepompownie ścieków. To właśnie tu mechaniczne zanieczyszczenia, takie jak właśnie chusteczki nawilżane, które nie ulegają szybkiej biodegradacji, doprowadzają do awarii. Ostatnio najczęściej zdarzają się one w rejonach ulic: Kędzierskiego, Piastowskiej, Modrzejewskiej, Inspektowej i Witosa.
Samo ustalenie miejsca awarii nie sprawia trudności, gdyż sieć ma nowoczesny monitoring, ale już usunięcie zanieczyszczeń z przepompowni powoduje większe zaangażowanie sił i środków. - Na miejsce musi przyjechać pogotowie techniczne z fachowcami i sprzętem. Trzeba się dostać do silnika pompy, bo najczęściej to właśnie na jego wirnik nawijają się chusteczki. Dużo jest też patyczków do uszu, zdarzają się jakieś szmaty, a nawet torebki foliowe. Gdy takich zanieczyszczeń uzbiera się więcej, potrafią zablokować nawet dużą przepompownię. Potrzeba czasu i ludzi by je usunąć, o kosztach finansowych już nie wspominając - wyjaśnia Jakub Kolecki.
Osobny problem to zanieczyszczanie kanalizacji przez bezpośrednie wrzucanie wszelkich odpadów do kanałów po odsunięciu włazu. Służby wodociągowe natrafiają w kanałach na gruz z remontów, puszki po farbie czy klejach, butelki szklane i plastikowe, różnego rodzaju szmaty, pampersy. - Pozbywanie się w ten sposób śmieci nie tylko prowadzi do awarii, które trzeba przecież usunąć, ale w rezultacie do ponoszenia kosztów podrażających usługi świadczone przez Wodociągi Miejskie. Dlatego prosimy mieszkańców, by wystrzegali się i przestrzegali innych przed wrzucaniem do kanalizacji czegokolwiek, poza nieczystościami płynnymi, bo wszyscy na tym tracimy - apeluje wiceprezes Jakub Kolecki.