Najpoprawniej napisała dziennikarka Gazety Wyborczej Teresa Kruszona, drugie miejsce zajęła Anna Kowalik z urzędu wojewódzkiego, trzecie - Dariusz Supeł z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Dyktando jest zapowiedzią I Kongresu Języka Urzędowego, który odbędzie się 30 - 31 października w Warszawie w ramach projektu „Język urzędowy przyjazny obywatelom”, zainicjowanego przez rzecznika praw obywatelskich, wojewodę mazowieckiego i Radę Języka Polskiego. Propozycję współpracy przyjęły też Senat RP i szef służby cywilnej. Celem inicjatywy jest stworzenie ruchu społecznego na rzecz podnoszenia poziomu kultury języka urzędowego, doskonalenie kompetencji językowych urzędników i ich odpowiedzialności za skuteczną komunikację, tworzenie standardów poprawnej polszczyzny w języku urzędowym, a także zwiększenie komunikatywności języka prawniczego w pismach i wypowiedziach o charakterze urzędowym.
Wspólna akcja trzech instytucji jest zainspirowana nowatorskim projektem językowym „Poprawność językowa w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim”, realizowanym od 2011 r. Na podstawie analizy ponad 800 stron korespondencji wewnętrznej i z klientami opracowano raport, który został przedstawiony kadrze kierowniczej Urzędu; powstają raporty dotyczące języka poszczególnych wydziałów. Koordynatorem projektu jest Eliza Czerwińska z Biura Wojewody, a jego konsultantem merytorycznym - prof. Radosław Pawelec z Uniwersytetu Warszawskiego.
Z analizy języka MUW wynika, że wśród błędów leksykalnych rozpowszechnione są: pleonazmy - „masło maślane” (miesiąc grudzień), nadużywanie niektórych wyrazów (posiadać, realizować) oraz posługiwanie się wyrazami niezgodnie z ich znaczeniem (powołane przepisy, pozyskane dane). Błędy składniowe są częste m.in. w formułach rozpoczynających korespondencję (w nawiązaniu do zamiast w związku z), dotyczą one też nadużywania spójnika iż. Występują również w wyrażeniach przyimkowych (odnośnie czegoś, celem). Błędy ortograficzne najczęściej pojawiają się w pisowni łącznej i rozdzielnej, rozpowszechnione jest też nadużywanie dużej litery (Wojewoda Mazowiecki), także w wyrazach pospolitych. Częste błędy interpunkcyjne to m.in. wstawianie przecinka w zdaniu pojedynczym, brak przecinka przed spójnikami: aby, czy, gdyż, jeżeli, oraz w konstrukcjach z imiesłowowym równoważnikiem zdania. Błędy typowe dla języka urzędowego to także długie, wielokrotnie podrzędnie złożone zdania, w których następuje osłabienie związków gramatycznych i logicznych pomiędzy poszczególnymi członami oraz skróty myślowe, wywołujące niekiedy efekt humorystyczny. Błędy językowe popełniają wszyscy. Nie wstydzimy się mówić o naszych, wstydzilibyśmy się, gdybyśmy nic z tym nie robili. Jako urząd powinniśmy być wzorem – podsumowała Halina Stachura - Olejniczak, wz. dyrektor generalny Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
Zgodnie z ustawą o języku polskim organy władzy publicznej są zobowiązane do ochrony języka polskiego. Powinna ona polegać na dbaniu o poprawne używanie języka, doskonaleniu sprawności językowej oraz stwarzaniu warunków do rozwoju języka jako narzędzia komunikacji międzyludzkiej.
*****
A oto treść dyktanda:
Cywilnoprawne quasi-dylematy eksradcy Biedrzychowskiego
Nie najmłodszy już eksradca Mściwój Biedrzychowski, na co dzień zamieszkujący w Katowickiem, w Zabrzu przy alei Solidarności, od początku tego roku nieprzypadkowo nierzadko przeglądał rozstrzygnięcia w sprawach związanych z niektórymi nieruchomościami położonymi w niezwykle atrakcyjnych miejscach, np. w okolicach placu Na Rozdrożu, pałacu Pod Blachą, placu Generała Sikorskiego, pałacu Krasińskich i Pałacu Namiestnikowskiego.
Przeszłoroczne ekstraposzukiwania przezacnego Katowiczanina poświęcone były zaś nie najkrótszym, bo przeszło sześciomiesięcznym problemom z nie najłatwiejszymi do rozstrzygnięcia roszczeniami zstępnych odnoszącymi się do terenów wokół cmentarzy, np. cmentarza Rakowickiego, oraz nieruchomości kościelnych, takich jak kościół Świętego Krzyża [proszę zapisać wyraz świętego całym słowem w tym przykładzie, a w dalszych skrótem], kościół św. Franciszka, kościół Na Skałce, a nawet Bazylika św. Piotra w Rzymie.
Czegóż szukał Biedrzychowski wśród zszarzałych ustępów, wszerz i wzdłuż sczerniałych stronic? Czyżby chciał się dowiedzieć, jak by przełożyć teoretyczne półzasady i ponadczterdziestoletnie niby-przepisy na język codziennej urzędowej praktyki? Otóż nie, naszemu zabrzaninowi chodziło o połączenie pół prawniczych, a pół lingwistycznych tekstów w jedną całość, superzgodną pod względem normatywnym z zasadami Ustawy z dnia 7 października 1999 r. o języku polskim.