Oficer dyżurny lipskiej komendy został poinformowany, że w lesie między Lipskiem a Ciepielowem jest uwięzione zwierzę. Informacja była jednak nieprecyzyjna – nie wiadomo było, ani jakie to zwierzę, ani w jaki sposób zostało uwięzione. Na miejsce błyskawicznie pojechali policjanci. To, co zobaczyli, było przerażające - na ziemi leżał około dwuletni łoś; gruba, stalowa linka, której koniec przywiązany był do drzewa, okalała chrapy zwierzęcia w przedniej części głowy, co znacznie utrudniało mu oddychanie. Wszystko wskazywało na to, że łoś wpadł w zastawiony przez kłusownika wnyk. Zryta ściółka pod drzewami świadczyła, że przebywał tam od dłuższego czasu i próbował się uwolnić. Był na skraju wycieńczenia, a mimo to nie pozwalał zbliżyć się do siebie.
Policjanci wezwali więc lekarza weterynarii i przedstawiciela koła łowieckiego. Trzeba było chwilowo uśpić łosia, by policjanci mogli przeciąć 4- milimetrową linkę i uwolnić zwierzę z pułapki. Wybudzony po pewnym czasie łoś energicznie się poderwał i zniknął w gęstwinie.
Lipska policja prowadzi czynności zmierzające do ustalenia kłusownika, który pozostawił śmiercionośną pułapkę na dziką zwierzynę.