350 ton materiału wybuchowego zalegało na terenie po byłych zakładach Pronit. - Walczyliśmy o to półtora roku, a okazało się, że w cztery miesiące udało się wywieźć resztę nitrocelulozy - informuje Robert Kowalczyk, burmistrz Pionek.
Zlikwidowane zakłady Pronit zajmowały się m.in. wytwarzaniem prochu. Za usuniecie niebezpiecznego składowiska odpowiadał wykonawca z Warszawy.