Nauczyciel pracujący w jednej ze szkół w Kozienicach (innej, niż zmarła 12-latka) jest zszokowany całym zdarzeniem. - Uczę młodzież w tym samym wieku. Część z nich znała dziewczynkę, twierdzą, że została zaszczuta na tle orientacji seksualnej przez rówieśników w sieci i w realu. Podchodzę do tej tezy z rezerwą, ale jeśli się potwierdzi, to jeszcze pogłębi tragedię. To była wrażliwa, zdolna dziewczynka - mówi w rozmowie z "GW". - Jestem nauczycielem od wielu lat, po takiej wiadomości trudno się pozbierać - dodaje.
Na początku roku szkolnego z klasy zmarłej 12-latki do równoległej klasy przeniosła się uczennica skarżąca się na złe traktowanie. Nauczyciel zwraca uwagę na brak dostatecznej pomocy psychologów dla uczniów w jego szkole. - Jest jeden pedagog szkolny dla wszystkich uczniów i narzucane zadania z góry, najważniejsze są te pompatyczne, a na realną pracę z dzieckiem nie ma czasu - mówi.
Prokuratura Rejonowa w Kozienicach wszczęła śledztwo w sprawie śmierci 12-latki. - Czekamy na wyniki sekcji zwłok, zostały zabezpieczone telefon i komputer. Dopiero biegły, który przełamie hasło i przeanalizuje dane, będzie mógł stwierdzić, jaka była sytuacja i co lub kto skłonił dziecko do takiego kroku, bo w tym kierunku śledztwo jest prowadzone: nakłonienia do samobójstwa - mówi rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Radomiu, Beata Galas.