- Ścięcie Śmierci to zwyczaj, który odstawiamy na koniec karnawału. To tak zwane dni zapustne. Ks. Goczkowski z Jedlińska pisał, że to dni szalone na zabawę przeznaczone. Ta tradycja ma też swój wydźwięk historyczny, bowiem w 1530 roku Jedlińsk otrzymał prawa miejskie. Były tutaj wykonywane wyroki ścięcia głów rozbójników. A w tradycji Śmierć jest kojarzona ze złem, więc zwyczaj ścięcia Jej głowy jest rozumiany jako pozbycie się wszelkiego zła. Przekazałem klucze do Jedlińska wójtowi Pardole, który będzie miał tutaj władzę do północy - mówi Wojciech Walczak, wójt Jedlińska.
Ścięcie Śmierci ma związek z podaniem - w zapustny wtorek mieszkańcy Jedlińska poruszeni wiadomością przekazaną przez Kantego, odźwiernego w kościele, że śmierć upiwszy się w kusaki zgubiła kosę w Tocznem i śpi pod Spaloną Groblą, wyruszają prowadzeni przez Kantego na podmiejskie łąki, gdzie mocno ją wiążą postronkami, a następnie w triumfalnym pochodzie prowadzą do osiedla. Burmistrz z ławnikami osądzili ją i skazali na śmieć przez ścięcie głowy.
Zwyczaj ten jest kultywowany od XIX wieku. Od tamtego momentu we wtorek zapustny w Jedlińsku ścina się Śmierć, po ulicach gminnych przechadzają się kusacy, czyli mężczyźni przebrani w różne stroje, również kobiece. W tym roku przebrało się ok. 100 mężczyzn.
Tuż przed obrzędem ścięcia Śmierci wójt Jedlińska oraz tymczasowy wójt Pardoła wyróżnili ks. Henryka Ćwieka z tamtejszej parafii, Krzysztofa Sadurskiego, prezesa Banku Spółdzielczego w Jedlińsku i Tomasz Tyczyński z Muzeum im. Witolda Gombrowicza we Wsoli statuetką Jedlińskiego Raczka, którą wręczono w tym roku po raz pierwszy. Jedliński Raczek ma być formą podziękowania za promowanie kultury, religii, przedsiębiorczości i edukacji literackiej, którą odznaczyli się wyróżnieni.