Z roku na rok w naszym mieście przybywa osób, które chętnie niosą pomoc innym. Wolontariuszami zostają nie tylko gimnazjaliści, licealiści i studenci, ale także osoby starsze. Ci ostatni angażują się w charytatywną pomoc, nie tylko z dobrego serca, ale także ze względu na czas, jakim dysponują.
Jedną z takich osób jest pani Iwona (nazwisko znane redakcji), która wolontariatem zajmuje się blisko roku. Jednak pomocy innym towarzyszy obawa o utratę renty, którą pobiera z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.- Chciałabym dalej pracować w zawodzie, ale nie mogę. Jestem po trzech operacjach kręgosłupa, cierpię na padaczkę potyliczno-skroniową. Zwalczyłam raka, ale z powodu swoich schorzeń cierpię na głęboką depresję. Dzięki wolontariatowi czuję się potrzebna. Cieszę się, że mogę pomóc innym – mówi pani Iwona.
- Każdego dnia wstaję, biorę morfinę i działam z poczuciem misji, nie poddaję się! Wolontariat jest dla mnie formą terapii, nie czuję się wykluczona ze społeczeństwa. Pomagam innym, ale w ukryciu, bo boje się, że jeśli dowie się o tym ZUS, to zabierze mi rentę. No bo skoro pomagam innym, to pomyślą, że mogę także pracować. Ale będąc w wolontariacie, nie muszę pomagać każdego dnia. Gdy tylko poczuję się gorzej, po prostu dzwonię i zostaję w domu – martwi się wolontariuszka.
Czy powinna mieć powody do obaw?
- Osoby, które pobierają rentę bez obaw mogą być wolontariuszami. Nie ma to żadnego związku z pobieraniem świadczeń – zapewnia Jacek Dziekan, rzecznik prasowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.