LPP jest największą firmą odzieżową w Polsce i jednocześnie właścicielem najpopularniejszych marek w kraju tj. Reserved, Mohito, House, Cropp i Sinsay. Jej przychód w ubiegłym roku wyniósł 4,11 mld złotych, czyli o 28 proc. więcej niż w roku 2012.
Pomimo tak korzystnych wyników firma postanowiła jeszcze bardziej powiększyć swoje zyski. Będzie to możliwe dzięki obniżeniu wartości podatku dochodowego. Realizacja tych działań jest możliwa dzięki przeniesieniu za granicę znaków towarowych marek LPP.
24 grudnia 2013 r. spółka poinformowała, iż dzień wcześniej podpisała umowę z cypryjską spółką Gothals na używanie znaków słownych i graficznych marek House, Mohito i Sinsay. Następnie Gothals prawa do zarządzania znakami przeniosło na Jaradi Limited, czyli spółkę w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Formalnie obie firmy należą do LPP. Władze firmy, jako oficjalny powód tych zmian podają ochronę znaków towarowych i "zachowanie optymalnej struktury podatkowej".
Jednak w wyjaśnienia te nie wierzą polscy klienci, dla których transakcja nie jest niczym innym jak unikiem przed płaceniem podatków. Tego samego dnia na portalu społecznościowym Facebook powstały profile namawiające do zaprzestania robienia zakupów w salonach znanych marek. W ciągu dwóch dni fanpage "Reserved: Nie kupuję szmat u oszustów podatkowych" został polubiony przez ponad cztery tysiące niezadowolonych klientów.
Pan Daniel jest nauczycielem w jednej z radomskich szkół. Akcję bojkotu popiera.
- Uważam, że tego typu akcje są potrzebne, a tym bardziej powinny być pozytywnie odbierane, ponieważ pomimo panującej powszechnie opinii o źle działającym państwie właśnie w tym przypadku obywatele spontanicznie stają w jego obronie. Być może jest to spowodowane niechęcią do dużych korporacji, ale bardziej skłaniałbym się do stwierdzenia, że powoli dociera do społeczeństwa fakt, że przyzwolenie na – nie bójmy się tego słowa – okradanie państwa przez wyprowadzanie zysku za granicę, jest okradaniem obywateli.
Jego zdaniem w porównaniu z innym krajami Unii Europejskiej, udział wpływów z podatków w PKB Polski jest żenująco niski, a ostatnio popularna „optymalizacja” jest niczym innym niż zmniejszaniem dochodu kraju, inaczej mówiąc: im bardziej będziemy próbować ominąć przepisy, im bardziej będziemy oszukiwać aparat, tym bardziej będziemy odczuwać brak środków na ochronę zdrowia, pomoc społeczną, względnie edukację.
- Bardzo cieszą mnie tego akcje, w szczególności z uwagi na to, że media społecznościowe mają coraz większy wpływ na kształtowanie opinii i późniejsze ruchy przedsiębiorców, bowiem nic tak bardzo nie zaszkodzi nawet najprężniejszej firmie, jak negatywna, wirusowa kampania. Sądzę, że to właśnie Facebook czy Twitter wyzwoli ukrywaną energię Polaków do publicznego działania jako społeczeństwo w sprawach lokalnych, czy globalnych – akcja polegająca na rozdawaniu ulotek i informowaniu potencjalnych klientów o niecnych działaniach LPP może być skuteczna nie tylko jeśli chodzi o skarb państwa, ale również jeśli myślimy o przyszłości aktywności obywatelskiej i tak rozumianemu patriotyzmowi - dodaje.
Z kolei Aleksandra Nawrocka, 17-letnia licealstka bez skrupułów robi zakupy w tej sieci. Mało mnie obchodzi, gdzie oni płacą podatki. Widocznie jakiś powód mają. Dla mnie liczy sie marka i jakość, a jestem i z jednego i drugiego zadowolona. Mogłoby byc nieco taniej, ale i tak nie zmienię swoich przyzwycazjeń i dalej będę tam kupować - dodaje.
Natomiast Karol Sońta, radny Rady Miejskiiej w Radomiu sprawę widzi jeszcze inaczej:
- Aby sprostać globalnej konkurencji, polska firma odzieżowa LPP działa jak inne korporacje, czyli korzysta z rajów podatkowych. Jednak główna wina spoczywa na rządzie Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej, którzy nie przedstawiają rozwiązań podatkowych powodujących konkurencyjność polskich firm, pozbawiając je możliwości rozwoju i ekspansji na rynki światowe. Mając na względzie globalizację handlu, rząd powinien niezwłocznie dostosować prawo podatkowe do potrzeb polskich przedsiębiorców chcących rozwijać swoje firmy w kraju i za granicą. Smutne jest to , iż od 7 lat rząd nie zrobił nic w tym kierunku - wyjaśnia samorządowiec.
Z kolei radny wojewódzki Leszek Rejmer mówi nam:
- Ucieczka przedsiębiorców do rajów podatkowych to zjawisko coraz bardziej powszechne, ale tu winne są rozwiązania systemowe. Na początku polskiej transformacji istniał i obowiązywał „podatek obrotowy”. Teraz taki podatek zamknąłby „konflikt marketowy” - bez względu na siedzibę firma płaciłaby do gminy/miasta (na terenie którego prowadzi działalność) należny podatek np. 0,5 % obrotu. Natomiast co do protestu - Czy stać radomian na tego rodzaju protesty? Nie zapominajmy, że bezrobocie w Radomiu sięga ponad 22% i mnóstwo mieszkańców naszego miasta robi zakupy w sklepach używaną odzieżą, a liczba tych sklepów wciąż rośnie. Radomianie robią zakupy także w dużych sieciowych sklepach i nie protestują, chociaż znaczna większość tych marketów podatki płaci w innej części Europy. Zapominamy w tym wszystkim o najważniejszym elemencie tego mechanizmu - o pracowniku, który ostatnimi czasy najwięcej traci, bo spychany jest na margines realizując „umowy śmieciowe”.
Z 30 przez nas zapytanych na ten temat osób, 11 wyraziło totalną obojętność, 8 było za bojkotem, 6 przecwiko, a reszta uznała, że temat wymaga regulacji ze strony władz lub nie miała zdania na ten temat.
W radomskiej Galerii Słonecznej i Centrum Handlowym M1 działa łącznie siedem sklepów, których właścicielem jest firma LPP. Wśród nich znajdują się m.in. Sinsay, Cropp, House, Mohito, Reserved oraz House.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>