W mediach pojawiły się informacje na temat powikłań poszczepiennych, które mogą zagrażać zdrowiu i życiu dzieci. Powstały ruchy antyszczepionkowe, które pokazywały, jaki wpływ mogą mieć szczepienia na młode organizmy dzieci. W związku z tym niektórzy rodzice zdecydowali, że nie będą szczepić swoich pociech.
- Kiedy urodziłam córkę, chciałam ją zaszczepić na wszystko, ale natknęłam się na informacje na temat niepożądanych odczynów poszczepiennych i zdecydowałam, że nie będę jej szczepić. Postanowiłam zgłębić temat szczepień dzieci. Dotarłam do tekstu medycznego, w którym jeden z lekarzy napisał wprost - szczepienia to legalne okaleczanie dzieci. Trafiłam również na badania nad szczepionkami z rtęcią. Okazuje się, że nie jest ona wydalana przez tak młode organizmy i, że zatrzymuje się w mózgu. To może mieć wpływ na powstanie autyzmu u dzieci. Szczepienie dzieci to rosyjska ruletka - albo dziecko przejdzie je dobrze, albo nie. Wolałam nie sprawdzać tego na swojej córce. Teraz jest starsza i, co ważne, zdrowa. Zastanawiam się nad kolejnymi szczepieniami, ale na pewno przeciwko ospie czy różyczce jej nie zaszczepię. Uważam, że ładowanie w małe dziecko ogromnej ilości wirusów jest chore. Przecież ono nie ma jeszcze wykształconego systemu immunologicznego. Ten temat powinien być poważnie i świadomie potraktowany przez rodziców - mówi Katarzyna Kowalska, matka trzyletniej Ani.
Radomianka zwraca uwagę na problem dezinformacji Polaków w kwestii szczepień i niepożądanych odczynów poszczepiennych.
- W Polsce nie prowadzi się rejestracji NOP. Lekarze nie mówią o powikłaniach poszczepiennych rodzicom. Jak coś się stanie, rodzic jest pozostawiony samemu sobie. W moim przypadku, kiedy urodziłam córkę, niedługo potem ją zaszczepiono i to bez mojej wiedzy. Przyszły pielęgniarki, nikomu nie powiedziały, gdzie zabierają dzieci. Później okazało się, że zaszczepiły je przeciwko gruźlicy i żółtaczce. Tak nie powinno to wyglądać. Rodzic powinien o tym wiedzieć wcześniej. Ja często czytam informacje na stronie www STOP NOP - tam są rzetelne wiadomości na temat szczepień - mówi matka trzyletniej Ani.
Lucyna Wiśniewska, dyrektor radomskiego sanepidu twierdzi, że informacje na temat powikłań poszczepiennych częśto są nieprawdziwe.
- Często zdarza się, że moment szczepienia dziecka zbiega się w czasie z wylęganiem jakiejś choroby w jego organizmie. Na tym etapie choroba ta nie jest wykrywalna. Wówczas wtedy mogą pojawić się powikłania, ale niekoniecznie będą one związane ze szczepionką. Typowymi powikłaniami poszczepiennymi są m.in. zaczerwienienie w miejscu ukłucia, obrzęk, ból głowy, podwyższona temperatura, złe samopoczucie, ale mają one charakter łagodny i mijają po kilku dniach. A jeśli dziecko choruje, wówczas dostosowuje się do niego indywidulany kalendarz szczepień - tłumaczy Wiśniewska.
Są dwa rodzaje szczepień: obowiązkowe (gruźlica, polio, błonica, tężec, krztusiec, WZW typu B) oraz zalecane np. przeciwko meningokokom. Zakażenie tymi wirusami może spowodować sepsę lub zapalenie opn mózgowych. Beata Nowak, rzecznik radomskiego sanepidu zachęca do szczepień - w ten sposób można uchronić zdrowie i życie swoich dzieci.
- Rodzic ma obowiązek chronić dziecko, dbać o jego zdrowie w każdy możliwy sposób. W Radomiu trzy proc. dzieci nie zostało jeszcze zaszczepionych. Bez szczepień umierają dzieci na całym świecie. Dlaczego mamy zabierać dziecku prawo do zdrowia? - pyta Nowak.
Nie wszyskich rodziców przekonują racje ruchów antyszczepionkowych. Wolą zaszczepić dziecko, bo tak postrzegają swój obowiązek ochrony zdrowia i życia swojej pociechy.
- Zaszczepiłam swojego syna, bo uważam, że byłabym nieodpowiedzialna, gdybym tego nie zrobiła. Lekarz poinformował mnie o możliwych powikłaniach poszczepiennych, zbadał dziecko. Było zdrowe. Skorzystałam ze szczepionki skojarzonej, która składa się z sześciu dawek. Pierwszą turę Szymon dostał, mając kilka miesięcy. Następne otrzymywał w kilkumiesięcznych odstępach. Uznałam, że taka szczepionka będzie najszybsza, ale nie wszyscy rodzice się na nią godzą, bo uważają, że to bomba wirusowa. U nas nic się nie działo. Szymon jest zdrowy. Krążą mity na temat NOP, ale często są one nieprawdziwe. Niemniej jednak faktem jest, że rodzice powinny być informowani o szczepieniach i NOP. Ulotki tego nie załatwią. Pamiętam, że jako świeża mama nawet nie miałam świadomości, że mój Szymon jako niemowlę zostało zaszczepione przeciwko gruźlicy i żółtaczce. Dowiedziałam się o tym przy wypisie ze szpitala. Tak nie powinno być - mówi Sylwia Włodarczyk, matka trzyletniego Szymona.
Jeśli ktoś nadal ma wątpliwości dotyczące szczepionek dzieci, niepożądanym odczynom poszczepiennym, zawsze może skorzystać z fachowej porady pracowników Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Radomiu.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>