Wtorek 26 listopada
Delfiny, Lechosława, Konrada
RADOM aktualna pogoda

Sprawa psa Bruno: kto skatował zwierzę?

Dagmara Gac 2012-05-22 12:27:00

Zabicie psa Bruno miało kosztować... 20 zł – tak zeznał oskarżony o próbę zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem Wacław W., który twierdzi, że zwierze próbował uśmiercić Sylwester G. - drugi oskarżony w tej sprawie. On z kolei zaprzecza takiej wersji zdarzeń.  

Sprawa o próbę zabicia ze szczególnym okrucieństwem psa Bruno trwa już blisko rok. Sąd trzy razy odraczał proces. Ostatnim razem nakazano oskarżonemu Sylwestrowi G. przeprowadzić badania psychiatryczne. - Sąd miał rację wysyłając oskarżonego na badania. Biegli stwierdzili, że podobnie jak w przypadku Wacława W. mężczyzna ma ograniczoną zdolność rozpoznania swojego czynu jednak może brać udział w czynnościach procesowych – powiedziała sędzia. 

Przewód sądowy rozpoczął się od wysłuchania prokuratora, który zarzuca Wacławowi W. i Sylwestrowi G., że 3 czerwca 2011 roku ze szczególnym okrucieństwem próbowali zabić psa rasy amstaff, który wabi się Bruno. Oprawcy mieli wielokrotnie uderzyć psa obuchem siekiery, co spowodowało u niego obrzęk pyska oraz liczne, krwawe wylewy. Jednak zwierzęciu udało się wyrwać i uciec.

Obaj mężczyźni przyznają się do zarzucanego im czynu, jednak wersje zdarzeń, które przedstawiają są skrajnie różne. - 3 czerwca spotkałem Sylwestra G. z psem właścicielki, która prosiła go o zabicie zwierzęta, ponieważ sobie z nim nie radziła. Poprosił mnie, żebym poszedł z nim w miejsce, gdzie wykopany był już dół na zwłoki Bruna. Kiedy dotarliśmy na pola ja trzymałem psa na smyczy, a G. zadawał mu ciosy obuchem siekiery. Zwierze skowyczało i szarpało się. Ostatecznie uciekło w pole. Tego dnia byłem trzeźwy, to Sylwester G. był pijany – zeznał Wacław W. 

Jak okazało się podczas rozprawy mężczyzna z zawodu jest rzeźnikiem. - Nabiłem się wiele cieląt, świń...Wykonywałem ten zawód kilkanaście lat – stwierdził mężczyzna.

Częściowo do zarzucanych czynów przyznaje się drugi oskarżony Sylwester G. - Owszem, około dwie godziny przed zdarzeniem pogłębiłem dół, który znajdował się na polach, ale nie wiem kto wykopał go wcześniej. To W. chciał zabić psa, długo nękał mnie żebym wyprowadził Bruna. Powiedział do mnie „Co mi tam pies, nie takie zwierzęta biłem”. Kiedy powiedziałem właścicielce, że Wacław W. chce zabić psa ona przystała na to. Nie wiem czemu się na to zgodziłem, opiekowałem się Brunem 1,5 roku. Wyprowadzałem go na spacery, karmiłem... Pies był bardzo zaniedbany, miał chore uszy – powiedział wysokiemu sądowi Sylwester G.

Oskarżony zeznał, że 3 czerwca poszedł z Wacławem W. na pobliskie pola, wcześniej wziąwszy siekierę. Według jego wersji pies miał zostać uderzony tylko raz, a następnie wyrwał się oprawcom zakrwawiony i uciekł. - Nie jest możliwe, abym to ja uderzył psa, ponieważ od 13 lat jestem na rencie i mam niedowład prawej ręki. Nie uniósłbym siekiery, zwykłe kanapki robi mi córka – stwierdził G. Oskarżony nie zaprzeczył, że w chwili zdarzenia znajdował się pod wpływem alkoholu. Zakwestionował jednak wypowiedź Wacława W., który stwierdził, że 3 czerwca był trzeźwy.

Jeden ze świadków przesłuchiwanych przez sąd zeznał, że pies wrócił pod blok, w którym mieszkała jego właścicielka. - Byłam w szoku, kiedy zobaczyłam Bruna. Wszedł do mojego mieszkania... Natychmiast zadzwoniłam na policję, jednak nie mogłam się dodzwonić. Udało mi się jednak zawiadomić straż miejską, która natychmiast przyjechała - zeznała świadek.

Na rozprawie pojawili się przedstawiciele Fundacji Ocalmy od Zapomnienia oraz Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt „4 Łapy. - Bruno z hotelu dla zwierząt, gdzie miał świetne warunki trafił do schroniska, do klatki o wielkości czterech metrów kwadratowych. Chcemy, aby zwierze zostało nam przekazane, pokryjemy wszelkie obciążenia finansowe związane z przechowywaniem oraz wyżywieniem psa w hotelu, szkoleniem sportowym kat. IPO, szkoleniem na posłuszeństwo oraz koszty badania behawioralnego, które zostanie poświadczone certyfikatem wspomagającą późniejszy proces adopcyjny – powiedziała Anita Wesołowska, prezes Fundacji Ocalmy od Zapomnienia.

Pies po przeniesieniu do hotelu nadal pozostanie pod prawną opieką Radomskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Opiekun prawny będzie miał prawo do kontroli warunków w jakich będzie przebywał pies, nie poniesie kosztów związanych z utrzymaniem zwierzęcia. Wszelkie informacje dotyczące potencjalnej osoby chcącej adoptować Bruna zostaną przekazane do prawnego opiekuna. - Oczywiście jesteśmy przychylni tej propozycji. Nie zgodzę się jednak, że Bruno w schronisku ma tak fatalne warunki, wyprowadzany jest dwa razy dziennie, a w boksie przebywa sam. Mam nadzieję, że to, co zaproponowały organizacje pomoże w jego adopcji – powiedziała nam Maryla Rybińska, wiceprezes Radomskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.  

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

Nie przegap

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych