Jednym z przesłuchiwanych świadków była Martyna Futera-Gogacz, która wóczas pracowała w schronisku jako weterynarz. - Zajmowałam się leczeniem psa. Bezpośrednio po zdarzeniu badałam go. Miał kilka ran tłuczonych i ciętych w okolicy czaszki, obrzęki i krwawiące rany pyska. Pies bronił się przed badaniem. Widać było, że jest w szoku, a szok jest zawsze dla zwierzęcia stanem ciężkim - mówiła świadek.
Rany zwierzęcia były mocne i głębokie, ale nie zagrażały jego życiu. Zwierze nie bło wychudzone, nie miało także zmian na skórze. Kilka dni po przyjęciu do schroniska okazało się, że ma zapalenie uszu. - Z Brunem kontakt miałam przez kilka miesięcy. Pies był agresywniejszy w stosunku do mężczyzn. Można powiązać to z urazem jakiego doznał. Schronisko opuścił wyleczony, wykastrowany i zaczipowany - powiedziała Martyna Futera Gogacz.
Psycholog zwierzęcy i wolontariuszka w Radomskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt Magdalena Wulkiewicz nie pracowała z amstaffem, jednak obserwowała go. - Ten pies to przedstawiciel rasy bojowej. Reakcje Bruna są szybkie i gwałtowne. Charakterystyczne są jego nieustępliwość odwaga i wola walki. Dlatego nie wydaje mi się, żeby pies skulił się i nie walczył. Możliwe jest natomiast, że uciekał - mówiła Wulkiewicz.
Na początku czerwca ubiegłego roku, przypomnijmy, pod jeden z bloków na osiedlu Akademickim przybiegł zakrwawiony i poraniony pies. Mieszkańcy wezwali straż miejską i pracowników schroniska dla zwierząt. Okazało się, że trzyletni amstaff otrzymał kilka ciosów siekierą w głowę. Policji udało się ustalić, kim byli oprawcy. Sylwester G. i Wacław W. zgodzili się uśmiercić Bruna na zlecenie jego pani, a ich znajomej. Dzień wcześniej wykopali dół i zabrali zwierzę na miejsce kaźni. Nie dokończyli dzieła, bo pies im się wyrwał. Teraz Sylwester G. i Wacław W. odpowiedzą za próbę zabicia Bruna ze szczególnym okrucieństwem. Grozi im za ten czyn do trzech lat więzienia.
Bruno przebywa obecnie w hotelu dla psów w Warce. Nadal jednak pozostaje pod prawną opieką radomskiego przytuliska mimo że zajmują się nim przedstawiciele Fundacji Ocalmy od Zapomnienia oraz Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt.