Znawcy prawa i procedur dochodzeniowych w sprawach karnych i główni oskarżani dziwili się, że w okresie prywatyzowanej na dużą skalę gospodarki rynkowej i towarzyszącej jej wolnej konkurencji w stylu europejskim, wprowadzania, wraz z hipermarketami, na polski rynek praktyk zachodnich, spowodowało, że zarzuty prokuratorskie przypominały trochę praktyki z podeszłej epoki, w dodatku nie poparte czyimiś skargami, zeznaniami świadków itp.
Przełom korzystny dla obwinianych nastąpił przed doprowadzeniem do normalnej rozprawy sądowej. Krytycznie na prokuratorski akt oskarżenia próbował spojrzeć już pierwszy sędzia, któremu ją powierzono, domagając się od prokuratury dostarczenia bardziej przekonywujących dowodów winy. Nie poparty przez sąd okręgowy, sędzia wnioskował o przekazanie procedowania sprawy wyższej instancji sądowej, gdyż jego zdaniem, jej skomplikowany charakter i jej zasięg terytorialny przerastał możliwości sądu rejonowego. Sąd zdecydował się na wyznaczenie nowego sędziego prowadzącego – kobiety. Pani sędzina Urszula Gałek zdecydowała się na zasięgnięcie opinii prawnej biegłego sądowego z zakresu ochrony własności przemysłowej. Los padł na mgr inż. Jerzego Potockiego z Gdańska, tj. z tej części Polski, gdzie obrót towarowy jest naprawdę duży a wolna konkurencja bardzo różnorodna. Jego opinia podważyła strukturę prokuratorskiego oskarżenia i prawdopodobnie wiele przytaczanych argumentów prawnych nie mogło nie trafić do przekonania sędziemu, także przytaczanych przez obrońców. Umorzenie postępowania było przecież wynikiem ich wniosków składanych od momentu pojawienia się aktu oskarżenia. Nastąpiło na roboczym posiedzeniu Sądu Rejonowego w Radomiu w jednoosobowym składzie. Adwokaci byłych członków zarządu „Rolmlecz” występowali o to od początku, kwestionując także zdawało się poważniejsze, wcześniejsze, bardziej zróżnicowane zarzuty, łącznie z tym ostatnim – o nieuczciwą konkurencję, chyba prawnie stosunkowo łatwym do podważenia . Były prezes „Rolmlecz”, Tadeusz B., najbardziej konsekwentny w kwestionowaniu zasadności aktu oskarżenia, podkreślał w wypowiedziach publicznych, że zawierzy sędziom, którzy będą w przyszłości wyrokować, gdyż nie czuje się winnym i prawda, jak oliwa, wypłynie na wierzch. I zaczęła wypływać, obejmując całą dwunastkę oskarżonych. Szkoda, że dopiero po ponad trzech latach prowadzenia procedury prokuratorskiej i sądowej. Wyraźny przełom nastąpił po powołaniu przez sędziego, panią Iwonę Gałek, biegłego sądowego. Jego opinia, zawierająca analizę wytypowanych zachowań, mających powodować utrudnienia w dostępie do rynku nie dała podstaw do uznania, że nosiły one znamiona czynów nieuczciwej konkurencji. Opisane w akcie oskarżenia zachowania nie są niezgodne z prawem i mieszczą się w sferze działań akceptowanych w formule wolnego rynku i walki konkurencyjnej, a więc są postrzegane jako niesprzeczne także z dobrym obyczajem – dowodził.
Sędzia Iwona Gałek, poinformowała 12 kwietnia na posiedzeniu sądu o umorzeniu postępowania karnego, że czyni to w oparciu o własną analizę prawną zarzutów zawartych w akcie oskarżenie. Przyznała, że wsłuchała się jednak w opinię prawną biegłego sądowego i argumenty podnoszone przez obrońców osób oskarżanych.
Przypomnijmy, że zaczęło się wszystko 6 lutego 2008 roku, kiedy to ówcześni członkowie zarządu RSM „Rolmlecz” – Andrzej Szablewski i Jadwiga Grudzińska zawiadomili Prokuraturę Rejonową Radom- Wschód o podejrzeniu doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kierowanej przez nich spółdzielni przez Mariana L., Cezarego R. i Macieja Ż. z radomskiej PSS. Prokurator, po rozeznaniu zarzutu, wystąpił z aktem oskarżenia z par. 296a kk., uznając, że wymienieni pozostawali w zmowie z członkami zarządu „Rolmlecz”, utrudniając dostęp innych kontrahentów do sklepów PSS w Radomiu i wymienionych dwóch innych miastach. Producenci mleka i przetworów nabiałowych z „Rolmlecz” mieli korzystać ze szczególnej ekspozycji ich towarów, ciągłej ich sprzedaży, chociaż inni dostawcy na to się nie skarżyli. Ci z PSS byli legalnie wynagradzani za pomoc w promocji, a przeprowadzane kontrole nie kwestionowały tej praktyki. Prokuratorzy nie uzasadnili przekonywująco prawnie, na czym polegało przestępstwo nieuczciwej konkurencji. Z kolei b. prezes „Rolmlecz” dowodził, że wniesienie przez jego następców podejrzenia miało na celu przeszkodzenie działaniom grupy członków „Rolmlecz”, broniących samodzielnego bytu RSM „Rolmlecz” przed zakusami jej sprzedaży lub przejęcia przez inny podmiot gospodarczy. Formalne podejrzenie wniosło do prokuratury na piśmie kilku hodowców krów, stałych dostawców mleka, zaniepokojonych także tym, że pierwszy pod nowym kierownictwem bilans roczny działalności „Rolmlecz” pod nowym kierownictwem był bardzo ujemny, zbliżył się do sumy 20 mln zł. Nie wróżyło to dobrze jej samodzielności. Prokurator nie przyznał racji skarżącym się zawierzył skarżącym się i sprawę umorzył. Fakty są takie, że „Rolmlecz” został przejęty przez inny podmiot gospodarczy i przestał funkcjonować jako samodzielna spółdzielnia. Co pozostało z „Rolmleczu”, łatwo sprawdzić także w jego mateczniku przy ul. Toruńskiej.
Umorzenie 12 kwietnia postępowania niekoniecznie oznacza zakończenie sprawy. Sądowe uzasadnienie trafia teraz do prokuratury i obrońców oskarżanych. Nie wiadomo jak zareaguje prokurator, Iwona Sala. Z jej wypowiedzi na posiedzeniu Sądu można wnioskować, że nie jest już tak pewna winy zawartej w akcie oskarżenia. Być może procedura prawna nadal będzie się toczyć. Przełom w ocenie prawnej aktu oskarżenia jednak nastąpił. Będziemy informować, jak sprawa będzie się toczyć.