Konflikt między prezydentem miasta Andrzejem Kosztowniakiem a wiceprezesem RTBS Administrator rozpoczął się po decyzji o odwołaniu Pawła Stępnia z zajmowanego stanowiska. Rada nadzorcza spółki zrobiła to 30 kwietnia 2010 roku w trybie natychmiastowym. Prezydent miasta uzasadniał wówczas, że powodem tej decyzji było nadużycie przez niego zaufania władz spółki, wynikającego "z faktu zatajenia informacji istotnych dla sprawowanej funkcji". Dlatego, gdy tylko powziął informację o "zaistniałej nieprawidłowości", zwrócił się do rady nadzorczej, o zebranie w trybie pilnym. Media spekulowały wówczas, że mogło chodzić o to, że Paweł Stępień został skazany za jazdę samochodem w stanie nietrzeźwości na karę ośmiu miesięcy pozbawienia wolności, w zawieszeniu na dwa lata, grzywnę i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na rok (wyrok zapadł jeszcze we wrześniu 2008 roku) a pobierał bezprawnie z kasy spółki ryczałt na paliwo.
Potem odwołany wiceprezes postanowił przejść do ofensywy. Zarzucił władzom RTBS Administrator niegospodarność. Pismo z zarzutami wysłał do prezydenta, parlamentarzystów i radnych, sam zaś powiadomił prokuraturę.
Karol Frieman, prezes spółki, wyjaśniał, że działania, które wskazywał były wiceprezes, nie są niegospodarnymi.
W lipcu 2011 roku Stępień wygrał przed sądem sprawę ze swoją byłą firmą – sąd nakazał wypłacenie mu 40 tys. zł odszkodowania za niezgodne z prawem rozwiązanie umowy o pracę.
We wrześniu tego samego roku z kolei prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez prezydenta Radomia i jego zastępcę poprzez niepodjęcie działań i niepoinformowanie organów wymiaru sprawiedliwości o nieprawidłowościach finansowych w miejskiej spółce Administrator. Powodem był brak znamion czynu zabronionego. Wtedy poinformowano, że zajmująca się wcześniej sprawą radomska prokuratura ustaliła, że prezydent Radomia Andrzej Kosztowniak i jego zastępca Robert Skiba o nieprawidłowościach w spółce dowiedzieli się podczas wspólnej kolacji z jej prezesem i wiceprezesem, która we wrześniu 2009 r. miała miejsce w Hotelu Wsola. Paweł Stępień z ukrycia nagrywał przebieg całej rozmowy, a płyty CD i stenogramy z zapisami dialogów trafiły potem do mediów.
Andrzej Kosztowniak zawiadomił natomiast prokuraturę o tym, że Paweł Stępień próbował go szantażować, ale prokuratura, a potem sąd uznały, że szantażu nie było.
Całą sprawę szeroko na blogach komentowali także lokalni politycy. Wśród nich znalazł się prezydent miasta Andrzej Kosztowniak. W jednej z notek napisał m.in., że „szantaż (…) jest rzeczą niedopuszczalną”. Nazwisko Pawła Stępnia wprawdzie nie padło, ale były wiceprezes uznał, że z wpisu wynika, iż ewidentnie chodzi o niego.
Paweł Stępień zwracał także uwagę, że oprócz tego, iż został posądzony, pomówiony o szantaż to jednocześnie prezydent miał nad nim władzę.
- I tej władzy bezwzględnie, brutalnie, z całą stanowczością przeciwko mnie użył – mówił.
W procesie cywilnym Paweł Stępień domaga się od prezydenta Andrzeja Kosztowniaka przeprosin, 100.000 złotych zadośćuczynienia oraz usunięcia z bloga istniejącego wpisu. Podkreśla, że wypowiedzi Andrzeja Kosztowniaka zrujnowały mu życie zawodowe i osobiste oraz że w mieście trudno mu było znaleźć adwokata.
Sam prezydent jednak całej sprawy nie chce komentować. Zapytany przez nas o swój pogląd na sprawę rzekł: – Ona dotyczy mnie prywatnie, jako Andrzeja Kosztowniaka, a nie mnie, jako prezydenta miasta, dlatego nie chcę tego komentować - wyjaśnia prezydent.
Adwokat prezydenta chciał utajnienia postępowania, ale sąd w znacznej części rozprawy nie wyraził na to zgody. Na razie obie strony przedstawiły swoje stanowiska, a następna rozprawa zaplanowana jest na 20 czerwca.