Ziemowit Szczerek urodził się w 1978 roku w Radomiu. Pracuje jako dziennikarz, podróżuje, pisze książki. Jedną z nich jest napisania w 2010 roku wspólnie z Marcinem Kępą "Paczka Radomskich", w której możemy przeczytać jak wygląda nasze miasto oczami literatów. Radom przewija się w książkach Szczerka. Jest również w jego alternatywnej historii Polski, czyli "Rzeczpospolitej Zwycięskiej" z 2013 roku. Jak zatem Ziemowit Szczerek widzi Radom, swoje miasto rodzinne?
- Najpierw pisałem o Radomiu jak o mieście z lat 90', z czasów mitycznych. Nie darzyłem go sympatią. Czułem, że to miasto jest moje, ale nie do końca mi to odpowiadało. Z czasem jak zacząłem mieszkać w Krakowie, patrzę na Radom w szerszym kontekście. To ciekawe miasto. Gdybym go nie znał, uznałbym, że jest ciekawe. Radom pozwolił, by myślano o nim negatywnie. Ale Radom nie jest taki, jak się Polakom wydaje. Radzi sobie z myśleniem o nim jak o mieście przemysłowym, choć nie ma tu już fabryk. Myślenie masowe jest zawsze głupsze od indywidualnego. Porównuje się Radom do Warszawy. A to właśnie Warszawa jest takim Radomiem Europy - chciałaby być wielką stolicą, a jest trochę inaczej - mówi Ziemowit Szczerek.
Radomianin otrzymał w 2014 roku Paszport "Polityki" w kategorii literatura za książkę "Przyjdzie Mordor i nas zje". Pisze w niej o podróżach na Ukrainę, o kompleksach Polaków, które leczą na Ukrainie właśnie.
- Mordor to kraina wymyślona przez Tolkiena. To ziemia jałowa, na której żyją orkowie. Odnosząc to do rzeczywistości, Wschód jest takim Mordorem, a Zachód krainą szczęśliwą. Załóżmy, że krasnoludami są Niemcy, a elfami Francuzi. Reszta to Wschód, Mordor. Ukraina chce wyrwać się z takiego Mordoru na Zachód. Każdemu wydaje się, że gdzieś dalej jest gorzej. Polacy na przykład uważają, że gorzej jest za Bugiem, Niemcy, że za Odrą - opowiada Szczerek.
Pisarz uważa, że Polacy są pełni kompleksów, a lekarstwem na nie są podróże na Ukrainę. - Polacy potrzebują psychoterapii. Mają kompleksy. Ukraina uważa Polskę za atrakcyjną do życia, uczenia się. Polacy jeżdżą na Ukrainę, być się pretensjonalnie, lepiej. Ukraina Zachodnia, lwowska inteligencja mówi i czyta po polsku. Słucha "Murów" Kaczmarskiego. Na wschodzie kraju lepiej, by Polak się nie pokazywał. Tam jest uważany za prowokatora. Ukraińska rzeczywistość jest trudna do lubienia. Tam się jeździ często jak do ZOO - nie wszyscy traktują tę rzeczywistość poważnie. "Przyjdzie Mordor i nas zje" mówi o tym, że nie będzie na Ukrainie porządku, jeśli się nie posprząta - tłumaczy radomianin.
37. Radomska Wiosna Literacka potrwa do piątku włącznie.