Najbardziej sprzyjającą dla kłusowników porą roku jest zima. Wpływ na to mają opady śniegu, które tworząc śniegową pokrywę ułatwiają tropienie szlaków migracyjnych zwierząt. Dla wielu osób, szczególnie dla tych, które zamieszkują tereny wiejskie, kłusownictwo jet powszechnym zjawiskiem. W wielu rodzinach tradycja kłusownictwa przekazywana jest z ojca na syna - W ostatnim czasie udało nam się znaleźć kilkadziesiąt wnyków. Najczęściej kłusownicy stosuje pętle. Złapane w ten sposób zwierze umiera w męczarniach,. Zdarza się też, że kłusownicy zapominają o pozostawionych pułapkach, a zwierze które się w nie złapie umiera, następnie jest zjadane przez inne leśne stworzenia – mówi Tomasz Kuc, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu. W takich przypadkach kłusownik nie ma pożytku ze swoich działań, a śmierć zwierzyny jest bezsensowna.
- Najczęściej kłusownicy polują na sarny, które jest złapać najłatwiej oraz na dziki. Polują także na drobniejszą zwierzynę typu zające – dodaje Tomasz Kuc. Powodów kłusownictwa może być kilka. Głównie są to korzyści majątkowe lub trofea. Zwykle kłusownicy działają z przekonaniem, że zwierzęta są niczyje i dlatego państwo nie może ustalać w stosunku do nich żadnych przepisów. Na kłusownictwo wciąż jest przyzwolenie społeczne. Z powodu kłusownictwa co roku Lasy Państwowe odnotowują ogromne straty.
Leśni przestępcy doskonale znają zwyczaje swych ofiar i skrzętnie to wykorzystują. Przeważnie ustawiają wnyki na tzw. przesmykach, czyli ścieżkach regularnie uczęszczanych przez zwierzynę. Kłusownictwo to naruszenie art. 52 prawa łowieckiego, grozi za nie kara dwóch lat więzienia. Ustalone są także kary pieniężne za zabicie zwierząt. Za łosia i jelenia trzeba zapłacić 4 tys. zł, za dzika i sarnę - 2 tys. zł, za inną zwierzynę -1 tys. zł. Kłusownictwo jest zagrożone karą pozbawienia wolności i grzywny, ale sprawy często kończą się już na komisariacie. Policjanci wiedzą, że sąd umorzy sprawę „ze względu na znikomą szkodliwość czynu" .