- W oficjalnym komunikacie Urzędu Miasta można przeczytać, iż Prezydent Kosztowniak zarządził przeprowadzenie konsultacji społecznych. Tym razem mają być zebrane opinie dotyczące zagrożeń w Radomiu, a na ich podstawie ma zostać stworzona REALNA „Mapa zagrożeń”. Realna, czyli nasuwa się pytanie, czy informacje płynące na ten temat od służb odpowiedzialnych za wspieranie Prezydenta w utrzymaniu porządku na terenie gminy są prawdziwe, czy może aż tak nierealne, iż potrzeba jest zarządzenia konsultacji społecznych bo Prezydent im nie ufa. Skoro Prezydent chce pytać mieszkańców o ich odczucia związane z własnym bezpieczeństwem, to oznacza to, iż sam nie zna odpowiedzi na te pytania. A może to zwykły przedwyborczy populizm, z którego, o ile mieszkańcy wypowiedzą się tak jak w organizowanych ostatnio ankietach policyjnych, iż czują się bezpieczniej, Prezydent Kosztowniak stworzy z tych informacji propagandę swojego sukcesu. Sprytny i iście diabelski plan marketingowy… - pisze Marcin Dąbrowski z radomskiego SLD.
Lewica propozuje tańsze rozwiązanie konsulatcji społecznych - spacer po ulicach miasta i rozmowę z ludźmi.
- Jeżeli Prezydent Kosztowniak chciałby przekonać się rzeczywiście jak wygląda bezpieczeństwo mieszkańców miasta, powinien jako Andrzej Kosztowniak, obywatel, przejść ulicami miasta i samemu pytać o zdanie napotkanych mieszkańców. Dużo tańszy sposób na to, aby pokazać, że jest się dobrym gospodarzem, niż chowanie się po raz kolejny, i zapewne nie ostatni, za plecami hasła: konsultacje społeczne - czytamy w liście.
SLD zarzuca prezydentowi populizm przedwyborczy. Twierdzi, że to wstyd, że gospodarz miasta nie potrafi korzystać ze straży miejskiej, z policji, ze Stowarzyszenia Bezpieczne Miasto.
- Prezydent zapomniał chyba również, że istnieje w Radomiu Stowarzyszenie Bezpieczne Miasto. Zapomniał, iż istnieje Straż Miejska. Zapomniał, że istnieje szereg instytucji, które te dane przekazują na bieżąco organowi, który zgodnie z ustawą, jest odpowiedzialny za zapewnienie mieszkańcom bezpieczeństwa na terenie gminy. Czyli komu? Prezydentowi Miasta Radomia. Jeżeli Prezydent nie potrafi ich wykorzystać, to wstyd. Dlaczego trzeba przeprowadzać kolejne konsultacje, które na odległość „pachną” lub – w zależności od tolerancji politycznej – „śmierdzą” populizmem? Tylko po to, aby zagrywać pod publikę. Na jesieni bowiem wybory samorządowe - pisze Dąbrowski.
Lewicowcy uważają, że w Radomiu trzeba się zająć zmniejszeniem bezrobocia, a nie konsultacjami w sprawie bezpieczeństwa. Według nich radomianie czują się coraz bezpieczniej.
- W Radomiu, Panie Prezydencie, mieszkańcy czują się bezpieczniej. Nie ma potrzeby przeprowadzania konsultacji społecznych. Wystarczy rozmawiać bezpośrednio z ludźmi, którzy tu mieszkają. Problemy tego miasta są inne. I Prezydent to wie. Ale konsultacji społecznych, związanych z realnymi zagrożeniami, jak bezrobocie czy sytuacja ekonomiczna osób wykluczonych społecznie nie ma. I nie będzie, bo to problemy, na które rozwiązania nie ma sam Prezydent. Ani jego ekipa. A właśnie te pytania, tego typu problemy, to największe ZAGROŻENIE związane z bezpieczeństwem i stabilizacją miasta - czytamy w liście SLD.
- Prezydent Kosztowniak liczy, iż konsultacjami społecznymi omami wyborców. Tych, którzy sztywno głosują za Prawem i Sprawiedliwością, i tych niezdecydowanych. Liczy, iż radomianie nadal „nie myślą” i bezwolnie poddadzą się takiej próbie manipulacji, iż władza robi wszystko dla dobra swoich mieszkańców… Ale gdyby bowiem władzy na tym naprawdę zależało, żyłoby nam się w tym mieście lepiej, Panie Prezydencie. A lepiej żyje się tylko niektórym… Prawda? - pyta radomskie SLD
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>