DDA to długi proces nawarstwiania się przeróżnych złych emocji, z którymi dziecko, nastolatek nie potrafi sobie sam poradzić, dlatego wkraczając w dorosłość, ma spaczony obraz świata, siebie, ludzi. Jako dorastający człowiek musiał sprostać wielu zadaniom, które na ówczesny etap jego życia były zbyt duże. Konsekwencje przychodzą po latach. Lęk, nadmierna odpowiedzialność, przeczucie niebezpieczeństwa w wielu sytuacjach, nękające myśli, trudność w utrzymywaniu dłuższych relacji międzyludzkich.
- Odkąd pamiętam, mój ojciec pił. Mama starała się, by w domu było normalnie, ale wiele sytuacji ją przerastało i wtedy musiałam jej pomóc. Miałam zaledwie 12-13 lat. Załatwiałam sprawy urzędowe, notorycznie biegałam do apteki, bo mama odchorowywała zachowanie ojca, umawiałam wizyty lekarskie. Jeździłam do pracy ojca i egzekwowałam pensję od pracodawcy. Mama zaczynała awantury, kiedy ojciec przychodził pijany do domu i stawała za nami. Oboje krzyczeli na siebie. Takie sytuacje przekładały się na życie. Np. przychodziłam ze szkoły do domu, sprawdzałam, czy wszyscy już jedli, patrzyłam, ile zostało zupy, na ile mogę sobie pozwolić zjeść. Takie zachowania mam do tej pory - opowiada pani Katarzyna.
Syndrom DDA nie jest widoczny od razu. Dorosłe dzieci alkoholika przyjmują maskę uśmiechniętych, zadowolonych, samodzielnych i energicznych ludzi, a tak naprawdę ciągle czują strach, wszędzie widzą niebezpieczeństwo. Nie do pokonania wydaje się notoryczne poczucie winy i brak asertywności.
- Jestem już dorosła, mam swoje życie, pracuje, ale do tej pory moja mama uważa, że powinnam za nią wszystko robić, załatwiać jej sprawy w mieście. Od niedawna zaczęłam z tym walczyć i jej odmawiać, ale ciągle zmagam się z poczuciem winy - mówi nasza rozmówczyni.
Walkę z DDA trzeba prowadzić ze specjalistą. Ważna jest systematyczna terapia. Polega ona na retrospekcji, określeniu przyczyn danego zachowania i zrozumienia ich. Terapeuta jest tylko przewodnikiem. Do wniosków dochodzi sam człowiek, który przychodzi z problemem DDA. To długa i mozolna praca, ale jeśli chce się panować nad swoimi emocjami i nie fundować podobnych kłopotów swoim dzieciom, wtedy wystarcza mobilizacji, by tę terapię przejść z powodzeniem.
- Od niedawna zaczynam robić coś dla siebie. Udaje mi się konkretyzować to, czego chcę. Teraz wiem, że nie jestem odpowiedzialna za cały świat. Daje odetchnąć też swoim bliskim, przestałam ich aż tak kontrolować, dałam im więcej luzu. Zaczęłam wierzyć w siebie. Jestem bardziej asertywna. Nadal walczę z poczuciem winy, ale to kwestia czasu - mówi pani Katarzyna.
Problem alkoholizmu istnieje w wielu polskich domach. Warto uczulić młodsze pokolenie na problem DDA. Alkoholizm choćby jednego rodzica promieniuje na dzieci i pozostawia ślad na całe życie.
- To kim teraz jestem, wynika z tego, że w moim domu był alkoholik. Od DDA w pełni nie ucieknę, ale mogę go opanować i z nim żyć - puentuje nasza rozmówczyni.
Fundacja na Rzecz Promowania Zdrowia, Sportu i Talentów Salus Et Facultas w ramach: Przeciwdziałania uzależnieniom i patologiom społecznym proponuje edukację publiczną z zakresu przeciwdziałania uzależnieniom w formie serii artykułów publikowanych na stronie Radom24.pl.
Projekt współfinansowany ze środków Gminy Miasta Radomia.