Wojciech Skurkiewicz, senator PiS, że dla jego ugrupowania „jest to kandydatura jak każda inna”. Ale parlamentarzysta nie kryje jednocześnie swego oburzenia.
- Niesamowicie oburzyła mnie, jak również wiele osób, z którymi rozmawiałem w czasie weekendu, sobotnia wypowiedź Ewy Kopacz, która rekomendując swojego kandydata na prezydenta Radomia mówiła, że „mamy w Radomiu władzę, która twierdzi, że jej się chce, a tak naprawdę, ogranicza się do miauczenia i opowiadania, że wszystkie siły się sprzysięgły, żeby nie pomóc. To, co było do tej pory było rzeczą nieosiągalną dla włodarzy tego miasta, okaże się drobiazgiem dla … Radosława Witkowskiego”.
Zdaniem senatora ta wypowiedź jednoznacznie świadczy o tym, że właśnie PO blokowała wszelkie inicjatywy dotyczące Radomia.
- Jestem przekonany, że Radomianie właściwie ocenią i Radka Witkowskiego, i Ewę Kopacz za ich „pomoc” dla naszego miasta. I jeszcze jedno, jeżeli Andrzej Kosztowniak zabiegał, prosił i, jak to powiedzieli w PO „miauczał” o różne sprawy dla Radomia, to nie czynił tego dla siebie tylko dla mieszkańców, aby mieli szansę i nadzieję na rozwój i lepszą przyszłość. (…) Najwyraźniej politycy PO, w tym również Ewa Kopacz jak i Radek Witkowski, zapomnieli, co to służba dla drugiego człowieka i wszystko robią dla swojego interesu i splendoru – konstatuje Wojciech Skurkiewicz.
Słów krytyki nie szczędzi też we wpisie na swoim blogu Leszek Rejmer, szef radomskich struktur SLD.
- Radosław Witkowski zaprawiony kiedyś w rocznym boju samorządowym kandydat - w ostatnich sondażach prezydenckich nie przekroczył 7% poparcia. Prezentacja ciekawa, bo i osoby przedstawiające Radka znane. Podobno pełno optymizmu wokół kandydata i wewnętrznie w samym kandydacie (na zdjęciach w GW widać coś innego). Nie może się jednak kandydat załamywać już na początku drogi. Zdaję sobie sprawę, że bój to jest Wasz ostatni, ale walcz kandydacie mocno z kandydatem z PiSu bo ja wiem, że gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta – pisze polityk.
Zwraca też uwagę, że irytują go obiecanki rozmów z „najważniejszymi”.
- O ile jestem jeszcze w stanie uwierzyć w same rozmowy, to już w ich efekty nie bardzo. Bo jaki będzie kandydat miał wpływ na decyzje Marszałka woj. Mazowieckiego przy zadłużeniu Mazowsza sięgającym prawie 2 miliardy zł i jego skłonnościami do wiecznego „książęcego lansu” oraz wspieraniu wdzięcznych jednostek umiejscowionych w jego okręgu wyborczym. Rozumiem, że każde z tych spotkań będzie opisane na billboardach w mieście, tak by wszyscy wiedzieli, że się odbyły. Ale mimo wszystko życzę wytrwałości, choć z drugiej strony zastanawiam się, czy ktoś nie chce wyeliminować kandydata z następnych wyborów – kończy swój wpis Leszek Rejmer.