Śledztwo prowadzili policjanci z Radomia, Komendy Głównej Policji, a także funkcjonariusze z Luksemburga, Belgii i Holandii. Zatrzymany oczekuje na ekstradycję do Polski. Grozi mu dożywocie.
To była głośna sprawa zabójstwa. Wszystko rozegrało się w 2008 roku w Płocku. 8 października trzech sprawców napadło na ulicy na 34-letniego mężczyznę i brutalnie go pobiło przy użyciu kijów bejsbolowych oraz kilkunastokrotnie ugodziło nożem. Mężczyzna pomimo reanimacji zmarł.
Sprawą od razu zajęli się policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Szybko ustalili, że całe zajście miało charakter porachunkowy. Zidentyfikowali także sprawców. Ci jednak wiedzieli, że będą poszukiwani ,więc od razu po zdarzeniu zaczęli się ukrywać. Szczegółowe śledztwo doprowadziło do zatrzymania dwóch z napastników.
Na celowniku poszukiwaczy pozostał jeszcze jeden - 33-letni Jerzy T. Nad jego odnalezieniem skupili się funkcjonariusze Zespołu Poszukiwań Celowych Wydziału Kryminalnego KWP Radom. Sprawdzali każdy trop pojawiający się w śledztwie, aż w końcu pojawiła się nowa hipoteza.
Wszystko wskazywało na to, że mężczyzna najprawdopodobniej zaszył się gdzieś za granicą, dlatego na początku 2012 roku do śledztwa radomskich poszukiwaczy włączyli się policjanci Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób Biura Służby Kryminalnej KGP. Do sprawy zostali zaangażowani także funkcjonariusze z Belgii, Holandii i Luksemburga.
Policjanci operacyjnie ustalili, że mężczyzna posługuje się sfałszowanymi dokumentami wystawionymi na inne nazwisko, co było dużym utrudnieniem w dotarciu do niego. Jednak na początku sierpnia nastąpił przełom w sprawie – policjanci z Zespołu Poszukiwań Celowych Komendy w Radomiu ustalili, że Jerzy T. znajduje się w Antwerpii.
Z informacji zgromadzonych przez funkcjonariuszy wynikało, że oprócz imienia i nazwiska Jerzy T. zmienił także swój wygląd zewnętrzny. Aby go nie rozpoznać zmienił fryzurę i popracował nad sylwetką, ale mimo to poszukiwacze, zarówno z Polski jak i z Belgii, mieli niemal stuprocentową pewność, że jest osobą której szukają.
Do zatrzymania mężczyzny przygotował się specjalny zespół poszukiwawczy belgijskiej Policji. Cała akcja musiała zostać precyzyjnie zaplanowana i zrealizowana, bowiem istniało prawdopodobieństwo, że Jerzy T. tak łatwo nie odda się w ręce funkcjonariuszy. Policjanci czekali przed miejscem jego zamieszkania na najbardziej dogodny moment. Gdy ten w końcu nastąpił nastąpiło uderzenie. Jerzy T. nie miał szans na stawianie jakiegokolwiek oporu, po kilkuminutowej akcji został zatrzymany.
Jak się okazało później, wszystkie zebrane na jego temat informacje potwierdziły się. Jerzy T. posługiwał się dokumentami na zmienione imię i nazwisko. Jego prawdziwych personaliów nie znały nawet osoby z jego najbliższego otoczenia. Nie znały także jego kryminalnej przeszłości i nie zdawały sobie sprawy, że w jego odnalezienie zostały zaangażowane siły z czterech krajów Europy.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>