Niedziela 24 listopada
Emmy, Flory, Jana
RADOM aktualna pogoda

Pogrzeb śledzia, święty ogień, wyścigi konne, objazd z kogutkiem - zwyczaje wielkanocne dawnych radomian

K.S. 2014-04-19 08:00:00

Okazuje się, że tradycje świąt wielkanocnych w XIX-wiecznych wsiach w Radomskiem wyglądały zupełnie inaczej niż te współczesne. O pogrzebie śledzia, świętym ogniu, pisankarkach, zaręczynach w Wielki Poniedziałek i wielu innych zwyczajach opowiedziała nam dr Justyna Górska-Streicher z Muzeum Wsi Radomskiej.

Przygotowaniem do świąt wielkanocnych był Wielki Post. Trwał 40 dni i był bardzo restrykcyjny jeżeli chodzi o postne menu.

- Odstawiano potrawy mięsne i nabiał. Jedzono tylko posiłki z kaszy, potrawy z ziarna, śledzie. Okres Wielkiego Postu łączył się czasowo z tzw. przednówkiem, czyli ludzie jedli to, co zostało im z ostatnich zbiorów, a nowe jeszcze się nie urodziło. Przygotowywano szereg potraw roślinnych, zupy i polewki. Popularny był żur na zakwasie z chlebem. Oprawę tłuszczową robiono z oleju rzepakowego lub lnianego wyrabianego w wiejskiej olejarni - mówi dr Justyna Górska-Streicher.

W Wielki Piątek mieszkańcy Radomszczyzny żegnali żur i śledzie, czyli symbole postnych potraw. Odprawiano tzw. pogrzeb śledzia czy żuru.

- To był dość śmieszny zwyczaj. Chłopcy biegali po wsi i rozbijali garnki gliniane, w których robiono zakwas na żur z oracjami "żegnaj żurze, już nie chcemy cię widzieć". W niektórych regionach Radomszczyzny wieszano na drzewach śledzie. To był pogrzeb śledzia - tłumaczy dr Górska-Streicher.

Wielka Sobota była dniem święcenia potraw, wody i ognia - niby tak samo jak dzisiaj, ale jednak różnic jest wiele.

- W Wielki Piątek wygaszano wszystkie piece we wsi. One paliły się w zasadzie przez cały rok, ale w tę jedną noc i część Wielkiej Soboty trzeba było je wygasić. Podczas Liturgii Wigilii Paschalnej święcono ogień i tym świętym ogniem podpalano na nowo piece. To miało swój wymiar symboliczny, ponieważ na święta wielkanocne robiono porządki w domach i w swoich duszach. Dlatego gaszono piece, by podpalić je świętym ogniem. Jego znaczenie było znaczące. Woda święcona była równie ważna jak ogień. Dawniej nie można było się obejść bez wody święconej. Skrapiano nią ziarna do zasiewów, chorych ludzi i bydło, nowo powstały budynek. Woda święcona miała znaczenie lecznicze. W Wielką Sobotę święcono także pokarmy - wszystkie, jakie się przygotowało.W XIX wieku nie było tyle kościołów. Trzeba było pokonać sporą odległość do kościoła lub kapliczek przydrożnych z koszami i nieckami wypełnionymi wszystkimi potrawami wielkanocnymi. Święcono również w domu zamożniejszej rodziny, do której przyjeżdżał ksiądz. Po święceniu nie można było jeść święconki, ani jej przesuwać, by nie zalęgły się robaki - opowiada dr Górska-Streicher.

Rezurekcja w dawnych czasach wyglądała zupełnie inaczej. Nie dość, że odbywała się tuż po północy (jak pasterka), to na dodatek były po niej wyścigi konne.

- W naszym rejonie zachował się zwyczaj iłżeckiego barabanienia, kiedy o północy mężczyźni uderzali w bęben, budzili mieszkańców i zapraszali na rezurekcję. Była ona huczna, głośnia, z petardami. Ten hałas symbolizował dźwięk upadających kamieni i skał, kiedy Jezus wydobywał się z groty. Po rezurekcji odbywały się wyścigi konne. Mówiono, że kto pierwszy dotrze do domu, ten będzie miał urodzaj. Ale jest prostsza interpretacja tego zwyczaju - mieszkańcy wsi chcieli już zacząć jeść wielkanocne potrawy po 40 dniach postu. Wielka Niedziela była dniem rodzinnym. Nie sprzątano również ze stołów - mówi dr Justyna Górska-Streicher.

Inaczej wyglądał poniedziałek wielkanocny, kiedy spotykano się z sąsiadami i wspólnie ucztowano. Nie obyło się bez śmingusa-dyngusa, ale w zupełnie innym znaczeniu niż współcześnie - to była forma "zaręczyn wielkanocnych".

- Śmigus-dyngus ma ogromny wymiar symboliczny. Oblewano dziewczęta wodą, która jest znakiem życia. Chodziło o rozwój życia i rozwój społeczeństwa. Chłopiec oblewał wodą tę dziewczynę, która mu się podobała. Jeśli i ona odwzajemniała jego uczucia, wówczas w rewanżu dawała mu pisankę. Ta wymiana oznaczała, że byli już po słowie i, że po żniwach można spodziewać się we wsi wesela. W poniedziałek wielkanocny były też obchody z kogutkiem. Chłopcy prowadzili wóz z kukłą koguta lub żywym kogutem od domu do domu, składali życzenia mieszkańcom wsi, w zamian dostawali prezenty w postaci posiłku, które jedzono podczas wieczornej zabawy przy tańcu i śpiewie - opowiada dr Górska-Streicher z radomskiego skansenu.

 

Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

Nie przegap

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych