Inicjatywa rozwieszenia plakatów w mieście wyszła od radomskich radnych Prawa i Sprawiedliwości, którzy mieli dość oskarżeń mieszkańców Radomia w stronę magistratu. Początkowo, radny Jakub Kowalski, zapowiadał że plakatów będzie 50, ale ostatecznie rozwieszonych zostało ponad 20. Plakaty zawisły głównie w okolicach dworca PKP, na przystankach autobusowych oraz w centrum miasta.
- Wiele osób ma do radnych pretensje o opóźnienie przy remoncie dworca PKP. Zarzuty są także kierowane bezpośrednio w moją stronę. Niedawno jechałem do Lublina i w oczekiwaniu na pociąg jedna z pasażerek dobitnie komentowała obecną sytuację. Pytała się mnie, kiedy wreszcie „uprzątniemy ten burdel?!”. Wyjaśniłem jej, kto odpowiada za tę sytuację, a kobieta nie kryła zdziwienia i dodała, że codziennie jest świadkiem takich rozmów. Mieszkańcy są przekonani, że to wina radnych – mówił przed kilkoma dniami radny Kowalski.
Co na temat akcji sądzą mieszkańcy Radomia? - To słuszna inicjatywa. Już dawno powinna się pojawić taka informacja. To skandal, że dworzec jest przez tyle czasu w rozsypce. Do mnie ten przekaz trafia – mówi spotkana na przystanku mieszkanka Radomia. - A dla mnie to bez sensu. I co to zmienia? PiS w ten sposób tylko umywa ręce – dorzuca inny radomianin. Pieniądze na plakaty nie pochodzą z kasy miejskiej. Koszt ich wydrukowania pokryli sami radni radomskiego klubu PiS.
Przypomnijmy, że remont dworca PKP rozpoczął się w 2011 roku. Przetarg wygrała białostocka firma Mostostal. Remont za 10 mln złotych miała przeprowadzić do końca I kwartału 2012 roku. Niestety ze względu na kłopoty finansowe remont nieustannie się przedłużał. W wyniku opóźnień, zarząd PKP zerwał umowę z wykonawcą i obiecał, że niezwłocznie zostanie wyłoniona firma, która dokończy inwestycję. Podczas wizyty ministra Massela w Radomiu, obiecano Radomiowi, że remont zakończy się do końca 2012 roku. Nadal jednak brak firmy, która zajmie się „rozgrzebanym” dworcem, na który Radomianie z niecierpliwością czekają.