PiS w „Solidarności”
W ślad za kampanią na nośnikach zewnętrznych sztab Zbigniewa Kuźmiuka zorganizował konferencję w siedzibie „Solidarności”, podczas której poparcia udzieliły mu znane osobistości ze Wspólnoty Samorządowej.
- Potrzeba nam kandydata związanego z naszym regionem. Trzeba uświadomić ludziom, jak nierówny jest podział środków z Unii Europejskej. Jeśli tego nie zrobimy, w nowej perspektywie będzie jeszcze gorzej - mówił Krzysztof Sońta, były poseł z ramienia PiS.
Przedstawiciel Wspólnoty stwierdził też, że jej członków nie interesują spory partyjne. - Ponad 90 proc. osób zrzeszonych we Wspólnocie jest bezpartyjnych, ale to nie oznacza, że się dystansujemy od polityki partyjnej. Każdy z nas ma swój prywatny pogląd. Niemniej jednak program PiS jest nam najbliższy. Moim zdaniem program PiS jest najlepszy dla Polski - stwierdził Krzysztof Sońta.
Chce wyrównania szans
Zbigniew Kuźmiuk, który zajmuje czwarte miejsce na liście kandydatów PiS deklaruje, że jeśli dostanie się do PE, nie pozwoli przede wszystkim zapomnieć o petycji swej partii w sprawie nierównego podziału finansów na Mazowszu.
- Ta kadencja PE jest ważna dla Mazowsza. Ciągle mamy spór o wyrównywanie szans rozwojowych w naszym województwie. Skarga złożona przez PiS została wzięta pod uwagę. Chciałbym przypilnować tej sprawy. To oczywiście pretekst do przyjrzenia się podziałowi środków unijnych w Polsce w następnej perspektywie finansowej - mówił poseł Kuźmiuk.
Węgiel i dopłaty
Kandydat PiS chce również zająć się polityką klimatyczną. - UE chce, by kraje członkowskie zmniejszyły emisję CO2 o 43%. Jeśli Polska przyjmie to stanowisko, będzie to oznaczało koniec gospodarki węglowej w naszym kraju - stwierdził Zbigniew Kuźmiuk. Jak dodał ma nadzieję, że Polska się temu pomysłowi przeciwstawi.
- Zamierzam zająć się wyrównaniem dopłat bezpośrednich dla naszych rolników. Nie może być tak, że rolnik niemiecki otrzymuje dopłatę do 1 ha w wysokości 350 euro, a rolnik polski tylko 200 euro - zakończył poseł Kuźmiuk.
PO na wysokości
O 19:30 na Gołębiowie II, u zbiegu ulic Paderewskiego i Sempołowskiej pojawił się wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Przebrał się w kombinezon roboczy, wspiął się po drabinie i osobiście, pracując na wysokości, nakleił billboard z własną podobizną i hasłem wyborczym. W Radomiu ma się pojawić 20 takich plansz, a po ulicach jeździć kilkanaście rowerów z podobnym plakatem.
- Co prawda nie pochodzę z tej ziemi ale od ponad 20 lat jestem z nią związany, jej problemy poznawałem m.in. przez ostatnie 8 lat jako wojewoda, czy wcześniej jako wicemarszałek Mazowsza. Wiedza, którą zdobyłem przez ten czas, będzie moim kapitałem w Parlamencie Europejskim - mówił Jacek Kozłowski.
Wojewoda zwrócił uwagę na bezpieczeństwo żywnościowe. - Mazowsze to wielki eksporter produktów rolnych na Wschód. Nam potrzeba solidarności europejskiej w ochronie eksporty polskiej żywności do Rosji, Kazachstanu i dalej do Azji. Dziś Rosja próbuje nam ten eksport ograniczać, ale cieszę, że Unia nie tak jak 2008 roku, zachowuje się solidarnie wobec Polski i powstrzymuje te próby złamania blokady eksportu.
Granice administracyjne „nie”, statystyczne „tak”
Odpowiadając na pytania dziennikarzy stwierdził, że jest przeciwny administracyjnemu wyodrębnieniu Warszawy z Mazowsza. - Nie przysporzyłoby to Mazowszu więcej euro z polityki spójności, bo to jest uzależnione od liczby mieszkańców, a osłabiłoby region w korzystaniu ze środków z budżetu województwa Mazowieckiego - odpowiedział kandydat PO.
Jak dodał Radom byłby zapewne stolicą takiego województwa, „najbiedniejszego w Polsce, które byłoby odcięte od dochodu wypracowywanego w Warszawie”. - Owszem janosikowe wymaga korekty, bo nie może karać najbogatszych, ale pamiętajmy, że ono jednocześnie służy najbiedniejszym częściom województwa. Tak jest też z innymi funduszami. Np. WFOŚ jest w 90% tworzony w Warszawie i ościennych powiatach, a jego 90% wydawane w biednych częściach województwa - argumentował wojewoda.
Jacek Kozłowski uważa natomiast, że należy doprowadzić w PE do zmiany podziału na regiony statystyczne. - Mazowsze powinno być podzielone na dwa takie regiony. To wpłynie na zmianę dystrybucji funduszy europejskich, nie zmieniając dystrybucji środków z budżetu krajowego. A więc nie granica administracyjna, a zmiana podziału na regiony statystyczne - tłumaczył wojewoda.
Jak dodał, do tego trzeba nie tylko pozytywnego stanowiska rządu, ale też przejścia rundy negocjacyjnej w Eurostacie. - To nie jest łatwe. W tej sprawie już współpracowałem z naszymi europosłami kończącej się kadencji i będą kontynuował te starania, czy to jako europoseł, czy nadal jako wojewoda - zadeklarował Jacek Kozłowski.