Jak już informowaliśmy, w miniony czwartek pijany lekarz przyjechał z załogą karetki pogotowia do ciężko chorego 60-latka. Na szczęście rodzina w porę zorientowała się i zanim lekarz przystąpił do badania, zawiadomiono policję i dyspozytora pogotowia, który przysłał drugi ambulans. Niestety nieprzytomny już mężczyzna w stanie agonalnym zmarł w szpitalu.
- Jest to sytuacja wyjątkowa, niespotykana, która nas też zaskoczyła. Od razu rozwiązaliśmy umowę z panem doktorem. Jest to najwyższa kara, jaką pracodawca może zastosować wobec pracownika. Policja i prokuratura prowadzi w tej sprawie postępowanie wyjaśniające - mówi Jan Smutek - kierownik Działu Usług i Ambulatorium Radomskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.
- Oczywiście skandaliczna jest sytuacja, w której lekarz pogotowia ratunkowego jest w tak znacznym stanie nietrzeźwości (Miał 1,7 promila alkoholu - przyp. red.) - komentuje Robert Czerwiński - z Prokuratury Radom Wschód.
Jak się dowiedzieliśmy lekarzowi może grozić od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. - Jednak trudno w tej chwili przesądzić, czy w ogóle można mówić o odpowiedzialności karnej lekarza. Oczywiście jest prowadzone postępowanie, bo musimy to zbadać, ale będziemy musieli zasięgnąć także opinii specjalistów - mówi prokurator.
Niezależnie od postępowania prokuratorskiego będzie prowadzone także postępowanie przed Izbami Lekarskimi, które będą zawiadomione o tej sytuacji. To, czy lekarz dostanie zakaz wykonywania zawodu zależy od Izb Lekarskich lub od prokuratora.
- Ten lekarz pracował u nas bardzo krótko. To był dopiero jego trzeci czy czwarty dyżur. Dotychczas nie mieliśmy zastrzeżeń do jego pracy - mówi Jan Smutek - kierownik Działu Usług i Ambulatorium Radomskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.
Dotychczas ustalono, że od czasu pełnienia dyżuru przez tego lekarza, czyli od godz. 15:30 był to pierwszy jego wyjazd do pacjenta. Lekarz przyznał się do spożywania alkoholu.
- W tym wypadku nie jest oczywiste, czy stan lekarza przełożył się na spotęgowanie zagrożenia dla pacjenta, ponieważ rodzina w porę zorientowała się, że lekarz znajduje się w stanie nietrzeźwości, do czego sam zresztą się przyznał. Wtedy została wezwana policja i powiadomiono dyspozytora pogotowia ratunkowego, który niezwłocznie przysłał drugą karetkę - tłumaczy Czerwiński.
Zespół medyków z drugiej karetki przywiózł pacjenta do szpitala, gdzie niestety zmarł. Jednak był to człowiek ciężko onkologicznie chory i dlatego trudno w tej chwili przesądzać czy ta zwłoka w przewiezieniu pacjena w jakikolwiek sposób była w związku przyczynowym ze śmiercią. Od tego co w tej sprawie zostanie ustalone, zależeć będzie odpowiedzialność tego lekarza.
Zarówno prokurator, jak i kierownik ambulatorium potwierdzają, że pacjent był w stanie krytycznym, a do szpitala został przewieziony już nieprzytomny.
Na chwilę obecną 52- letni lekarz, wobec którego prowadzone jest postępowanie, może nadal pracować w innych placówkach służby zdrowia wykonując swój zawód.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>