Poniedziałek 25 listopada
Erazma, Katarzyny, Beaty
RADOM aktualna pogoda

Pierwsze spotkanie prezydenta z mieszkańcami za nami. Mniej o budżecie, więcej o problemach dużych i małych

boks 2012-10-16 23:00:00

To miała być dyskusja  o budżecie miasta Radomia na rok 2013, którego cząstkę szef magistratu postanowił przeznaczyć na realizację propozycji zgłaszanych przez mieszkańców w ramach tzw. budżetu obywatelskiego. Tymczasem pierwsze spotkanie prezydenta Andrzeja Kosztowniaka z mieszkańcami potoczyło się, jak to często w takich sytuacjach bywa, zupełnie inaczej niż to sobie zaplanował. Propozycji do budżetu zgłoszono bardzo niewiele, a gospodarzowi spotkania przyszło się za to zmierzyć z całą masą ludzkich problemów, większych i mniejszych, czasami wręcz bardzo osobistych. Podczas ponad trzygodzinnej dyskusji momentami nie brakowało też sporych emocji.

W hallu Publicznej Szkoły Podstawowej, gdzie odbywało się spotkanie, tłumów nie było. – Chylę czoła przed tymi, którzy mimo fatalnej pogody zdecydowali się uczestniczyć w konsultacjach – rozpoczął swój wystąpienie prezydent Radomia Andrzej Kosztowniak.

Słuchało go kilkudziesięciu, głównie starszych, mieszkańców osiedla Śródmieście. Ponadto na spotkanie przybyli licznie miejscy urzędnicy, przede wszystkim dyrektorzy wydziałów magistratu, szefowie spółek komunalnych i innych jednostek podległych prezydentowi oraz przedstawiciele policji i straży miejskiej, którzy mieli wspomagać prezydenta w sprawach, za które odpowiadają.

- Dzisiejsze spotkanie to rodzaj społecznych konsultacji - kontynuował prezydent. Zaznaczył, że budżet obywatelski z powodzeniem funkcjonuje w kilku miastach, m.in. w Poznaniu, Elblągu czy Sopocie. I objaśniał zebranym co to jest budżet obywatelski.

- Najpierw mieszkańcy wypełniają stosowne wnioski, które potem weryfikowane są przez merytoryczne jednostki Urzędu Miejskiego. Drugi etap to głosowanie mieszkańców, które ze zgłoszonych wcześniej propozycji są ich zdaniem priorytetowe. Projekty, które otrzymają największą liczbę głosów zostaną wybrane do realizacji, ale tylko do wyczerpania przeznaczonych na ten cel środków budżetowych –mówił Andrzej Kosztowniak i zaznaczył, że na wiosnę przyszłego roku chciałby przedstawić założenia projektu wraz harmonogramem działań na 2013 rok.

Po ponad półgodzinnym wystąpieniu prezydenta przyszedł czas na wypowiedzi mieszkańców. A ci akurat najmniej chętnie mówili o budżecie obywatelskim, natomiast dosłownie zasypywali prezydenta problemami, które ich zdaniem trzeba jak najpilniej rozwiązać.

Dwóch pierwszych mówców zwracało uwagę, że z cudem graniczy dziś dostanie się do prezydenta na rozmowę.

- Czekam już 1,5 miesiąca i nic – żalił się jeden z nich.

- To prawda – przyznał Andrzej Kosztowniak. – Ubolewam nad tym, ale dziś na rozmowę ze mną w magistracie czeka się nawet do trzech miesięcy. To efekt tak dużego zainteresowania tymi spotkaniami.

I podpowiedział, aby zainteresowani podwali w sekretariacie o czym chcą rozmawiać – być może ich sprawy uda się załatwić szybciej poprzez innych urzędników.

Kolejne pytania nieco podniosły temperaturę na sali. Oto bowiem jeden z mówców zarzucił zastępcy prezydenta Igorowi Marszałkiewiczowi, że przez brak właściwych decyzji Radom pożegnał się z dwoma poważnymi inwestorami – czyli firmami IKEA i Castorama.

- Sami jako radomianie „załatwiliśmy” IKEĘ. Przypomnę, że część radnych skierowała sprawę do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa (padł wówczas zarzut, że grunty w okolicy Brzustówki są skupowane przez rodzinę jednego z radnych po to, aby po uchwaleniu planu miejscowego zagospodarowania mogła je ona sprzedać z zyskiem. Prokuratura jednak nie dopatrzyła się żadnych nieprawidłowości – przyp. red.). I firma IKEA w takich warunkach, które rzucały cień na tę inwestycję nie była już potem zainteresowana inwestowaniem w naszym mieście. Co zaś do Castoramy to ważna była tu przecież gra interesów radomskich kupców, których interesom powstanie takiego marketu budowlanego mogłoby zagrozić. I firma ta również zrezygnowała. Ponadto ja nie wchodzę w relację między inwestorami, nie mogę stać za żadną grupą biznesową.

W tym momencie o głos poprosił radny niezależny Piotr Szprendałowicz.

- Chciałbym panu przypomnieć panie prezydencie, że wniosek do prokuratury złożył pański kolega z PiS, przewodniczący rady miejskiej Dariusz Wójcik – powiedział, wywołując poruszenie wśród zebranych.

Potem padały m.in. pytania o brudy w Śródmieściu, o starą sieć wodociągową i kanalizacyjną przy ul. Kusocińskiego a także o brak szaletów w mieście, przez co straż miejska i policja muszą „gonić” mieszkańców załatwiających swe potrzeby w krzakach.

Prezydent odpowiadał, że służby nie są w stanie sprzątać całego miasta raz w tygodniu a o czystość w Radomiu powinniśmy dbać wszyscy. Prezes Wodociągów Leszek Trzeciak zapewniał mieszkankę ulicy Kusocińskiego, że sieć będzie sukcesywnie wymieniana w roku przyszłym.

Emocje podniosły się ponownie na sali, kiedy mieszkańcy ulicy Dzierzkowskiej poruszyli sprawę przebudowy ich ulicy w pobliżu powstającego hipermarketu Kaufland.

- Interwencje u pańskich urzędników są nieskuteczne, stąd tak wiele osób chce się spotkać osobiście z panem, panie prezydencie – mówił Jan Zacharski mieszkaniec ulicy Dzierzkowskiej. – Oni po prostu nie spełniają ludzkich oczekiwań.

Mówca zwracał prezydentowi uwagę, że gdyby przybył teraz w jego rejon zamieszkania to zastałby dosłownie pustynię pełną parkingów i drogę dostosowaną dla ruchu TIR-ów dowożących towar do Kauflandu.

- A była to taka spokojna ulica! To właśnie efekt działań pańskich podwładnych, którzy nie chcą słuchac ludzi – dodał.

Prezydent Kosztowniak odpowiadał, że temat zna, podobnie jak treść protestu mieszkańców.

- Poleciłem już swojemu zastępcy Igorowi Marszałkiewiczowi ponowne przeanalizowanie tej sprawy i po spotkaniu jeszcze raz zwrócę się o to. Ale mam też i wątpliwości, bo trochę chcemy połączyć ogień z wodą. W mieście bowiem liczba samochodów rośnie w błyskawicznym tempie, więc muszą być też i miejsca parkingowe.

Kolejne pytania dotyczyły m.in. obaw o likwidację części parku na osiedlu Obozisko, gdzie lada moment rozpocznie się budowa nowej siedziby sądu, biurokracji związanej z przyznawaniem zasiłków mieszkaniowych.

Szef magistratu odparł, że nowa siedziba sądu dawno powinna być zakończona, ale to nie jest inwestycja miejska. Co zaś do biurokracji, to nie zależy ona od widzimisię urzędników, ale wynika z ustaw i prawa przyjętego przez parlament.

Zebranych poruszyła mocno historia matki wychowującej samotnie dwoje dzieci, w tym jedno niepełnosprawne.

- Jesteśmy rodziną bez adresu. Ja nie narzekam, tylko staram się sobie radzić, ale nam potrzebne jest mieszkanie. Jestem osobą silną, dziecko niepełnosprawne dowożę do Warszawy, ale jak mamy funkcjonować? Od lat walczę – mówiła zdesperowana. I pytała: - Czy mam zabrać całą rodzine z tego świata - pytała zrozpaczona.

Ustalono, że sprawą tą w trybie pilnym ma zająć się społeczna komisja mieszkaniowa funkcjonująca przy samorządzie, a będzie ją pilotował MOPS.

Potem o swoją ulice postanowili zawalczyć mieszkańcy Czystej, która mocno ucierpiała podczas budowy okolicznych placówek handlowych – Biedronki, Galerii Słonecznej i Galerii Vis-A-Vis. Fatalny stan ulicy, duży ruch, parkujące dookoła samochody, grupki spożywających alkohol pod chmurką to bolączki mieszkańców.

- Czy będziemy czekać, aż dojdzie do tragedii? - pytała jedna z mieszkanek. Prezydent sprawę znał, ulica ma doczekać się remontu w przyszłym roku. Zwrócił się także do policji i straży miesjkiej o objęcie tego rejonu miasta szczególnym nadzorem.

Marek Kwiatkowski, znany m.in. z działalności w komitecie, który bronił zlikwidowanej już Publicznej Szkoły Podstawowej nr 8 przy ul. Dzierzkowskiej, pytał prezydenta  czy te spotkania z mieszkańcami, billboardy, plakaty i inne materiały wykonywane za pieniądze podatników to już początek kampanii wyborczej prezydenta.

- Jeżeli żona pozwoli i zdrowie dopisze to mam zamiar kandydować na prezydenta po raz trzeci. I tego nie ukrywam. Ale tak naprawdę nic się nie zmieniło, ja już takie konsultacje odbywałem i nie widzę w tym niczego złego. Każdy mój ruch może być przez państwa odbierany jako element kampanii wyborczej – odpierał zarzuty prezydent.

Marek Kwiatkowski jednak nie ustępował:

- Zamierza pan przekazać na każdy z pięciu okręgów wyborczych zaledwie  po ok. 500 tysięcy złotych w ramach budżetu obywatelskiego, a tymczasem sprezentował pan 1,7 mln zł na drogi wokół Kauflandu , czyli prywatnego inwestora? – pytał.

- Jeżeli jakikolwiek inwestor zaoferuje miastu sfinansowanie jakiegoś zadania w wysokości ponad 50 procent, to ja będę takim działaniom sprzyjał, bo to jest korzystne dla miasta. Infrastruktura w okolicach Dzierzkowskiej była już bardzo stara i zdekapitalizowana i teraz udaje się ją wyremontować przy znacznym udziale inwestora, oszczędzając miejskie fundusze – bronił swej decyzji prezydent.

W sukurs Markowi Kwiatkowskiemu przyszedł jednak radny Piotr Szprendałowicz.

- Panie prezydencie sprytnie manipuluje pan ludźmi. Niech pan odpowie na pytanie, ile kosztowała ta cała propagandowa kampania nas, podatników? Zwłaszcza, że zaprosił pan mieszkańców na rozmowy o budżecie, o którym w ogóle nie rozmawiamy. To jest typowa kampania wyborcza! – po tej wypowiedzi temperatura na sali znowu mocno wzrosła.

Andrzej Kosztowniak nie znał całkowitych kosztów kampanii, ale obiecał, że radnemu postara się jak najszybciej odpowiedzieć. Gdy ten nalegał prezydent przyznał, że koszt kampanii mógł wynieść „od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych”.

Radny Szprendałowicz  powtórzył także, że w Radomiu IKEA nie utworzyła kilkuset miejsc pracy, bo przewodniczący rady skierował sprawę domniemanego handlu gruntami na Brzustówce do prokuratury.

- Nie jest też prawdą, że miasto nie otrzymuje odpowiednich środków na oświatę, bo przecież poza subwencjami są jeszcze przekazywane do gminy środki z podatków. Sam pan również jednak widzi panie prezydencie ile negatywnych uwag jest do pracy pańskich podwładnych – kontynuował radny.

Prezydent odrzekł, że pracę niektórych urzędników można jeszcze zapewne poprawić, ale nie można wszystkich brać pod jedną kreskę.  Ale dodał również:

- Pan sam nie chce rozmawiać o budżecie. A ja tu przyszedłem wysłuchać postulatów mieszkańców, ale też nie mogę im narzucać, o czym mają mówić - bronił sie prezydent.

Zazrzucił też adwersarzowi, że ten próbuje uprawiać politykę, a przewodniczący Wójcik nie mógł zrobić inaczej, skoro radni mówili głośno o domniemanych nieprawidłowościach.

A potem padały jeszcze kolejne pytania do prezydenta o tworzenie nowych miejsc pracy, przywrócenie przemysłu, wycinanie drzew…

Prezydent zapewniał zaś, że wspólnie ze swoimi współpracownikami robi wszystko, aby miasto się rozwijało. – Niestety, samorządy w Polsce, nie tylko nasz, otrzymują coraz więcej zadań i zbyt mało środków i to utrudnia im rozwój. Nasze miasto również tego doświadcza.

Po ponad trzech godzinach spotkanie się zakończyło. Część osób próbowała jeszcze porozmawiać z prezydentem indywidualnie. Okazało się też, że kilka z nich wypełniło ankiety dotyczące propozycji zadań sfinansowanych w ramach budżetu obywatelskiego.  przygotowane przez urzędników.

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

Nie przegap

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych