Poniedziałek 25 listopada
Erazma, Katarzyny, Beaty
RADOM aktualna pogoda

Picie na dwa etaty. Zaczęło się od jednego piwa

mawi 2013-12-23 10:15:00

Ryszard zadłużył siebie i rodzinę (ma żonę i trójkę dzieci), głównie przez hazard. Żeby spłacić dług zaczął pracować na drugi etat. W nowej pracy zaczął pić. Teraz wyszedł już na prostą - poznajcie jego historię.

- Fizyczna robota, ale nieźle płatna - mówi Ryszard o swoim drugim etacie i dodaje: - Tyle tylko, że cały dzień nie było mnie w domu. Do pierwszej firmy chodziłem na 6 rano. Wychodziłem o 14 a już na 15 musiałem być w drugiej, gdzie pracuje się do 23. I tak dzień w dzień, często także w soboty by zarobić na nadgodzinach. 

Ryszard nie ma nawet czasu by między jedną pracą a drugą wpaść do domu. Firmy są w dwóch końcach miasta, musi jechać autobusami z przesiadką. - Dzieci nie widziałem po kilka dni - gdy wracałem z pracy w nocy już spały, gdy rano wychodził jeszcze spały - tłumaczy. 

Jak twierdzi z czasem ta monotonności i przepracowanie zaczęło mu doskwierać. - Po drodze do drugiej firmy w autobusie jadłem kanapki, kiedyś kupiłem sobie piwo i wypiłem przed drugą zmianą. Z czasem stało się to codziennym rytuałem. Z resztą w drugiej firmie trafiłem na "trunkowe" towarzystwo - mówi jakby się trochę usprawiedliwiając. 

W nowej firmie pracował tylko na drugiej zmianie, wtedy kontrola kierownictwa jest mniejsza. - Niemal codziennie była jakaś okazja do picia, a jak nie, to się ją wymyślało. Codziennie ktoś stawiał, lub robiło się zrzutkę - opowiada. 

Na początku Ryszard nie zauważył nic niepokojącego. Z czasem już także w drodze do pierwszej pracy musiał wypić piwo. Później zaczął nosić piersiówkę, a w drodze do drugiej firmy przestały wystarczać dwa piwa. Na miejscu zawsze czekała jakaś okazja do dalszego picia. Rotacja załogi była bardzo duża, ktoś wylatywał za pijaństwo, przychodził nowy i musiał się wkupić. 

To trwało ponad rok. Jak twierdzi z tego okresu pamięta jedynie, że tylko pracował i pił. Gdy w weekendy był z rodziną szukał okazji do wypicia. Żona w końcu się zorientowała. Kazała wybierać - picie albo rodzina.

- Poszedłem na spotkanie AA. Przyznanie się do nałogu nie przyszło mi jakoś szczególnie trudno, bo w AA spotkałem kolegę. To pomogło mi się otworzyć - twierdzi.

Opowiedzenie o swoim nałogu przyjaciołom i znajomym jest jednym z elementów terapii. - Z tym nie miałem problemu gorzej było z brakiem alkoholu. Nie było łatwo, cierpiałem. Żeby nie pić nie wychodziłem - poza pracą - z domu. Jak było szczególnie źle zamykałem się łazience i zaciskałem zęby na zwiniętym ręczniku. Ale najważniejsze, że żona zawsze była przy mnie. W dużej mierze dzięki niej nie piję już półtora roku. Cały dom jest wciąż na jej głowie - przyznaje Ryszard.

Choć spłacił już dług nadal pracuje w obu firmach - w drugiej już tylko na pół etatu, w weekendy nie bierze już nadgodzin.  Dzięki temu ma więcej czasu dla rodziny. Kupił stary samochód. Teraz odkłada na lepszy i wakacje z rodziną. 

Koledzy już przywykli, że nie pije. - Na początku się dziwili, namawiali "na jednego", teraz już odpuścili - mówi. Kierownik raz w tygodniu pozwala mu przyjść później, by mógł chodzić na spotkania AA. 

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

Nie przegap

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych