Burza w gm. Chotcza i w gm. Lipsko zerwała klika dachów, klika uszkodziła (trwa ustalanie strat). Ponadto powalonych zostało kilkadziesiąt drzew, zerwane zostały niektóre trakcje elektryczne. W tej chwili nie ma zgłoszeń o osobach pokrzywdzonych. Straż pożarna prowadzi działania ratownicze, pomagają im policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Lipsku, nad ranem komendant KPP Lipsko ogłosił alarm dla swoich policjantów. Aktualnie kilkudziesięciu policjantów zabezpiecza miiejsca zdarzeń i pomaga w usuwaniu skutków nawałnicy. Część dróg jest nieprzejezdna.
Policja w tej chwili nie ma sygnałów o innych pokrzywdzonych terenach w garnizonie mazowieckim.
- To była niemal apokalipsa. Potężne podmuchy wiatru, ściana deszczu, dosłownie wszystko się zakotłowało. Do tej pory nie mamy prądu, a niektóre drogi są nieprzejeznde, Wichura wywróciła nawet stary dąb - powiedział nam naoczny świadek nawałnicy mieszkający w Lipsku.
Według naszego rozmówcy szczyt burzy przypadł na godzinę 3 rano, kiedy wszyscy spali.
- W Radomiu i powiecie radomskim nie odnotowano strat. Najgorsze nas ominęło. Do pomocy w usuwaniu strat pojechało 12 strażaków. Teraz wracają i do Lipska wybiera się kolejna zmiana - powiedział kpt. Paweł Pora, pełniący obowiązki rzecznika Straży Pożarnej w Radomiu.
Jak udało nam się dowiedzieć w Urzędzie Gminy Lipsko w mieście i gminie uszkodzonych zostało 56 budynków mieszkalnych oraz 80 budynków gospodarczych. To wstępne dane, ponieważ straty wciąż są szacowane. Nie ma natomiast danych o poszkodowanych osobach, które odniosłyby jakieś obrażenia.